Walka o konie z "Morskiego Oka", a Paweł Golec podpadł fanom
W ostatnim czasie dyskusja na temat wykorzystywania koni do przewozu turystów na Morskie Oko zrobiła się znacznie głośniejsza. Internauci sprzeciwiają się takiemu transportu. Na temat afery wypowiedział się Paweł Golec. Ma specyficzne zdanie na temat całego zamieszania. Fani nie zapomną tych słów.
Dramatyczna sytuacja koni na Morskim Oku
Kwestia wykorzystywania zwierząt do celów turystycznych w górskich rejonach poruszana była wielokrotnie na tle publicznym. Ostatnie wydarzenia zmuszają jednak do podjęcia zdecydowanych kroków.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z jednej z tras prowadzących na Morskie Oko. Widzimy na nim wóz, a wokół niego grupę pasażerów. Wszyscy spoglądają na ziemię, na której znalazł się jeden z koni ciągnących powóz. Zwierzę wydaje się kompletnie wycieńczone, a co więcej nie reaguje na gesty przewoźników. W pewnym momencie jeden z mężczyzn uderza otwartą dłonią w pysk konia, co powoduje jego nagłe zerwanie się na równe kopyta.
Krótkie nagranie wywołało ogromną dyskusję, względem wykorzystywania zwierząt do przewozu turystów. Gwiazdy nie kryją oburzenia.
Gwiazdy przeciw koniom na Morskim Oku. Poszukiwanie alternatyw
Nagranie szybko rozniosło się po mediach społecznościowych, wywołując kolejne dyskusje na temat praw zwierząt. Nie brak komentarzy krytykujących zachowanie przewoźników, a także opisujących tłumy turystów, które liczą na przejażdżkę takim wozem.
- Nosz kur*wa mać! Zatłukłabym gdybym tam była - pisała Edyta Górniak.
- O nieeee!!!! Jak tak można!!!!! Do więzienia z nimi!!!! Nie ma na to zgody, jest nagranie, są świadkowie! - dodała Maja Hirsch.
Nagranie na swoich social mediach udostępniła także Zofia Zborowska. Niedawno urodziła drugą córeczkę i jest zdruzgotana sytuacją uchwyconą na filmie.
Skandal i wstyd!!! Ruszać d*pska, a nie męczyć konie! - pisała oburzona.
Sprawa została szybko nagłośniona przez media, co skutkowało pierwszymi próbami wprowadzania zmian w kwestii wykorzystywania koni do transportu. W ostatnim czasie na trasie Morskiego Oka znalazły się autobusy elektryczne, które miałyby zastąpić zwierzęta.
Inicjatywa wydaje się słusznym rozwiązaniem, choć nie brak sceptyków. Swoje zdanie na temat całej sytuacji zdradził Paweł Golec. Muzyk zupełnie inaczej patrzy na przykład męczenia zwierząt.
Paweł Golec o sytuacji na Morskim Oku. Fani mu tego nie zapomną
Paweł Golec nie od dziś z dumą opowiada o swoim przywiązaniu do góralskich tradycji. Sytuacja na Morskim Oku jest mu doskonale znana, jednak sam stawia się po stronie czerpiących zyski z takich "atrakcji".
Koń od zawsze był w górach, tak jak i owca. Wszystkie zwierzęta były w górach. Ludzie z tego żyją i po prostu mają takie biznesy. Dla mnie to jest naturalna rzecz. Jeżeli zwierzę jest dobrze traktowane, głaskane, karmione, to niech sobie wędruje. Uważam, że jest to dziwny temat i kompletnie nie rozumiem całego szumu wokół tego. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że musi to być wszystko zgodne z prawem, żeby to zwierzątko było szanowane. Trzeba pamiętać o odpoczynku i wszystkim. Koniec końców to zwierzęta mają służyć ludziom, a nie na odwrót - wyznał w rozmowie z "Faktem".
Co więcej, muzyk podał przykłady innych krajów, które w podobny sposób wykorzystują zwierzęta do celów turystycznych. Czy powtarzalność kontrowersyjnych czynów ma zatem być sprowadzona do normy?
Byłem dwa tygodnie temu w Londynie. Tam przecież policjanci jeżdżą na koniach. W Nowym Jorku. Wszędzie są dorożki. W Stanach Zjednoczonych czy Europie. Moim zdaniem to trochę nadmuchany przez media temat - podsumował.
Źródło: Fakt
