Zapłakana prezenterka Polsatu przemówiła po operacji. Wykryto u niej złośliwego raka
Gwiazda Polsatu ma raka. Podzieliła los Tomasza Jakubiaka – płaci teraz za lekceważenie lekarzy, którzy ignorowali jej stan aż 8 lat. Właśnie zamieściła zapłakane zdjęcia ze szpitala, tuż po operacji.
Gwiazda Polsatu ma raka. Diagnozę usłyszała po 8 latach
Tomasza Jakubiak długo dobijał się do lekarzy, zanim rezonans – który podsunęła mu teściowa, nie medycy – wykrył u niego bardzo rzadki nowotwór . Niestety rak rozwijał się u niego już od dłuższego czasu. Bardzo podobna historia spotkała gwiazdę Polsatu – prowadzącą programów rozrywkowych, blogerkę, influencerkę, właścicielka własnej marki – ale też szczęśliwą żonę oraz mamę dwóch chłopców, Mieczysława i Zygmunta. W sierpniu ogłosiła, że miesiąc wcześniej, po ośmiu latach zwłoki, lekarze wykryli u niej nowotwór złośliwy .
W moim przypadku guz, który okazał się tak wrednym przeciwnikiem, rośnie we mnie od 8 lat. Tak dobrze czytacie: 8 lat! Po raz pierwszy na USG został opisany w 2016 roku i zbagatelizowany. Nie przeze mnie. Przez lekarzy. Dopiero w tym roku nowa lekarka po USG wysłała mnie na biopsję. Czasu nie cofnę, ale Was mogę przestrzec. Dziś jestem po kolejnych badaniach. Sprawdzamy, czy te 8 lat sprawiło, że kolega zamieszkał też gdzieś indziej, niż tylko w guzie – ogłosiła w sierpniu prezenterka.
Wczoraj ogłosiła, że jest już w szpitalu i czeka na operację. Dzisiaj zamieściła pierwsze zdjęcia i filmy po zabiegu . Nie kryła łez.
Prezenterka Polsatu po operacji nowotworu
Marta Lech-Maciejewska to prowadząca “ Drugie życie sukni ślubnych . Second chance dresses” na Polsat Café i "Gadżet show" Zoom TV z Kingą Zawodnik. To także założycielka marki Spadiora , w sieci znana jako SuperStyler , mająca na Instagramie ponad 174 tysiące obserwujących. Wczoraj pokazała zdjęcie ze szpitalnego łóżka .
Wszystkie dobre myśli na pokład! Trzymajcie za mnie kciuki. Czekam na moją kolej, dostałam jakieś bardzo silne leki na uspokojenie i jestem teraz taka rozpłynięta, nawet to przyjemne – pisała na Instagramie.
Wyznała też, że tęskni za filiżanką kawy i ukochanym sernikiem – najlepiej pistacjowym. Jednak te przyjemności zeszły na dalszy plan w oczekiwaniu na zabieg. Jak poszła operacja?
Marta Lech-Maciejewska już op operacji: zdjęcia
Marta Lech-Maciejewska pokazała zdjęcia, na których płacze. Fotografie wykonano już po operacji. Na zdjęciach widać oczywiście jeszcze masę przyrządów, podłączonych do jej ciała. Prezenterka Polsatu wyznała, że jest bardzo obolała – płacze jednak nie tylko z bólu, ale i z ulgi .
Łzy. Pełne szczęścia i bólu. Bo boli jak cholera. Przede wszystkim gardło po rurce do intubacji. Rana po operacji nie boli prawie w ogóle, bo dbają tu o to, żeby bolało jak najmniej. Szczęście, bo wszystko poszło jak należy. Teraz czekanie na wyniki i dalsza droga po zdrowie – ogłosiła Marta.
Oczywiście influencerka wie, że to dopiero początek zdrowienia . Czuje już jednak mniejszy strach. I na nowo zaczęła marzyć o serniku z pistacjami.
Nie nastawiam się, że będzie idealnie, bo statystyki mówią same za siebie. Być może będę musiała tu jeszcze wrócić. Może czeka mnie dalsze leczenie. Czas pokaże. Ale już się tak nie boję. Strach zwalczam pozytywną energią i miłością, którą dostaję od świata. Od Was! Jakoś to będzie. Będzie dobrze. Byle do jutra, i żeby nie bolało. A teraz mam jedno największe, przeogromne marzenie: sernik z pistacjami – napisała Lech-Maciejewska.
Mąż Marty po raz kolejny dowiódł, że prezenterka może na nim polegać. Bardzo szybko pochwaliła się zdjęciami promieniejącego szczęśliwym uśmiechem męża, który nie tylko przywiózł jej sernik, ale jeszcze na dodatek dokładnie taki, jak chciała ! Powoli zaczęły jej też wracać siły: nie tylko zamieściła króciutkie nagranie z wybudzania po “głupim jasiu”, ale zaczęła żartować ze swojego szpitalnego ubranka:
Chciałam Wam przedstawić nowe elementy, które pojawią się wkrótce w kolekcji Spadiory. Takie piękne wisiorki z zawartością. Jak to się mówi? DNA? Biologiczne? Nie wiem. Jeszcze trochę nie kleję myśli. Ale sukienka jest bardzo ładna. Długość jest bardzo atrakcyjna. Wiązane kokardki. Proszę bardzo. I miałam do tego 12-centymetrowe szpilki. I na bloku zrobiłam taką furorę – mówiła ze śmiechem.
Śmiech był na razie ostrożny, bo wszelkie gwałtowniejsze ruchy wciąż są bolesne, jednak widać, jak wraca jej uśmiech i radość.