Zaskakujące wieści o Frycz i Kosińskim. Dopiero co przyszło na świat ich dziecko, a teraz coś takiego
Olga Frycz i jej partner otworzyli się na temat swojego życia! Budowanie nowej rodziny to spore wyzwanie. Ujawnili, co dalej ze ślubem. Szczere wyznanie wzrusza!
Nowy taniec życia: Olga Frycz i partner w oczekiwaniu na syna
Życie publiczne bywa zaskakujące, bo kiedy gasną światła reflektorów i kończą się kolejne role, pozostaje proza codzienności. W przypadku Olgi Frycz – aktorki znanej i cenionej, oraz Alberta Kosińskiego – utytułowanego tancerza, posiadającego najwyższą międzynarodową klasę „S” i kojarzonego z parkietem „Tańca z Gwiazdami” – ta proza nabiera bardzo konkretnego kształtu: patchworkowej rodziny i oczekiwania na nowego członka.
Ich historia zaczęła się, jakżeby inaczej, na sali tanecznej. To tam, gdzie ruch i emocje są na pierwszym planie, zaiskrzyło między aktorką a zawodowcem. Dziś, zamiast skupiać się wyłącznie na kolejnych projektach zawodowych, para buduje wspólny dom i z niecierpliwością czeka na narodziny pierwszego wspólnego dziecka. To jest moment, w którym ich życie zyskuje nowy, silny punkt odniesienia, daleki od blasku fleszy.
Ostatnio, bo 9 listopada, para pojawiła się w programie „Pytanie na śniadanie”, aby opowiedzieć o swoich emocjach związanych z nadchodzącym ojcostwem i macierzyństwem. Jak się okazało, już wiedzą, że powitają na świecie syna, który otrzyma imię Jan. Do porodu pozostały nieco ponad trzy miesiące, co oznacza, że Frycz i Kosiński weszli już w finalną, najbardziej intensywną fazę przygotowań.

Patchworkowa codzienność i wyzwania rodziny
Dla Olgi Frycz, ten syn będzie trzecim dzieckiem. Aktorka jest już mamą dwóch córek z poprzednich związków. To automatycznie stawia parę przed wyzwaniem stworzenia dobrze funkcjonującej rodziny patchworkowej. Albert Kosiński opowiedział w studiu o tym, jak udało im się osiągnąć ten cel.
Tworzenie rodziny, w której dzieci mają więcej niż jednego rodzica i mieszkają w kilku domach, wymaga dojrzałości, elastyczności i przede wszystkim wzajemnego szacunku. Kosiński, jako nowy partner, a wkrótce ojciec wspólnego dziecka, musiał zyskać zaufanie nie tylko Olgi, ale i jej córek. Z medialnych relacji i ich własnych wypowiedzi jasno wynika, że ten proces przebiegł pomyślnie. Udało im się zbudować bezpieczne i kochające środowisko, gdzie każde dziecko czuje się akceptowane. Sukces tej relacji polega na tym, że partnerzy, choć wywodzą się z różnych środowisk – ona z aktorskiego, on z tanecznego – połączyli siły, by stworzyć spójną całość.
W kontekście ich życia prywatnego, warto zaznaczyć, że kariera Olgi Frycz zawsze była dość intensywna, ale nigdy nie była przesłanką do rezygnacji z życia rodzinnego. Aktorka wielokrotnie podkreślała, jak ważna jest dla niej rola matki, stawiając ją często ponad zawodowe ambicje. Kosiński, z kolei, wniósł do tej relacji dyscyplinę i precyzję tancerza, co w patchworkowej logistyce jest z pewnością cenną cechą.
Dla mnie było to całkiem naturalne. Dziewczyny mają wspaniałych ojców, z którymi ciężko jest się nie dogadać. Ta współpraca przebiega pomyślnie. Olga jest bardzo elastyczna i myślę, że to też duża zasługa tej dobrej współpracy. - wyjawił wprost Kosiński
Ślubne plany i pytanie o gotowość
Oczywiście, temat ciąży i wspólnego życia niemal automatycznie wywołał pytanie o ślub. W show-biznesie zaręczyny to często tylko preludium do medialnego szumu, ale w ich przypadku, wydaje się, że sprawa ma bardziej osobisty wymiar. Para, choć tworzy szczęśliwy dom i oczekuje dziecka, wciąż nie stanęła na ślubnym kobiercu.
Olga Frycz nie ukrywa, że jest chętna do sformalizowania związku. W programie wyznała wprost, że najchętniej już by to załatwiła, ale jednocześnie przyznała, że nie czuje się jeszcze w pełni gotowa. To ciekawe stwierdzenie, bo w ich sytuacji – narzeczeństwa, oczekiwania dziecka i wspólnego mieszkania – ślub wydawałby się kolejnym, naturalnym krokiem. Być może gotowość dotyczy bardziej logistyki, a nie uczuć. Organizacja wesela, zwłaszcza przy tak skomplikowanym grafiku i dużej rodzinie, może być sporym wyzwaniem.
Ja to najchętniej poszłabym już do urzędu i wzięła ślub, ale chciałabym troszkę schudnąć. Po prostu chciałabym się czuć taka jak sprzed ciąży, więc poczekamy, ale to nie jest u nas żaden temat tabu. Ten ślub pewnie i tak będzie- skwitowała.
Niezależnie od tego, czy ślub odbędzie się wkrótce, czy dopiero po narodzinach syna, ich priorytety są jasne: zdrowie, rodzina i budowanie ciepłego domu. Ich historia to przykład na to, że miłość potrafi znaleźć drogę i stworzyć nową definicję rodziny, niezależnie od tego, ile dzieci i jakie doświadczenia partnerzy wnoszą do relacji. Czekamy więc nie tylko na ślub, ale przede wszystkim na małego Jana, który za trzy miesiące wprowadzi do ich życia nową, taneczną energię.
