Swiatgwiazd.pl Newsy Przepychanki nad trumną Tomasza Komendy. Matka ujawnia, co działo się po śmierci jej syna
fot. KAPiF

Przepychanki nad trumną Tomasza Komendy. Matka ujawnia, co działo się po śmierci jej syna

4 listopada 2024
Autor tekstu: Kacper Kulaszewski

Tragedia Tomasza Komendy, niesłusznie skazanego na 18 lat więzienia, nie zakończyła się wraz z jego uniewinnieniem. Po śmierci mężczyzny jego matka, Teresa Klemańska, ujawnia szokujące szczegóły ostatnich chwil spędzonych z synem.

Tomasz Komenda – życie naznaczone cierpieniem

Tomasz Komenda , urodzony w 1976 roku, stał się symbolem niesprawiedliwości po niesłusznym skazaniu na 25 lat więzienia za zbrodnię, której nie popełnił. W 2000 roku trafił do więzienia, gdzie przez 18 lat znosił brutalne warunki, nękanie i przemoc. W 2018 roku, po długiej walce prawnej, Komenda został uniewinniony i zwolniony z więzienia. Trzy lata później otrzymał odszkodowanie w wysokości ponad 12 milionów złotych jako rekompensatę za spędzone za kratami lata.

Jednak życie Komendy po wyjściu na wolność było pełne wyzwań. Według jego rodziny, pieniądze z odszkodowania i nowe towarzystwo zmieniły go nieodwracalnie. Matka Tomasza, Teresa Klemańska, oraz jego brat Krzysztof przyznają, że mężczyzna pod wpływem Gerarda, przybranego brata z pierwszego małżeństwa matki, odsunął się od bliskich i działał w sposób, który łamał im serce.

"Muszę poznać treść testamentu". Matka Tomasza Komendy przerywa milczenie. O jedno ma żal
Szokujące informacje o testamencie Tomasza Komendy. Fatalne wieści dla jego synka

Tomasz Komenda - bolesne wspomnienia ostatnich chwil

Komenda po otrzymaniu odszkodowania zmienił się. Brat Tomasza Krzysztof wskazuje, że odszkodowanie oraz ludzie, którzy zaczęli go otaczać, zniszczyli mu życie po raz drugi. Przede wszystkim chodzi o Gerarda, zwanego przez rodzinę Maćkiem.

Tomek ślepo mu uwierzył, zapominając, że oddaliśmy mu większość życia.

Zdaniem jego matki, Gerardowi chodziło o pieniądze z odszkodowania.

Teraz Tomek ma złych doradców. Jest pod wpływem Maćka, który nim steruje. To, co się stało z Tomkiem, to jest jego zasługa. Zobaczymy, jak daleko dojdzie. Spełnia marzenia wszystkich, tylko nie swoje. […] Serce mi pęka. [...] Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem „Kocham cię mamo”, bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem – mówiła jego matka w rozmowie z Onetem.

Najgorsze dla matki Tomasza było jego milczenie i obojętność.

Jakby nawet powiedział, że mnie nienawidzi, byłoby lżej. Najgorzej tak bez słowa. Nie mówię, że ja jestem wspaniała mama, bez skaz, nie, nie, możliwe, że coś zrobiłam źle. Tylko można było powiedzieć, co źle robię - przyznała z bólem w tym samym wywiadzie.

Teraz ujawniła, do jakich scen doszło po śmierci jej syna.

Szokujące wydarzenia na pogrzebie Tomasza Komendy

Teresa Klemańska, przeżywająca trudne chwile po śmierci syna, z bólem opowiada o momentach, gdy próbowała skontaktować się z Tomaszem, ale Gerard (w rodzinie, nazywany również Maćkiem) wielokrotnie ograniczał jej dostęp do niego. Podczas jednej z ostatnich wizyt nadzwyczajnie kontrolowano czas spotkania i warunki, jakie miała spełnić matka.

Błagałam i płakałam, żeby tylko Tomka móc zobaczyć. Dostałam warunki. Miałam być sama, mąż i synowie nie dostali zgody na widzenie. Maciek z rodziną ustalali godziny, dawali mi 15 minut, przed wejściem musiałam zostawić telefon, nie mogłam z nim być w pokoju sama, miałam nie mówić, że go kocham, minął czas i już musiałam wychodzić — opowiedziała "Gazecie Wyborczej" matka Komendy.


W ostatnich latach życia Tomasza Klemańska widziała się z synem zaledwie trzy razy, a Gerard wciąż utrudniał jej życie, nawet w czasie pogrzebu.

Trzy razy go widziałam przez ostatnie trzy lata. Ten trzeci pojechałam i okazało się, że Tomek już dwie godziny nie żyje. Te dwa razy, to po piętnaście minut. W kaplicy chciałam jeszcze jego twarz dotknąć, ale zaraz ten mój najstarszy syn, Maciek go nazywamy, rękę mi odepchnął. Żegnałam się z mamą, tatą, teściem, teściową, całowałam w czoło czy rękę zmarłą osobę i nic nie było, a tu? Ale trumnę zamknął koniec. I nawet mi nie pozwolił przy dziecku usiąść, tylko w drugim rzędzie. I przecież ja wcale nie mówiłam, żeby mi nie składać kondolencji. To co? Ja już nie jestem rodziną? Taki żal, że zostałam potraktowana, jak pies. Jak ja mam żyć? To się nie da. Coś jeszcze mam mówić?- dodała.


Obecnie trwa postępowanie w sprawie testamentu Komendy. Klemańska wyznaje, że jej serce pęka z żalu, po stracie syna stało się nie do zniesienia, a zamiast urodzin wspomina teraz dzień jego śmierci.

Już nie obchodzę urodzin Tomka, tylko datę śmierci. Staram się być u niego o tej porze, co się dowiedziałam. Zagaduję: “zimno ci, synku”, bo jak go ostatni raz trzymałam, był taki zimny. Co więcej można powiedzieć?- zakończyła smutno.

KAPIF_oryginal_K953809F.jpg
fot. KAPiF
KAPIF_oryginal_K1041928F.jpg
fot. KAPiF
Ostatni SMS Tomka Komendy ujawniony. Lawina zła spowodowała, że to napisał
Tylko u nas: Tomasz Komenda zgarnął miliony. Tak rodzina zadbała o grób na 1 listopada
Obserwuj nas w
autor
Kacper Kulaszewski

Student filologii angielskiej z doświadczeniem w nauczaniu indywidualnym. Interesuje się szeroko pojętą popkulturą, zwłaszcza grami, filmami i muzyką.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatgwiazd.pl
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy