Tylko u nas. Czytelnik ujawnił wspomnienia ze spotkań z Krzysztofem Krawczykiem: "był swojskim człowiekiem"
Gdy media obiegła tragiczna wiadomość związana ze śmiercią Krzysztofa Krawczyka, w sieci pojawiło się wiele wspomnień, którymi dzielą się osoby związane z show-biznesem. Treści związane z artystą stały się wszechobecne.
W tej całej wymianie zdjęć, zdań, słów i wspomnień związanych z Piosenkarzem zabrakło jednak miejsca na zdanie od zwykłych ludzi, niezwiązanych z medialnym światem. To właśnie takie urywki z przeszłości mogą okazać się najbardziej wartościowe i niepowtarzalne.
Zdecydowaliśmy się porozmawiać z osobą, która postanowiła przedstawić nam chwile spędzone z Krzysztofem Krawczykiem, o których nie przeczytacie nigdzie indziej.
Pan Józef O. ze Sławy, który w Krzysztofie widział prawdziwego przyjaciela
Nasz czytelnik, Pan Józef, dowiedziawszy się w Poniedziałek Wielkanocny o tragedii, która miała miejsce - momentalnie zamarł. Na początku nie wiedział, co powiedzieć, co myśleć, pojawił się tylko smutek i pytanie: "Jak to się stało, przecież jeszcze przed chwilą udało mu się wrócić do domu?".
Po pierwszej fali, którą z pewnością można nazwać kolokwialnie szokiem, pojawiły się wspomnienia. Pan Józef wyciągnął z szafy zdjęcia i niedowierzając wrócił myślami do tamtych chwil. Udało się nam zapytać go, co najbardziej pozostało w jego pamięci po latach
Wszystko zaczęło się podczas "Dni Sławy" w latach 90. - Krzysztof Krawczyk został zaproszony do udziału w koncercie
Dni Sławy to cykliczna impreza, która przyciąga duże grono turystów. Jest także atrakcją dla mieszkańców gminy, czy odwiedzających lokalne domki letniskowe. Podczas niej odbywają się kabarety, koncerty i inne widowiska estradowe. Nieodłącznym elementem jest również korowód, podczas którego możemy oglądać motocykle, stare samochody, czy pochody mażoretek.
- Jak były Dni Sławy to go zaprosiliśmy, jako piosenkarza. Po koncercie gościliśmy przez siedem dni wraz z jego żoną. A to wszystko u nas, w Sławie. Bardzo miłe wspomnienia, ponieważ to normalny człowiek, taki, jak swój. Nie szczycił się, że jest wielką gwiazdą. Praktycznie od razu przeszliśmy "na Ty". Ja, mój przyjaciel Klaudiusz B., moja żona Bronia - mamy nawet wspólne zdjęcie . - wspomina ze łzami w oczach Józef.
Krzysztof Krawczyk był także bardzo gościnny. Wraz z Ewą, którą kochał, dbali o gości
Po sytuacji, podczas której Pan Józef miał okazję gościć wyjątkowego Artystę, dostał także zaproszenie, aby odwiedzić go w jego progach.
- Później i ja dostałem zaproszenie. Byłem u niego dwa razy, w domu pod Łodzią. Był bardzo gościnny. Tak samo z resztą, jak Ewa - niesamowicie miła kobieta, którą Krzysztof bardzo kochał, zawsze był dla niej bardzo dobry .
Pamiętam jeszcze, że w ogrodzie u Krzysia była kapliczka, a w domu stał nalewak do piwa, dbał dobrze o swoich gości . - wspomina z uśmiechem na twarzy.
Szczególnie w ostatnich dniach takie retrospektywy są bardzo wartościowe. Pomagają załagodzić ból po stracie tak wspaniałej osoby, a dodatkowo powodują, że wciąż żyje w naszych sercach.
Źródło: własne
Źródło własne. Pan Józef O. z Krzysztofem Krawczykiem.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:
-
Brat Michała Wiśniewskiego podbija sieć. Ależ oni są do siebie podobni
-
Pamiętacie Zosię z "Rodzinki.pl"? Dziś jest już prawie dorosła
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@swiatgwiazd.pl