Katarzyna Dowbor uderza w Edwarda Miszczaka. Opowiedziała, w jaki sposób ją zwolnił!
Katarzyna Dowbor już wcześniej wyrażała smutek z powodu zwolnienia z programu „Nasz nowy dom”. Nigdy jednak nie była tak szczera, jak teraz. W najnowszym wywiadzie opowiedziała dokładnie, jak wyglądała jej rozmowa z Edwardem Miszczakiem i co zabolało ją najmocniej. Co usłyszała od prezesa Polsatu? Jej relacja łamie serce.
Katarzyna Dowbor: jak zareagowała na zwolnienie?
Dowbor była prowadzącą „Naszego nowego domu” od początku istnienia programu. Tym większy był szok i zawód fanów, kiedy Edward Miszczak zdecydował się zamienić ją na Elę Romanowską. W sieci do dziś nie brakuje nieprzyjaznych komentarzy na temat tej decyzji. A co mówi sama zainteresowana? Katarzyna udzieliła wywiadu, w którym wreszcie wyłożyła kawę na ławę.
Zapytałam pana Miszczaka, jakie ma merytoryczne uwagi do mojej pracy. Nie miał żadnych. Wspomniał o jakichś badaniach, których wyniki nie były dla mnie korzystne, ale okazało się, że to kompletna bzdura. Chwilę później opublikowano, jaka oficjalnie była oglądalność "Naszego nowego domu" i okazało się, że wyższa niż rok temu. Więc ani pomysł na program się nie wyczerpał, ani ja nie spowalniałam tego pociągu – wyznała Dowbor w rozmowie z portalem Plejada.
To jednak nie wszystko. Im dłużej dziennikarka mówi, tym oburzenie jest coraz większe. Poniżej szczegóły.
Katarzyna Dowbor o upokorzeniu przez plotki
Dowbor przyznaje też, że czuła się upokorzona tym, co później pojawiło się w mediach: ktoś rozsiewał fałszywe plotki o tym, że na planie programu brakowało jej sił , chorowała i opóźniała pracę. Dziennikarka stwierdziła, że jest to wierutne kłamstwo i nigdy nie przedkładała spraw prywatnych ponad program. Na pytanie, czy to ktoś z Polsatu rozsiewał plotki , odpowiada znacząco:
Chciałabym wierzyć, że nie.
Dziennikarka ma też wielki żal do Miszczaka o to, jak zakończył całą sprawę. Dopiero teraz odważyła się opowiedzieć, jak dokładnie to się odbyło. Przeczytacie o tym poniżej.
Katarzyna Dowbor o Edwardzie Miszczaku
Dowbor ma żal do Miszczaka o to, jak rozwiązał całą sprawę. Nie o sam fakt, że zdecydował się ją zwolnić, lecz o to, jak to zrobił.
Jeżeli chciał to zrobić, mógł zaprosić mnie na rozmowę i zaproponować, bym poprowadziła jeszcze cztery odcinki, a następnie w trzechsetnym odcinku wprowadziła nową prowadzącą , przekazała jej pałeczkę i pożegnała się z widzami. Jeśli ja byłabym dyrektorem programowym, właśnie tak bym zrobiła – wyznaje ze smutkiem.
Katarzyna dodaje też, że miała pewne autorskie pomysły, związane z programem. Nie miała jednak szansy podzielić się z nimi z prezesem stacji .
Zresztą nie miałam nawet takiej szansy. Nasza rozmowa zaczęła się od słów: "Stacja chce się z panią pożegnać...". To jak w takiej sytuacji mówić o swoich pomysłach, o dalszej pracy w Polsacie? – dodaje Dowbor.
Jakby tego było mało, nie miała możliwości odebrania Telekamery, którą dostał „Nasz nowy dom” , mimo że została przyznana za okres, w którym to ona była prowadzącą. Nikt nie uprzedził jej, że format otrzyma statuetkę.
I o ile jestem w stanie zrozumieć organizatorów, że zachowali się tak, a nie inaczej, to kompletnie nie rozumiem, czemu producenci "Naszego nowego domu" nie dali mi znać, że dostaniemy nagrodę. Pewnie nie chcieli narazić się szefostwu Polsatu. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowano się wobec mnie tak, jakbym nigdy nie prowadziła tego programu. To było bardzo przykre – dodaje na koniec.
Źródło: Plejada