W aucie Patryka była jeszcze jedna osoba, o której mało kto wie. Peretti wysadził ją przed rajdem
Śledczy ujawniają kolejne szczegóły sobotniego wypadku w Krakowie z udziałem syna Sylwii Peretti. Początkowo żółtym renault jechała piątka osób. Co stało się z jednym z pasażerów? To nie koniec nowych informacji w sprawie tragedii.
Syn Sylwii Peretti początkowo podróżował z czwórką pasażerów
Według ustaleń policji to właśnie Patryk Peretti siedział za kierownicą pojazdu podczas feralnego wieczoru przy moście Dębnickim. Auto zjechało z pasa ruchu, po czym wbiło się w betonowy murek i dachowało. Strażacy mimo szybkiej reakcji wyciągnęli z wraku cztery ciała ofiar.
Teraz jednak ujawnione zostały nowe szczegóły sprawy. Okazuje się, że przed niebezpiecznym rajdem w pojeździe znajdowała się jeszcze jedna osoba. Na kilka chwil przed tragedią udało jej się opuścić auto.
Jeden z pasażerów wysiadł przed tragicznym rajdem
Początkowe ustalenia stwierdzały, że Patryk Peretti podróżował jeszcze z trzema mężczyznami: Marcinem, Michałem i jego kuzyn Aleksandrem . Teraz Interia ujawnia, że przed rozpoczęciem niebezpiecznej jazdy po Krakowie znajomi odwieźli do domu jeszcze jednego pasażera.
Mieszkaniec podkrakowskiej Modlniczki opuścił pojazd przed tym jak doszło do tragedii. Pozostali pasażerowie wraz z kierowcą pojechali w dalszą trasę, która zakończyła się ogromną katastrofą. Podano już pierwsze informacje w sprawie ostatniego pożegnania części ofiar.
Prokuratura zawiadamia o złamanych przepisach i przekroczeniu prędkości
Rajd krakowskimi ulicami nie miał być pierwszym wykroczeniem syna Sylwii Peretti. W internecie pojawiły się nawet fragmenty przedstawiające ostatnie chwile mężczyzn przed tragicznym wypadkiem. Już na nich widać, że kierowca nie przestrzegał przepisów ruchu drogowego.
Prokuratura ujawnia, że duże znaczenie w przebiegu wypadku miała również prędkość, którą osiągnął renault. To właśnie w wyniku obrażeń po kolizji nie udało się uratować czwórki mężczyzn.
Ta prędkość była całkowicie niedostosowana do warunków. W miejscu, gdzie było ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę, wstępne oceny wskazują na trzy, a może nawet więcej razy przekroczoną dopuszczalną prędkość.
Źródło: Interia, natemat.pl, tvp.info