Legendarny artysta nagle padł na scenę jak rażony piorunem. Przerażające nagranie obiegło sieć
Podczas koncertu uwielbianego artysty doszło do zadziwiających scen, wszystko uchwyciły kamery. Fani martwią się o swojego idola.
Hity, które zapisały się w historii muzyki
Są artyści, którzy dokonali tak wielu niezwykłych rzeczy, że mimo upływu lat wciąż są na fali wznoszącej. Mogą chwalić się niezliczoną ilością fanów, a ludzie oddaliby wiele, by móc wziąć udział w koncercie swojego idola. Nie inaczej jest w przypadku Billy'ego Joela, który prężnie działa na rynku muzycznym od lat 70.
To właśnie na początku lat 70. zadebiutował swoim pierwszym albumem. Przez lata wylansował wiele przebojów, takich jak m.in. „Piano Man”, „Just The Way You Are”, „Uptown Girl”, „We Didn’t Start The Fire” czy „River of Dreams". Billy należy do grona najlepiej zarabiających muzyków rockowych wszech czasów, w 1999 roku został umieszczony w Rock and Roll Hall of Fame. Dziś Billy Joel ma 75 lat i wciąż koncertuje, mimo że na swoim koncie ma wiele problemów zdrowotnych.
Fani martwią się o zdrowie Billy'ego Joela
Billy Joel już kilka miesięcy temu mocno zaniepokoił swoich fanów, którzy liczyli, że wkrótce będą bawić się na jego koncercie. Muzyk musiał przełożyć koncert w Seminole Hard Rock Hotel & Casino Hollywood w Hollywood na Florydzie z powodu zabiegu medycznego. Występ przeniesiono na listopad 2025 r. Co ciekawe, artysta nie zdradził żadnych szczegółów związanych ze stanem swoje zdrowia i zabiegiem, dlatego słuchacze nie mają pewności, czy coś poważnego dolega ich idolowi.
Ponadto muzyk miewał problemy również z biodrem i kolanem. Za sobą ma kilka operacji, w tym wymianę stawu biodrowego oraz operację pleców. Mimo licznych przeciwności Billy ani myśli zejść ze sceny i wciąż aktywnie udziela się zawodowo. W ostatnim czasie również miał przyjemność zagrać koncert, podczas którego doszło do serii niepokojących wydarzeń.
Legendarny artysta nagle padł na scenę
Billy Joel w czwartek 27 lutego zagrał koncert w Mohegan Sun Arena w Uncasville. To właśnie podczas tego występu doszło do niepokojących wydarzeń. Podczas wykonywania jednego ze swoich największych hitów, czyli "It's Still Rock and Roll to Me", muzyk postanowił podnieść statyw z mikrofonem. Początkowo energicznie nim machał, jednak w pewnym momencie wyrzucił go w publiczność.
To jednak nie wszystko, ponieważ tuż po wykonanym rzucie padł na ziemię jak długi. Trudno stwierdzić, czy upadek był konsekwencją rzutu i wykonanego zamachu, czy raczej problemów z utrzymaniem równowagi lub zasłabnięciem. Mężczyzna dopiero po chwili wstał o własnych siłach.
Głos w sprawie zabrał jeden ze świadków, czyli fan biorący udział w koncercie.
Wyglądał na bardzo zmęczonego i kruchego – powiedział dla The U.S. Sun.
Opisane wydarzenia zobaczycie na poniższym nagraniu:
