"Muszę poznać treść testamentu". Matka Tomasza Komendy przerywa milczenie. O jedno ma żal
Tomasz Komenda przeszedł piekło, którego nie da się opisać słowami. Niesłusznie skazany, spędził 18 lat w więzieniu, gdzie doświadczał nieludzkich warunków. W 2018 roku został uniewinniony i zwolniony z więzienia, jednak jego życie po odzyskaniu wolności nie potoczyło się tak, jak każdy mógłby mu życzyć.
Tomasz Komenda niesłusznie skazany
Tomasz Komenda urodził się w 1976 roku. Był młodym mężczyzną, kiedy w 2000 roku, na podstawie niekompletnych dowodów, skazano go na 25 lat więzienia za przestępstwo, którego nie popełnił. Jego historia jest przykładem tragicznej pomyłki wymiaru sprawiedliwości – Komenda spędził w więzieniu 18 lat, choć od samego początku utrzymywał swoją niewinność. W zakładach karnych doświadczał przemocy, zastraszeń oraz skrajnie trudnych warunków. Po latach zmagania się z bezdusznością systemu, w 2018 roku został oczyszczony z zarzutów i uniewinniony.
Wyjście na wolność przyniosło mu nie tylko długo wyczekiwaną sprawiedliwość, ale i rekordowe odszkodowanie – w 2021 roku sąd przyznał mu ponad 12 milionów złotych za niesłuszne skazanie i więzienne piekło, przez które przeszedł. Niestety, pieniądze i wolność nie oznaczały dla Tomasza Komendy szczęścia, a jego życie zaczęło się komplikować w sposób, którego ani on, ani jego bliscy nie mogli przewidzieć.
Przyczyna śmierci Tomasza Komendy. Na co zmarł niewinnie skazany 46-latek? "Straszny czas". Matka Komendy przemówiła! Przed śmiercią Tomka wydarzył się cudTomasz Komenda - tragiczna śmierć mężczyzny
Po wyjściu na wolność Tomasz Komenda związał się z Anną Walter, z którą wychowywał dwójkę dzieci z jej poprzedniego związku, a także ich wspólnego syna Filipa. Wydawało się, że Komenda odnajdzie w końcu spokój, jednak ich relacja również napotkała trudności. W 2021 roku, według słów Anny Walter, Tomasz miał opuścić rodzinę, zostawiając ją samą z synem. Jego była partnerka, oskarżyła go także o przemoc i zaniedbywanie obowiązków rodzinnych. Sprawa trafiła do sądu, gdzie oboje walczyli o wysokość alimentów.
21 lutego media w Polsce obiegła tragiczna informacja – Tomasz Komenda nie żyje. Od dłuższego czasu nie pojawiał się publicznie, co wzbudziło niepokój zarówno wśród bliskich, jak i osób śledzących jego historię. Pierwsze informacje o złym stanie zdrowia pojawiły się już wcześniej, kiedy była partnerka Komendy, matka jego dziecka, wystąpiła do sądu o alimenty. Tomasz wyznał, że zmaga się z poważną chorobą – nowotworem płuc z przerzutami, który stopniowo wyniszczał jego organizm.
Choroba nie tylko wpływała na jego stan fizyczny, ale także na psychikę. Po latach traumatycznych doświadczeń za więziennymi murami Komenda próbował walczyć o lepsze życie, jednak jego stan zdrowia uległ gwałtownemu pogorszeniu. Odszedł, zmagając się z bólem i dramatem swojej przeszłości, a ostatnie miesiące życia pozostają pełne pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź.
Tomasz Komenda - konflikt z najbliższą rodziną
Życie Tomasza Komendy komplikowały też napięte relacje z matką, Teresą Klemańską, która z wielkim trudem wspominała o kontaktach z synem. Według niej Tomasz odsunął się od rodziny i całkowicie przestał się z nią kontaktować, co miało być spowodowane wpływem jego brata, Gerarda. Matka Tomasza Komendy o tym, co się działo opowiedziała w “Dużym formacie”.
Najgorsze było dla niej to, że syn zniknął bez słowa.
Jakby nawet powiedział, że mnie nienawidzi, byłoby lżej - dodaje. - Najgorzej tak bez słowa. Nie mówię, że ja jestem wspaniała mama, bez skaz, nie, nie, możliwe, że coś zrobiłam źle. Tylko można było powiedzieć, co źle robię.
Pytania budzą również losy majątku Komendy. Po otrzymaniu odszkodowania miał on we Wrocławiu trzy mieszkania, jednak tuż przed śmiercią przekazał je swojemu bratu. Teresa Klemańska nie może zrozumieć, co się stało z pieniędzmi jej syna, i wyraża ogromny żal.
Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta. Pojąć tego nie mogę. I gdzie te miliony nas doprowadziły? Żal mam straszny.
Obecnie trwa postępowanie w sprawie testamentu jej syna.
Muszę poznać treść testamentu. Nie wierzę, że Tomek nie zwrócił się do mnie, nie zwrócił się do braci, żadnego słowa nam nie zostawił. Ja nie chcę żadnych pieniędzy, nie chcę nic. Tylko chciałabym się z nim pożegnać - mówi pani Teresa.
Wspomnienia o Tomaszu Komendzie pozostaną na zawsze przestrogą o tym, jak kruche potrafi być ludzkie życie oraz jak ogromne konsekwencje może mieć niewłaściwy wyrok sądu.