Mistrz ceremonii o pogrzebie Tomasza Komendy. Pierwszy raz musiał zrobić coś takiego
Tomasz Komenda spoczywa na cmentarzu komunalnym we Wrocławiu. Uroczystość pogrzebowa miała charakter świecki i była przewodzona przez mistrza ceremonii. Wkrótce po ceremonii jej prowadzący wyjawił jej szczegóły.
Pogrzeb Tomasza Komendy
Informacja o śmierci Tomasza Komendy wstrząsnęła całą Polską. Mężczyzna, który spędził 18 lat w więzieniu, będąc niesłusznie oskarżonym o gwałt i zabójstwo, zmarł w wyniku nowotworu .
Wolą 47-latka był brak mediów na pogrzebie. Stawili się na nim jedynie jego przyjaciele oraz członkowie rodziny . Ceremonia odbyła się na cmentarzu komunalnym przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu.
Uroczystość miała charakter świecki i poprowadzona została przez mistrza ceremonii w osobie Mateusza Pawlickiego. Wkrótce w rozmowie z “Faktem” mężczyzna wyjawił szczegóły ostatniego pożegnania Tomasza Komendy .
Ostatnie pożegnanie Tomasza Komendy
Mistrz ceremonii wyznał, że przed ceremonią poproszono go o odczytanie dwóch listów napisanych przez przyjaciół Tomasza Komendy . Ostatecznie został jednak wyręczony przez bratanice zmarłego.
W udziale przypadło mu jednak skierowanie do tłumu przesłania adresowanego do przybyłych przez samego Komendę . Poruszające słowa z pewnością wywołały ogromne emocje wśród żałobników.
Niech mi będzie wolno na zakończenie, korzystając z tej ostatniej okazji, powiedzieć w imieniu Tomka te ważne, choć jakże symboliczne trzy słowa: Przepraszam, przepraszam, jeśli kogoś uraził. Dziękuję, dziękuję za okazaną życzliwość, wyrozumiałość, walkę i opiekę. I proszę, proszę, żyjcie takim życiem, jakiego pragniecie - zdradził Mateusz Pawlicki.
Pogrzeb Tomasza Komendy. Podziękowanie za walkę
Mistrz ceremonii, który prowadził uroczystość pogrzebową zmarłego Tomasza Komendy wyznał, że 26 lutego po raz pierwszy w swojej karierze zdarzyło mu się “dziękować za walkę” .
Bo walka tam była. I tu nie ma co opisywać. No i też prośba o życie, jakiego pragniemy. Tomek nie mógł żyć życiem, jakiego pragnął, tylko życiem, jakie było mu, nie wiem, dane, zasądzone… Tu też nie ma sensu się zagłębiać - tłumaczył Mateusz Pawlicki.
Orzekł też, że ceremonia przebiegła bardzo spokojnie .
Można było oczekiwać, że będzie to wydarzenie medialne, zagmatwane, trudne. Z mojej perspektywy, gdzie trzeba będzie pochylać się nad tekstem, analizować artykuły i inne rzeczy, żeby wspomnieć człowieka jak trzeba i w pełnej krasie. Nie miało to tutaj miejsca - ocenił prowadzący pogrzeb.
Źródło: fakt.pl