Ukrywała Jacka Jaworka. Wypuścili ją z aresztu. Opowiedziała, co się działo
43 dni piekła. 74-letnia Teresa D., ciotka Jacka Jaworka, przeżyła koszmar w lublinieckim więzieniu dla kobiet. Wiek i słaby stan zdrowia nie uchroniły jej przed brutalną rzeczywistością za kratkami.
Kim był Jacek Jaworek?
Jacek Piotr Jaworek urodzony 21 maja 1969 roku w Częstochowie, przez lata pracował za granicą, m.in. w Niemczech, Szwajcarii i we Włoszech. Po wybuchu pandemii COVID-19 wrócił do kraju. Niestety, jego powrót zakończył się w sposób przerażający.
W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku, we wsi Borowce, dopuścił się makabrycznej zbrodni, odbierając życie trzem członkom swojej rodziny: bratu, bratowej i ich 17-letniemu synowi. Po dokonaniu morderstwa , Jacek Jaworek zniknął bez śladu, stając się jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Polsce. Mimo intensywnych poszukiwań, zarówno w kraju, jak i za granicą, przez długi czas nie udało się go schwytać. Ostatecznie, Jacek Jaworek został znaleziony martwy 19 lipca 2024 roku w Dąbrowie Zielonej. Jego śmierć pozostawiła wiele pytań bez odpowiedzi i na zawsze naznaczyła życie jego najbliższych oraz całej społeczności.
Podejrzana... matka chrzestna?
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wciąż bada sprawę pomocy w ukrywaniu się Jackowi Jaworkowi, który popełnił samobójstwo po brutalnym morderstwie rodziny. Zatrzymano już Teresę D., ciotkę zabójcy, której postawiono zarzut pomocnictwa i mataczenia. Grozi jej 8 lat więzienia. Śledczy podejrzewają, że ukrywała go znacznie dłużej, niż przyznała, co potwierdzają znalezione dowody.
Był u mnie krótko – odpowiada na pytanie, czy Jacek Jaworek mógł się u niej ukrywać przez trzy lata.
Koszmar więziennych krat
Po 43 dniach koszmaru, pani Teresa wreszcie oddycha pełną piersią w swoim domu w Dąbrowie Zielonej. Wyczerpana, ale wolna. Przywiezioną przez adwokata kobietę witają progi własnego domu i troskliwa opieka młodszej siostry. Siedząc na ławeczce w ogrodzie, pani Teresa stara się uporać z traumatycznymi przeżyciami. Łzy same cisną się do oczu.
W celi byłam z czterema kobietami. Były noce najtrudniejsze, czasem płakałam- wyznaje Faktowi
Izolacja, poczucie bezradności, a przede wszystkim brak wsparcia ze strony współwięźniarek, które nie poinformowały jej o możliwości odwołania się od aresztu, okazały się dla niej nie do zniesienia. Na szczęście, dzięki staraniom jej obrońcy, koszmar się skończył. 18 września pani Teresa odzyskała wolność. Teraz czeka ją długa droga powrotu do normalności.
Teresa D. została oskarżona o przestępstwo. Jej rodzina wierzy, że to Jacek Jaworek, jej chrześniak, wplątał ją w nielegalne interesy. Pani Teresa, kobieta o spokojnym usposobieniu, nigdy wcześniej nie miała problemów z prawem. Jej świat ograniczał się do domu i rodziny, a Jacek był dla niej jak syn:
To rodzina, chrześniak. Co miałam zrobić? – tłumaczy powody.
Co sądzicie o tej sprawie?