Polski aktor żywcem zakopany w trumnie. "Ostatnią łopatkę ziemi słyszałem". Przeżył traumę
Michał Milowicz wrócił wspomnieniami do chwil, gdy został zakopany w trumnie. Popularny aktor przyznał, że było to dla niego traumatyczne wydarzenie, które wciąż pozostaje w jego pamięci.
Michał Milowicz polskim Elvisem
Michał Milowicz swój złoty czas w karierze świętował na przełomie lat 90. i dwutysięcznych, gdy dane mu było występować w takich przebojach jak “Sztos” , “Chłopaki nie płaczą” , czy serial “Lokatorzy” .
Gwiazdor, nazywany również “polskim Elvisem” wciąż pojawia się na dużym i małym ekranie, a jakiś czas temu mogliśmy podziwiać jego występy w programie “Twoja twarz brzmi znajomo”.
53-letni dziś gwiazdor udzielił ostatnio wywiadu, w którym powrócił do jednego z najcięższych zadań aktorskich , z jakimi przyszło mu się zmierzyć w jego pracy. Opowieść mrozi krew w żyłach.
Michał Milowicz Brylantem w "Poranku kojota"
Po niebagatelnym sukcesie komedii “Chłopaki nie płaczą”, Olaf Lubaszenko zdecydował się na stworzenie kolejnego projektu utrzymanego w podobnym tonie. W ten sposób powstał “Poranek kojota”, który na ekrany wszedł w 2001 r.
W filmie pojawia się część aktorów, których reżyser zatrudnił w swoim poprzednim obrazie, m.in. Michał Milowicz, który wciela się w postać Brylanta , nieco ciapowatego gangstera, łudząco przypominającego Bolca z “Chłopaków…”, którego gwiazdor odgrywał wcześniej.
W pewnym momencie fabuły, w wyniku niefortunnego obrotu spraw, bohater jest zakopywany w trumnie pod ziemią. Choć widzowie pękali wówczas ze śmiechu, okazuje się, że na planie wcale nie było zabawnie .
Michał Milowicz wspomina zakopanie w trumnie
Michał Milowicz wyjaśnił, że podczas zdjęć naprawdę został zakopany w trumnie pod ziemią . Zapewnił, że jego reakcje, które widzimy na ekranie, powstały spontanicznie, bez scenariusza.
To była trochę traumatyczna scena. Dla mnie delikatnie też, bo naprawdę słyszałem, jak się przesypuje ziemia i ostatnią łopatkę ziemi słyszałem, która przysypywała mnie w tej trumnie. Jest to dziwne doświadczenie. Nagle nie słychać nic kompletnie. Jest się uzależnionym od innych, od tych u góry - tłumaczył w rozmowie z TVN.
Jak dodał, koledzy z planu zrobili mu “numer” - gdy ten przebywał pod ziemią, zamartwiając się o to, by jak najszybciej “powrócić” na powierzchnię, ci milczeli i zwlekali z wyciągnięciem go spod ziemi .
Źródło: TVN