Konieczna była transfuzja. Potocka o chorobie i ostatnich chwilach Zającówny
We wtorek, 29 października, przekazano zasmucającą wiadomość o śmierci Elżbiety Zającówny. Aktorka miała 66 lat. Widzowie kojarzą ją głównie z serialu "Matki, żony i kochanki". Koleżanka z planu zdradziła, jak zmarła radziła sobie z chorobą.
Elżbieta Zającówna nie żyje
Aktorka przez ponad 30 lat pracowała przed kamerami, dostarczając nam takie produkcje jak m.in.: "Vabank", "C.K. Dezerterzy", "Marzenia do spełnienia" czy "Matki, żony i kochanki". Choć od kilku lat unikała show-biznesu, widownia ciągle ciepło wspominała jej role. Niestety we wtorkowe popołudnie pojawiła się informacja o śmierci.
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST, którą ukończyła grając Dziewczynę i Bajaderę w przedstawieniu dyplomowym „Pieszo” Mrożka. [...] W jednym z wywiadów powiedziała: „Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć…” I taką Cię zapamiętamy. Żegnaj Elu! - przekazano na profilu Związku Artystów Scen Polskich.
W ostatnich latach życia Elżbieta Zającówna całkowicie zrezygnowała z występów z uwagi na poważną chorobę . Dolegliwości były na tyle dokuczliwe, że gwiazda nie mogła rozwijać się w kierunku aktorstwa.
Elżbieta Zającówna przez lata zmagała się z ciężką chorobą
Elżbieta Zającówna przez dłuższy czas zmagała się z chorobą von Willebranda, nazywaną też skazą krwotoczną . To przypadłość związana z zaburzeniami krzepliwości krwi: nawet niewielkie skaleczenie może prowadzić do wykrwawienia się.
Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie – tłumaczyła w “Vivie!” Zającówna.
Z czasem aktorka nie tylko nie pojawiała się na planach zdjęciowych, ale także całkowicie zrezygnowała z show-biznesowych spotkań. Ostatni raz fotografowie zrobili jej zdjęcie w towarzystwie męża i jedynej córki podczas spotkania z okazji premiery książki Krzysztofa Jaroszyńskiego. Wtedy nikt nawet nie pomyślał, że za kilka lat będzie żegnać gwiazdę kultowego polskiego serialu.
Gwiazda "Matki, żony i kochanki" zdradza kulisy choroby Zającówny
Wiadomość o śmierci 66-latki była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Gwiazdy od razu zaczęły dzielić się wspomnieniami związanymi z Elżbietą . Przez lata zapadła w pamięć, a jej odejście pozostawiło pustkę w wielu sercach.
Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy w czasie, gdy kręciłyśmy “Matki, żony i kochanki” i to pozostało między mną, Anią i Elżbietą. Nie miałyśmy kontaktu takiego codziennego, ale spotykałyśmy się na festiwalach, uroczystościach polsatowskich czy na innych wydarzeniach filmowych. Gdy przypadkowo się zobaczyłyśmy, to lądowałyśmy w najbliższej kawiarni i nie mogłyśmy się rozstać. Takie spotkania były najlepsze, bo zawsze ciężko się umówić. Elżbieta była piękną kobietą, miała najlepszą figurę i nie mogę uwierzyć, że już jej nie zobaczę – wyznała Małgorzata Potocka, która występowała ze zmarłą w "Matkach, żonach i kochankach" dla Złotej Sceny.
Gwiazda kultowego serialu postanowiła nieco przybliżyć charakter choroby Elżbiety Zającówny. Już w latach 90. wiedziała o dolegliwościach koleżanki. Bardzo utrudniało to jej pracę na planie.
Ta choroba krwi ją męczyła od zawsze. Odkąd pamiętam to w serialu "Matki, żony i kochanki" zawsze była ta choroba. Ona nie mogła długo ani zbyt ciężko pracować. Nie mogła nie dosypiać. Miała transfuzję krwi - dodała Faktowi.
Choć od zakończenia produkcji minęło ponad 20 lat, aktorki nadal miały ze sobą kontakt. Planowały nawet wspólne wakacje, do których niestety już nie dojdzie. Śmierć Elżbiety Zającówny przyszła nagle.
Spotkałyśmy się ze dwa, czy trzy miesiące temu. Powiedziałam jej, że byłam na super wakacjach, gdzie kiedyś razem byłyśmy. I na wiosnę miałyśmy się tam znowu wybrać się razem. Niestety już nie pojedziemy - zdradziła Potocka.