Tak Marzena Kipiel-Sztuka szykowała się na odejście
Marzena Kipiel-Sztuka czuła, że odchodzi. Serialowa Halinka z serialu “Świat według Kiepskich” szczegółowo zaplanowała swój pogrzeb. Przed śmiercią zrobiła szczególne zakupy.
Marzena Kipiel-Sztuka w hospicjum w Wałbrzychu
Marzena Kipiel-Sztuka zmarła 9 czerwca w wieku 58. lat. Dla wielu był to szok, gdyż nie było powszechnie wiadome, że gwiazda serialu “Świat według Kiepskich” chorowała, a ostatnie miesiące spędziła w hospicjum. Gdy tam trafiła, była pełna nadziei, że pokona chorobę. W placówce czuła się dobrze i miała świetny kontakt z personelem medycznym. Aktorka cieszyła się dużą sympatią.
Gdy Marzena do nas trafiła, nie myślała, że umrze. Ja też wierzyłam, że wyjdzie z tego. Że jeszcze dla nas zaśpiewa, że zrobimy wiele razem. Bardzo dużo rozmawiałyśmy, zaprzyjaźniłyśmy się, a ona mi zaufała. Te rozmowy były bardzo długie, opowiadała o swoim życiu od urodzenia po śmierć. Była gadułą i czasami personelowi było trudno wyjść z jej pokoju, bo miała zawsze coś ciekawego do powiedzenia. Wszyscy ją bardzo polubili i Marzena zostanie w naszych sercach już na zawsze - relacjonuje Renata Wierzbicka, członek personelu hospicjum w Wałbrzychu w rozmowie z “Faktem”.
Diagnozy jednak były coraz gorsze, dlatego Kipiel-Sztuka zdecydowała się w szczegółach zaplanować swój pogrzeb. Aktorka wybrała konkretne ubrania, w jakich chciałaby zostać pochowana.
Tak zachowywała się Marzena Kipiel-Sztuka w ostatnich chwilach Spełniono ostatnie marzenie Kipiel-SztukiWszystko przygotowała, nawet ubrania i to jak ma wyglądać w trumnie. Podobała jej się moja garsonka, więc zamówiłyśmy jej taką samą, to były spodnie i marynarka. Kupiła też nowe buty, bluzkę, bieliznę, wszystko, nawet stópki. Mówiłam jej: Marzena, jak kupimy te rzeczy, to jeszcze z 20 lat będziesz w tym chodzić. Ona się śmiała, że 22 lata, czyli tyle ile był emitowany serial o Kiepskich - opowiadała.
Marzena Kipiel-Sztuka zaplanowała swój pogrzeb
Aktorka do hospicjum w Wałbrzychu przyjęła w kwietniu. Była wtedy dobrej myśli. Marzena Kipiel-Sztuka dbała wówczas o zdrowie i planowała, co zrobi po powrocie do pracy. Jej myśli krążyły wokół śpiewania.
Serialowa Halinka przyjmowała chemię, która niestety nie przyniosła zamierzonych skutków. Wtedy zaczęła myśleć o śmierci i planować swój pogrzeb. Kipiel-Sztuka początkowo chciałby, by do trumny trafił z nią tygrys, maskotka, którą aktorka wzięła ze sobą po zakończeniu serialu. Później jednak zmieniła zdanie i poprosiła, by wystawić go na licytację.
Planowanie zaczęła w poniedziałek, wszystkie rzeczy, które kupiłyśmy przyszły w czwartek i Marzena powiedziała — koniec. Więcej o pogrzebie nie mówiła. Jeszcze tylko poprosiła, by do trumny włożyć tygryska, który był w serialu o Kiepskich, i którego po zakończeniu zdjęć do serialu zabrała do domu. Potem zdecydowała jednak, że zostawi nam tygryska i będziemy mogli wystawić go kiedyś na licytację. To była rozmowa z piątku, można powiedzieć, że taka końcowa. I później już o śmierci nie rozmawialiśmy. Powiedziała, że wszystko jest zaplanowane. I zakończyliśmy, etap pogrzebu, a rozmawialiśmy dalej o filmie, o życiu, jej tacie i mamie. Ona bardzo kochała swojego ojca. Dla niej to był wzór do naśladowania - mówiła Wierzbicka w rozmowie z “Faktem”.
Kipiel-Sztuka odeszła świadomie
Renata Wierzbicka z personelu hospicjum w Wałbrzychu wyznała, że Marzena Kipiel-Sztuka była świadoma, że odchodzi. Aktorka chciała jeszcze porozmawiać z ordynator oddziału, która wróciła z urlopu w niedzielę. Po tej rozmowie serialowa Halinka zmarła o godzinie 9:30, trzymana za rękę przez jedną z salowych.
Każdy pacjent pewnie czuje to, co się z nim dzieje, ale ona jeszcze czekała na panią doktor, na naszą ordynator, która była na urlopie i wracała w niedzielę. Jeszcze z nią porozmawiała i w niedzielę odeszła. Odeszła wtedy, kiedy pani ordynator pojawiła się w pracy. Ale Marzena była cały czas świadoma. Ona odeszła bardzo świadomie, przy personelu, bo akurat była 9.30, wtedy jest śniadanie i panie je rozwożą. Salowa trzymała ją za rękę i ona spokojnie przeszła na tę drugą stronę. Wybrała sobie miejsce i czas i osoby, przy których chciała odejść. To był jej dom, ostatni dom, trochę zwariowany, ale spokojny - opowiadała.