Zadzwoniliśmy do męża Beaty. Powiedział tylko jedno…
Były mąż Beaty Kozidrak Andrzej Pietras został wywołany do odpowiedzi przez dziennikarkę Świata Gwiazd ws. skandalu wokół występu artystki. Oto co powiedział. Krótko.
Afera wokół występu Kozidrak
Beata Kozidrak , od lat występuje na scenie, w tym roku wraz z zespołem Bajm obchodzi 45-lecie kariery muzycznej. Nie jest tajemnicą, że znana jest z zamiłowania do szokowania i kontrowersji, często poprzez stylizacje czy choreografie. Ostatnio jej występ wywołał spory skandal.
14 września 64-letnia wokalistka dała koncert w Szczecinie, a w sieci pojawiły się nagrania z jej występu, które wzbudziły mieszane reakcje . Kozidrak, wykonując utwór „Ok, ok, nic nie wiem”, zaprezentowała zmysłowy taniec, pełen zmysłowych gestów i kontaktu z muzykiem na scenie.
O jej odważnym tańcu wypowiedziało się już kilka osób , w tym psychiatra.
Psychiatra o skandalu wokół Beaty
Psychiatra Maja Herman, założycielka i prezeska Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych, ma jasne zdanie na temat tego całego zamieszania. Wypowiedziała się na ten temat na platformie X w długim wpisie.
Dziś każda z nas powinna być jak Beata Kozidrak. Brzydzę się każdym, kto wziął udział w wyśmiewaniu liderki Bajmu. To nie jest ani wyrafinowane, ani mądre, ani dobre, i żadnej wartości społecznej to nie przynosi. Wręcz przeciwnie – większość ludzi zamknie się w sobie, wstydząc się swojej fizyczności, seksualności i ekspresji. A na końcu wszyscy na tym stracimy - podkreśliła psychiatra.
Potem było tylko mocniej, o czym przeczytacie TUTAJ .
Były mąż komentuje skandal z Beatą
Zadzwoniliśmy do Andrzeja Pietrasa, byłego męża i wieloletniego menadżera Beaty Kozidrak i zespołu Bajm.
Dzień dobry, czy pan Andrzej Pietras? - spytała nasza dziennikarka.
W słuchawce długie milczenie. Po chwili wahania usłyszała:
Nieee - usłyszała po chwili wahania.
Panie Andrzeju, wiem, że to pan. Proszę o komentarz dotyczący ostatniego nagrania z Beatą....
Nie, nie będę niczego komentował. Do widzenia – uciął nagle Andrzej Pietras.
Zaskakujące, prawda? I co wy na to?