Tomasz Komenda chciał sam odebrać sobie życie. Wstrząsające wyznanie. Słowa matki łamią serce
Kilka dni temu odbył się pogrzeb Tomasza Komendy. Śmierć niesłusznie oskarżonego przed laty mężczyzny była szokiem dla społeczeństwa. Na jaw wyszło wstrząsające wyznanie, dotyczące tego, jak chciał odebrać sobie życie.
Tomasz Komenda: choroba i śmierć
Tomasz Komenda ponad 20 lat temu usłyszał wyrok sądu: 25 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna został postawiony przez wymiarem sprawiedliwości pod zarzutem dokonania morderstwa i gwałtu na 15-letniej Małgorzacie z Miłoszyc. Mężczyzna utrzymywał, iż jest niewinny. Pomimo braku dowodów w sprawie, wyrok obciążający zapadł.
Komenda wyszedł na wolność w 2018 roku. W ciągu kilku następnych lat dowiedziono jego niewinności i został oczyszczony z zarzutów. Otrzymał 12 milionów złotych zadośćuczynienia i 800 tysięcy złotych odszkodowania. Tomasz związał się z Anną Walter, z którą doczekał się synka, Filipa. Znajomość rozpadła się krótko po narodzinach chłopca.
Jakiś czas temu mężczyzna zachorował na raka płuc. Po usłyszeniu diagnozy, od razu podjął się leczenia i walki. Jego przypadek był jednak nieoperacyjny. Nowotwór okazał się silniejszy i Tomasz Komenda zmarł 21 lutego 2024 roku w domu, w otoczeniu rodziny. Odmawiał przewiezienia do szpitala.
Ostatnie pożegnanie Tomka Komendy
Pogrzeb byłego więźnia odbył się w poniedziałek 26 lutego we Wrocławiu. Miał on charakter świecki, dlatego też nie był prowadzony przez księdza, lecz mistrza ceremonii, który m.in. odczytał treść listu przyjaciół Tomasza Komendy.
Był czas, kiedy powiedziałeś „usiądź, muszę ci coś powiedzieć”. Wiedziałam, że nie będą to dobre wieści. Od tej pory żyłam jedynie twymi wynikami. Cieszę się, że wspólnych chwil, spacerów w otoczeniu twojej rodziny. Twój brat Gerard z rodziną sprawili, że byłeś szczęśliwy, widziałam to w twoich ostatnich dniach. Kocham cię… - napisali bliscy mężczyzny.
W ostatniej drodze mężczyźnie towarzyszyli bracia Gerard i Krzysztof z rodzinami, była partnerka Anna i przyjaciele. Mama, Teresa również była obecna, jednak nie wysuwała się pierwszy plan. Najprawdopodobniej ból i wspomnienia były dla niej za silne.
Wstrząsające wyznanie o Komendzie
Tomasz Komenda spędził wiele lat w więzieniu, po wyjściu na wolność odmówił terapii.
Nie zgodził się na terapię, powiedział, że nie jest w stanie jeszcze raz szczegółowo opowiadać, co z nim robiono. Mówił, że więzień o takim statusie, jak on, czyli zabójca nastolatki, jest traktowany “gorzej niż karaluch" - powiedział adwokat Komendy, Zbigniew Ćwiąkalski w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.
Można sobie tylko wyobrazić, co mężczyzna musiał przeżyć w murach więzienia. Na jaw wyszło, iż Tomasz chciał odebrać sobie życie. Jego matka, Teresa była wstrząśnięta. Jak wynika z książki Ewy Wilczyńskiej, kobieta wykrzyczała synowi, że jeśli opuści ten świat, to ona razem z nim. Po tym wyznaniu Komenda zaniechał kolejnych prób.
Jak się zabijesz, to ja pójdę za tobą. Będą dwie trumny, a nie jedna – krzyczy Teresa, kiedy dowiaduje się, że chciał się powiesić. Już się jej nie skarży. – Głowa do góry i maszerujemy. Nie możemy się poddać – mówi, gdy matka znów zaczyna płakać - brzmi fragment książki “Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej”.