Konflikt Rosja-USA? Donald Trump zmienia stanowisko wobec Putina. Zełenski może zacierać ręce
W cieniu wojny rodzi się nadzieja? USA i Rosja, wbrew wszelkim prognozom, siadają do stołu w Arabii Saudyjskiej, by rozmawiać o zakończeniu konfliktu w Ukrainie. Czy to początek przełomu, czy jedynie pozory pokoju?
Kolejny etap negocjacji Roska - USA
W Dżuddzie , w samym sercu Arabii Saudyjskiej, szykuje się gorący dyplomatyczny maraton. Stany Zjednoczone i Rosja , dwie potęgi stojące po przeciwnych stronach barykady w konflikcie ukraińskim, zasiądą do stołu negocjacyjnego 23 marca . Celem rozmów jest znalezienie ścieżki do zakończenia wojny, która od ponad roku wstrząsa Europą i światem. Amerykańska delegacja, z Mike'iem Waltzem i Marco Rubio na czele, spotka się z rosyjskimi dyplomatami, by szukać punktów wspólnych.
Grigorij Karasin , doświadczony dyplomata, oraz Siergiej Biesieda , doradca szefa FSB, reprezentują Rosję w tych kluczowych rozmowach. Według doniesień Jurija Uszakowa , doradcy Putina, jednym z głównych tematów będzie bezpieczeństwo żeglugi na Morzu Czarnym , kluczowe dla globalnego handlu. W tym samym czasie, ale oddzielnie, Amerykanie spotkają się z ukraińskimi oficjelami, co podkreśla skomplikowany charakter tych negocjacji. Wołodymyr Zełenski potwierdził, że to spotkanie odbędzie się niezależnie od rozmów rosyjsko-amerykańskich.

"Światełko w tunelu" w dobie konfliktu
W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy kolejna runda rozmów może przybliżyć strony konfliktu do zawieszenia broni, redakcja Wirtualnej Polski zwróciła się do ekspertów. Dr hab. Maciej Milczanowski , analizując ostatnią rozmowę telefoniczną między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem, stwierdził, że Rosja nie wykazała żadnej gotowości do ustępstw . Jego zdaniem, mimo toczących się rozmów, sytuacja na froncie pozostaje bez zmian, a Rosja nie zmienia swojego stanowiska .
Pojawiło się natomiast pierwszy raz "światełko w tunelu". Amerykanie zmienili bowiem ton i zasygnalizowali, że nie zgadzają się na zablokowanie dozbrajania Ukrainy i zakończenie przesyłania danych wywiadowczych. To daje nadzieję, że USA mają swoje stanowisko, a nie powtarzają narracji Putina. To pierwszy symptom. To pierwsze rozbieżności między Waszyngtonem a Moskwą. Daje to nadzieję na przyszłość – mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Maciej Milczanowski, prof. Uniwersytetu
I jak przypomina, od rozmowy Trumpa z Putinem, Rosja i Ukraina nadal się atakują.
Deklaracje o możliwym zawieszeniu broni nadal pozostają jedynie w werbalnej strefie. W Arabii Saudyjskiej spodziewam się, że rosyjska delegacja będzie powtarzać swoje warunki zakończenia wojny. A więc też przejęcie kontroli politycznej nad Ukrainą, wcześniejsze wybory, demilitaryzację czy włączenie czterech obwodów ukraińskich do Federacji Rosyjskiej – wylicza Maciej Milczanowski.
Według niego, przedstawienie tego ostatniego warunku przez Kreml, jest jednoznaczne z przyznaniem się do porażki w negocjacjach.
Amerykanie, którzy opowiadali się wcześniej za spełnieniem tego warunku przez Ukrainę, zauważyli, że są inne, kolejne warunki, prawie niemożliwe do realizacji. A więc teraz wszystko zależy od Waszyngtonu. Biały Dom zaczyna rozumieć, że bez utwardzenia stanowiska negocjacyjnego, w ogóle nic nie osiągnie. Zaczyna to w końcu docierać do doradców i administracji Trumpa – podkreśla ekspert.
Uważa również, że twarda gra amerykańskiej strony może doprowadzić do zawieszenia broni
Trumpowi wydawało się, że jak będzie we wszystkim ustępował, to w 24 godziny doprowadzi do zakończenia wojny. Ale tak nie działa polityka. I Trump właśnie się o tym przekonuje – ocenia dr. hab. Maciej Milczanowski.
Co ważne według niego, Putin po rozmowach z Trumpem wykazał się ogromną ignorancją wobec USA i amerykańskiego prezydenta
Godzinę później zaatakował Ukrainę rakietami balistycznymi. Pokazał tym samym, że za nic ma "ustalenia". Amerykanie musieli to widzieć i zrozumieć. A jeszcze bardziej symboliczne, było spóźnienie się rosyjskiego przywódcy na telefoniczną rozmowę. I publiczne, w świetle kamer drwienie z Trumpa. To musiało zaboleć amerykańskiego prezydenta – zauważa Milczanowski.
A jaka według ekspertów jest postawa samego Trumpa obecnie?
Postawa Donalda Trumpa wobec Rosji
Po burzliwej wymianie zdań między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem negocjacje utknęły w martwym punkcie. Rosyjski prezydent zgodził się jedynie na wstrzymanie ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną, odrzucając całkowite zawieszenie broni. Z kolei Kreml twardo obstaje przy swoim, stawiając warunek: koniec zachodniej pomocy wojskowej dla Kijowa, co Trump kategorycznie odrzucił.
Eksperci, tacy jak były ambasador Jan Piekło , studzą nadzieje na szybki przełom w rozmowach. Ich zdaniem, najbliższe tygodnie nie przyniosą znaczących zmian w konflikcie. Patowa sytuacja utrzymuje się, a szanse na realny rozejm maleją z każdym dniem.
Kreml praktycznie odrzucił propozycję 30-dniowego rozejmu i postawił zaporowe, swoje warunki. Jeden z nich oznacza de facto likwidację ukraińskiej państwowości. Z drugiej strony dochodzą do mnie głosy, że w Ukrainie próbuje się zorganizować wybory, w których wystartowaliby hybrydowi, prorosyjscy kandydaci. A później w Kijowie, utworzono by coś na wzór Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, dzięki czemu Sowieci sprawowali władzę w Polsce po 1945 roku. Pytanie, czy amerykańscy doradcy to rozumieją – mówi WP Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie.
Wiemy już, że po rozmowach Władimira Putina z Donaldem Trumpem Kreml zignorował wszelkie dyplomatyczne gesty i z jeszcze większą siłą uderzył w Ukrainę, pokazując tym samym, jak bardzo lekceważy jej suwerenność.
Zresztą Kijów nie pozostaje dłużny i odpowiada, uderzając na terenie Rosji. To prowadzi do eskalacji konfliktu, a nie przybliża do zawieszenia broni – ocenia Piekło.
Prezydent USA zapowiedział, że jeśli Moskwa odrzuci jego propozycję pokojowego rozwiązania konfliktu, Kreml doświadczy konsekwencji, które "zrujnują" rosyjską gospodarkę . Trump zasugerował, że sankcje te będą tak dotkliwe, że Rosja "nie pozbiera się" po ich nałożeniu.
Niewykluczone więc, że prezydent Zełenski może być dobrej myśli. Pamiętajmy, że w Arabii Saudyjskiej będą spotykać się zespoły robocze, których zadaniem będzie praca nad tym, co zadali im przywódcy obu krajów. Języczkiem u wagi może być fakt, że Putin drwił z Trumpa po rozmowie telefonicznej. To może spowodować, że zaangażowanie lidera Republikanów na rzecz zakończenia wojny będzie jeszcze większe. Amerykański prezydent takiego podejścia bardzo nie lubi – podsumowuje Jan Piekło.
