Ulubiony skoczek narciarski dokonał coming out. Ukrywał się 8 lat!
To jest wyznanie, które wstrząsnęło polskim sportem. Dwukrotny medalista Mistrzostw Świata w skokach narciarskich, Andrzej Stękała, publicznie opowiedział o swojej orientacji i miłości. Niestety, jego coming out związany był z osobistą tragedią – stratą partnera Damiana. Jak sportowiec radzi sobie z ogromnym bólem i ciężarem tej straty?
Andrzej Stękała: poza skocznią, poza sukcesem
Kariera sportowa to sinusoida, a historia Andrzeja Stękały jest tego doskonałym przykładem. Choć jego nazwisko kojarzy się z dużymi sukcesami, jak drużynowe brązy Mistrzostw Świata w lotach i narciarstwie klasycznym w latach 2020-2021, to ostatnie sezony upływają mu pod znakiem sportowej ciszy. Pamiętajmy, że Stękała ma na koncie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej FIS Cup (2014/2015) i przede wszystkim fantastyczny sezon 2020/2021, kiedy wszedł do elity Pucharu Świata, z drugim miejscem na Wielkiej Krokwi na czele.
Niestety, po tych szczytowych momentach, w kolejnych latach wyniki zaczęły się pogarszać. Od początku sezonu 2022/2023 nie widzimy go już w Pucharze Świata, a jego starty ograniczają się do Pucharów Kontynentalnych i FIS Cup. Ta sportowa zapaść miała, jak się okazuje, o wiele głębsze podłoże niż tylko forma na skoczni.
W styczniu 2025 roku Stękała zdecydował się na ważny krok, dokonując publicznego coming outu. Niestety, ogłoszeniu temu towarzyszył osobisty dramat: informacja o śmierci jego partnera. To wszystko rzuciło cień na jego życie prywatne i bez wątpienia wpłynęło na możliwość pełnego skupienia się na sporcie. Historia Stękały pokazuje, że za każdym sportowym wynikiem stoi człowiek, którego kariera jest nierozerwalnie związana z wyzwaniami, jakie niesie życie osobiste.

Ciężar prawdy i straty: opowieść Andrzeja Stękały
Andrzej Stękała od lat należy do grona polskich skoczków narciarskich. Mimo że jest dwukrotnym drużynowym medalistą Mistrzostw Świata, jego nazwisko w ostatnich miesiącach pojawia się w mediach z zupełnie innego powodu niż sport. Na początku 2025 roku, Stękała, jako pierwszy mężczyzna w polskim sporcie na tak wysokim poziomie, publicznie mówił o swojej orientacji seksualnej. Jednak ten coming out był naznaczony wielkim dramatem – było to pożegnanie z ukochanym partnerem, Damianem, który zmarł niespodziewanie.
Chyba nigdy się z tym nie pogodzę, że w młodym wieku odchodzi ktoś, a nie ma żadnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego to się stało, dlaczego mnie to spotkało i dlaczego on. Najgorsze było dla mnie pierwsze pół roku. Dużo pracowałem z psychologiem, a nawet z psychiatrą. Miałem bardzo złe myśli, takie najgorsze, jakie może mieć człowiek - wyznał skoczek.
To zderzenie osobistego szczęścia, tragicznej straty i publicznej odwagi jest tematem, który dziś interesuje media. Jak radzi sobie człowiek, który musi mierzyć się jednocześnie z żałobą i z gigantyczną presją mediów po ujawnieniu swojej tożsamości? Stękała, w rozmowie z Damianem Michałowskim w Dzień Dobry TVN, wrócił do tych najgorszych chwil. Strata była dla niego "koszmarem" i wciąż powraca do wspomnień dawnego, wspólnego życia z Damianem.
To jest bardzo przykre, to strasznie boli. Wychodziłem na trening, budziłem go i powiedziałem: "pamiętaj, zrób śniadanie". Tego dnia zostawiłem go w łóżku, pomyślałem, że i tak wstanie, bo zawsze wstaje i zrobi to śniadanie. Po treningu miałem jeszcze do załatwienia kilka spraw, telefonów. Przyjeżdżam do domu i koszmar - wspominał Andrzej Stękała
Cena ukrywania i ulgowa szczerość
To, co szczególnie wybrzmiewa w jego historii, to wieloletnie ukrywanie prawdy o sobie. Stękała przyznał, że przez długi czas bał się mówić o swojej orientacji. Obawiał się krzywdzących słów i hejtu, który w polskiej przestrzeni publicznej bywa niestety powszechny. Strach ten był tak silny, że przez lata uniemożliwiał mu pełną otwartość.
Mam takie poczucie, że się z tym nie pogodzę, bo żyję, uśmiecham się i wiem, że on jest ze mną, że mi pomaga i w ogóle. Najgorsze są takie chwile, kiedy wieczorem popatrzysz na jakieś zdjęcie i to wszystko do ciebie wraca - mówił.
Dopiero w obliczu tragedii i straty, sportowiec znalazł w sobie siłę na szczerą opowieść. Kiedy na początku roku opowiedział o swoim życiu i bólu w internecie, poczuł ogromną ulgę. Okazało się, że ten akt odwagi miał też szerszy wpływ. Dzięki szczerości skoczka, inne osoby, które również ukrywały swoje związki i tożsamość, poczuły się zainspirowane do wyjścia z cienia. Stękała stał się mimowolnym symbolem dla osób, które boją się hejtu.
Poznaliśmy się przez Internet. Zaczęliśmy ze sobą pisać, później się zobaczyliśmy i rozmawialiśmy. Były pierwsze wypady na kawkę, przez pewien moment razem też pracowaliśmy. Byliśmy razem 8 lat - wyznał.
W trakcie rozmowy sportowiec zdradził również szczegóły dotyczące związku z Damianem. Byli zaręczeni, co tylko podkreśla powagę i głębię ich relacji. Choć mieli poważne plany na przyszłość, Stękała przyznał, że nigdy nie wybiegał zbytnio w przyszłość, jeśli chodzi o planowanie ślubu – prawdopodobnie z uwagi na to, że w Polsce związki jednopłciowe wciąż nie mają pełnej ochrony prawnej.
Kiedy z kimś blisko żyjesz, to nie jesteś w stanie wszystkiego ukryć. [...] Czasami, nie będę ukrywać, przez politykę i tego typu sytuacje, to mam takie uczucie, że się tego wstydzę. Takie gadanie... To tak, jakby mówili o nas jak o zwierzętach. Dlatego się człowiek ukrywa, bo boi się reakcji społeczeństwa. [...] Jestem homoseksualistą, jestem wierzący i jestem góralem - podkreślił.
Na koniec, w tym bolesnym, ale ważnym wywiadzie, Stękała odniósł się do tego, co pomyślałby jego ukochany Damian o tym publicznym wyznaniu. Choć nie padła bezpośrednia cytowana odpowiedź, można wyczytać między wierszami, że dla niego szczerość i ulga, które poczuł Stękała, byłyby najważniejsze.
Myślę, że (Damian - przyp. red.) na pewno by się cieszył. On nie chciał żyć w cieniu, a długo żył w moim. Przez całą moją karierę nikt nie usłyszał, ile dla mnie zrobił, jakim był dla mnie wsparciem. Chcę mu za to podziękować, bo na pewno byłby dumny - podsumował.

