Juror Eurowizji zarzucił Górniak kłamstwo. Błyskawicznie udowodniła mu, jak bardzo się myli

Edyta Górniak startowała w preselekcjach do Eurowizji 2024. Złamała zasady?

Po miesiącach oczekiwań wiemy, że polską reprezentantką na Eurowizji 2024 została Luna z utworem "The Tower" . Artystka pokonała w preselekcjach inne gwiazdy, w tym tak doświadczone piosenkarki jak m.in.: Justynę Steczkowską czy Edytę Górniak. Udział drugiej z wymienionych mógł wywołać zaskoczenie.

Edyta Górniak po ogłoszeniu wyników preselekcji zwróciła się do internautów, by opowiedzieć o okolicznościach zgłoszenia utworu do konkursu. Przypomnijmy, że ostatecznie "I remember" zajęło 18 pozycję. Według wokalistki przyczyną takiej porażki mógł być termin przesłania zgłoszenia . Gwiazda przyznała się do złamania regulaminu.

W ostatniej chwili postanowiłam wystawić go do konkursu, za namową najbliższych mi osób. Zrobiłam to już niestety po czasie. Dosłownie przekroczyłam te wskazane daty i godziny. Nie ma to znaczenia, bo nie był to mój pierwszy, główny cel. Tak naprawdę najważniejsze dla mnie jest to, żebyśmy mogli wspólnie celebrować tę piękną rocznicę. Nie wiem, w której punktacji mój utwór wziął udział, jeśli nie zgłosiłam go zgodnie z regulaminem. Ale mimo to oczywiście dziękuję jurorom - tłumaczyła się fanom.

Sprawa szybko urosła do miana medialnej afery, gdy głos zabrał jeden z jurorów eurowizyjnych preselekcji. Wytknął Edycie Górniak kłamstwo.

Juror Eurowizji zarzuca Edycie Górniak kłamstwo

Po wyznaniu piosenkarki w mediach społecznościowych głos zabrał Michał Hanczak, dziennikarz radia Eska oraz jeden z jurorów polskich preselekcji do Eurowizji 2024. W relacji Edyty Górniak zauważył pewną niezgodność związaną z terminami nadsyłanego zgłoszenia. Według jego wiedzy wszystkie utwory biorące udział w konkursie były do dyspozycji jurorów od 8 lutego.

Widziałem jej story i niestety muszę zarzucić jej kłamstwo. Pokazuje, że wysłała zgłoszenie 11 lutego. Jurorzy mieli dostęp do konkursowych piosenek od 8 lutego i jej piosenka już tam była. Nie wiem, w jakim celu pani Edyta to powiedziała - wyznał, odpowiadając jednemu z internautów.

Wyznanie radiowca podważyło wizerunek Edyty Górniak i poddało pod wątpliwość sam utwór, który być może został tak nisko oceniony z uwagi na brzmienie. Gwiazda nie pozostała mu dłużna. Pojawiło się jej oświadczenie.

Edyta Górniak odpowiada na oskarżenia ws. Eurowizji

Po komentarzu Michała Hanczaka internauci zaczęli zastanawiać się nad słowami Edyty Górniak o złamaniu regulaminu konkursu . Wypowiedź radiowca dotarła do samej gwiazdy, która zwróciła się do niego w mediach społecznościowych.

Panie Michale […] słyszał Pan szkic utworu, który wysłałam do TVP, i tak przekraczając wskazany czas w regulaminie, gdyż decyzję wysłania podjęłam spontanicznie. Utwór szykowany był na kwiecień, czyli moją rocznicę eurowizyjnego występu w Dublinie i nie był jeszcze gotowy. Pełną wersję master wysłałam 12 lutego, nie 2 lutego, więc nie mógł Pan słuchać faktycznego utworu - tłumaczyła.

Edyta Górniak zaproponowała także konfrontację z jurorem nawet na antenie radia. W ten sposób chce przedstawić rzeczywistą genezę udziału w preselekcjach, a także wypromować nadchodzący utwór "I remember".

Prawdopodobnie nie zna Pan wszystkich szczegółów istoty sprawy, stąd spontaniczna i niesłuszna pana reakcja na moje IG story… Niezależnie, mogę chętnie słuchaczom radia i Panu opowiedzieć o tym osobiście podczas premiery utowru w radio Eska. Jak rozumiem, nie jest Pan wrogo nastawiony i chętnie usłyszy prawdziwą wersję "I remember"… - zaproponowała.