Wystarczył miesiąc, by świat poznał prawdę o rywalce Szeremety. Oto co ukrywano przed wszystkimi
Echa minionych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu nadal nie słabną. Pojawiły się nowe informacje w sprawie jednego z najbardziej kontrowersyjnych finałów sportowego wydarzenia. Rywalka Julii Szeremety wróciła do kraju. Jak została powitana przez rodaków? Sprawą zajęli się rządzący.
Kontrowersyjny finał boksu kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu
W ostatecznym starciu o olimpijskie złoto spotkały się Julia Szeremeta i Lin Yu-Ting. Wokół reprezentantki Tajwanu od samego początku było sporo kontrowersji. Zawodniczka przed przylotem do Paryża została zdyskwalifikowana przez organizację IBA, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu. Podczas badań miały zostać ujawnione u niej chromosomy XY.
Mimo to pięściarka została dopuszczona do rywalizacji. W finale stanęła przeciwko Polce. Nie brakowało pełnych napięcia momentów. Nasza reprezentantka atakowała rywalkę, jednak ta nie dawała jej dojść do słowa. Bardziej doświadczona i w lepszej predyspozycji zakończyła walkę 30-27.
Srebrny medal Julii Szeremety to nie byle jakie osiągnięcie. W kobiecym boksie takie wyróżnienie nie spotkało nas od 44 lat. Mimo to pozostaje wiele pretensji wokół głośnej walki. Pięściarki zdążyły już wrócić do swoich ojczyzn po sportowej imprezie. Jak powitano Lin Yu-Ting?
Złoto przypadło Tajwance. Jak zareagował świat?
Kwestia olimpijskiego zwycięstwa nie była pewna nawet po zakończeniu starcia Polki i Tajwanki. Istniała bowiem opcja, w której to Julia Szeremeta zdobyłaby upragnione złoto. Jej przeciwniczka została bowiem ponownie poddana badaniom po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich. Wyniki poznamy za miesiąc.
Jest taka szansa. Nie skupiałam się na tym, ale jest taka szansa. Zobaczymy w przyszłości, jak to wyjdzie i jak to wszystko się rozwiąże – mówiła Polka krótko po walce.
Warto jednak pamiętać, że obrót sprawy na korzyść Polki są mało prawdopodobne. Szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego wydał oświadczenie stwierdzające, że Lin Yu-Ting jest bez wątpienia kobietą.
Po głośnych perypetiach 28-latka wróciła do ojczyzny. Jak potraktowali ją rodacy? W jej sprawę zaangażowali się nawet rządzący.
Lin Yu-Ting wróciła do kraju po Igrzyskach Olimpijskich. Jak jest traktowana?
Zdobycie medalu przez reprezentanta Tajwanu na Igrzyskach Olimpijskich to ogromna szansa na promocję kraju. Jak jednak zareagowali obywatele, gdy udział Lin Yu-Ting został powiązany z najgłośniejszą aferą imprezy? Okazuje się, że rodacy stanęli za nią murem.
Dlatego też każda impreza sportowa jest traktowana przez mieszkańców wyspy jak arena do pokazania swojego istnienia, niezależności. I w tych okolicznościach, gdy próbowano także podważać wynik Lin jako kobiety, zaskarbiła sobie uznanie wśród mieszkańców kraju nie tylko jako sportowiec, lecz także wzór do naśladowania. Przyjmuje to zamieszanie z wielkim spokojem - wyznał dziennikarz Tomasz Śniedziewski, który mieszka w Tajwanie, w rozmowie z portalem Sport.pl.
Tajwanka z pokorą przyjęła wielkie wyróżnienie. Podkreśla, że jest kobietą, a jej wygląd, który wzbudzał kontrowersję, jest jedynie częścią jej wizerunku. Przez rządzących została okrzyknięta "Córką Tajwanu".
Opowiadała, że nosi krótkie włosy, bo wygodniej jej tak trenować, a jak czasami idzie do toalety i ktoś ją zapyta, czy nie pomyliła kabin, to tłumaczy, że jest kobietą. Bez większych emocji wyjaśniała, jak wygląda jej sytuacja. Sposób, w jaki przyjmowała hejt i pomówienia, zainspirował Tajwańczyków. Prezydent i tutejsi politycy nazwali ją nawet "Córką Tajwanu". Urosła do rangi bohaterki narodowej - wyznał Polak.
Źródło: Sport.pl