Anna Lewandowska rodziła, a Robert w tym czasie… Po latach opowiedziała o porodach. To nie są cukierkowe historie
Anna Lewandowska o porodzie powiedziała już wiele, ale ten fakt ukrywała latami. Dopiero teraz, w katalońskim radiu, zdecydowała się zwierzyć, co robił Robert, gdy ona rodziła drugą córkę.
Wywiad z Anną Lewandowską w katalońskim radiu
Jako trenerka Ania Lewandowska stale podkreśla, że ruch w czasie ciąży jest szczególnie ważny, a wyćwiczone ciało może okazać się zbawienne szczególnie przy naturalnym porodzie. Niestety, dla niej samej narodziny pierwszego dziecka były jednocześnie najpiękniejszą i pełną grozy chwilą.
O wszystkim trenerka opowiedziała w wywiadzie dla katalońskiego radia. W rozmowie z hiszpańskimi mediami zdobyła się na wyznanie, które rozgrzało lokalne media do czerwoności.
Anna Lewandowska rodziła przez 28 godzin
Już kilka lat temu Lewandowska zdradziła, że narodziny Klary kosztowały ją wiele stresu.
Pierwszy był bardzo ciężki, przeżyłam go ledwo… Dosłownie ledwo. Ordynator, jak przyszedł po porodzie uścisnąć mi dłoń, powiedział: dzięki pani przygotowaniu gratuluję pani, bo to było wskazanie do cesarskiego cięcia, ale pani dała radę. Pani jest świetnym wzorem, bo aktywność jest bardzo ważna i to jest przykład, że pomogła przejść przez ten poród – pisała na Instagramie w 2022 roku.
Teraz przypomniała, że rodziła przez 28 godzin:
Rodziłam 28 godzin, pierwsze dziecko, Klarę, a Laurę 28 minut. Generalnie pierwszy poród był bardzo, bardzo, bardzo, bardzo ciężki — "muy dificil". To jest prawda, że dzięki wytrenowaniu, dzięki temu, że dobry stan ciała miałam, przez to, że miałam dobrą dietę, aktywność fizyczną, to udało mi się urodzić do końca naturalnie.
Gwiazda zdobyła się też na odważne słowa na temat Roberta. Pierwszy raz przyznała, co robił w chwili, w której rodziła drugą córkę.
Co robił Robert Lewandowski, gdy Ania rodziła drugą córkę?
Narodziny Laury trwały nieporównywalnie krócej. Dziewczynka przyszła na świat w niespełna pół godziny. Lewandowska hiszpańskim mediom zwierzyła się, co robił Robert, gdy ta rodziła. Dotychczas nie zdradzała publicznie tego faktu:
Przy drugim dziecku mój mąż ledwo zdążył. Musiał biec po schodach, żeby być przy porodzie – powiedziała.
Chociaż nie jest to cukierkowa historia, podobnie jak ta dotycząca narodzin Klary, to na szczęście zakończona happy endem. Robert ostatecznie towarzyszył ukochanej przy ostatnich chwilach porodu i powitał córeczkę zaraz po jej przyjściu na świat.