Tyle Justynę Steczkowską kosztuje udział w Eurowizji. "Nie wyrabia"
Justyna Steczkowska
Eurowizja 2025 coraz bliżej
Już 13 maja oczy całej Europy zwrócą się ku scenie Eurowizji, gdzie Justyna Steczkowska zaprezentuje nową odsłonę swojego hitu „Gaja” . Artystka, znana z perfekcjonizmu i scenicznego magnetyzmu, przygotowuje występ, który ma olśnić widzów nie tylko wokalnie, ale i wizualnie.
W wywiadach zapowiadała, że to, co zobaczymy w półfinale, nie będzie kopią występu z krajowych preselekcji. Wręcz przeciwnie – czeka nas odświeżona choreografia oraz całkowicie nowe wizualizacje, które mają podkreślić przesłanie utworu i magię całego show.
Artystka podchodzi do konkursu z pełnym zaangażowaniem – jak sama podkreśla, każdy szczegół ma znaczenie. To nie tylko piosenka, ale też cała opowieść, która ma poruszyć serca odbiorców. „Gaja” to utwór wyjątkowy, opowiadający o kobiecej sile, przyrodzie i duchowości – wartości, które Justyna niezmiennie reprezentuje na scenie od lat.
Występ Justyny Steczkowskiej na Eurowizji nie taki jak chciała?
Mimo intensywnych przygotowań i ogromnych ambicji, Justyna Steczkowska musiała zmierzyć się z nieoczekiwanym ograniczeniem. Jej oryginalny plan, by podczas występu zawisnąć na linach – tak jak to zrobiła podczas krajowych preselekcji – nie zyskał akceptacji Europejskiej Unii Nadawców. Już w marcu artystka przyznała, że trwają negocjacje z produkcją, a w zamian zaproponowano jej huśtawkę. Niestety, ostateczna decyzja organizatorów była nieubłagana.

W rozmowie ze „Światem Gwiazd” Justyna nie kryła rozczarowania:
Żałuję, bo nie po to ćwiczyłam parę miesięcy, żeby trzymać się na własnych mięśniach, zrobiłam certyfikat, żeby być na górze i śpiewać w trzeciej oktawie, by teraz jechać na maszynie, jakbym nie była na tyle sprawna, żeby samemu się tam utrzymać. Więc szkoda, no ale takie są przepisy BHP, nie przeskoczymy tego – wyznała szczerze.
Zamiast lin, artystkę w górę uniesie specjalna maszyna, która – choć mniej widowiskowa – ma pozwolić jej zachować część pierwotnej wizji. To trudny kompromis, ale jak zawsze u Justyny – liczy się perfekcja wykonania i emocjonalna głębia występu.
Tyle Justynę Steczkowską kosztuje udział w Eurowizji
Mimo przeciwności, artystka nie traci zapału. Jej determinacja, profesjonalizm i oddanie sztuce sprawiają, że występ z pewnością będzie jednym z najbardziej pamiętnych momentów tegorocznej Eurowizji. Gwiazda dokłada wszelkich starań, żeby zająć jak najlepsze miejsce. To wiąże się w intensywną promocją za granicą.
Dotychczas Steczkowska zaśpiewała w Oslo, Amsterdamie, Manchesterze i Londynie. W najbliższy piątek wystąpi w Madrycie. Jakby tego było mało, Justyna łączy pracę nad Eurowizją ze zobowiązaniami reklamowymi i kontraktami z innymi producentami telewizyjnymi. To wszystko wokalistka przypłaca nieprzespanymi nocami i ograniczonym czasem dla bliskich, już o rozchwytujących ją mediach nie wspominając.
Justyna śpi teraz po 3 godziny dziennie. Śmiejemy się, że jest jak Napoleon. Przygotowania do Eurowizji nabierają tempa. Codziennie próby, wyloty na koncerty przedkonkursowe, spotkania promocyjne, negocjacje z organizatorami i sponsorami w celu zebrania pieniędzy na wymarzony występ. A trzeba pamiętać, że Justyna nie zrezygnowała z kęconego teraz jesiennego sezonu programu “Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, gdzie jest jurorką. Choć przerwę proponowała jej pani Nina Terentiew, zaprzyjaźniona z nią. Ale Justyna jest perfekcjonistką. Skoro komuś coś obiecała, to nie umie odpuścić – mówi “Światu Gwiazd” osoba, która towarzyszy Justynie w eurowizyjnej przygodzie.
Doba nie wystarcza, by Justyna spokojnie mogła zrealizować wszystkie plany zawodowe. Dowiadujemy się, że doszło do sytuacji, w których część zaplanowanych zobowiązań musiała przełożyć na okres po Eurowizji.
Eurowizja to nie tylko występ, to także dziesiątki rozmów, telefonów, maili, setki decyzji i ustaleń. Justyna przejęła się mocno i chce dla Polski pokazać się z jak najlepszej strony. Ale przecież jest tylko człowiekiem. Nie wyrabia. Ostatnio już nie ma czasu na wywiady. Nie wiem, jak ona to robi, że daje fizycznie radę z takim ogromem pracy. Chyba wszystko dzięki dobrej kondycji i dbaniu o siebie przez całe życie – dodaje nasza rozmówczyni.
Mówi się, że ciężka praca popłaca. Czy tak będzie i tym razem? O tym przekonamy się już za niespełna miesiąc.
