Hołowczyc ma kłopoty. Ześrubowany kręgosłup, a on na trasie Dakaru: "Sparaliżowało..."
Krzysztof Hołowczyc ma poważne problemy. Rajdowiec bierze udział w najważniejszych zawodach, pośrodku pustyni doznał paraliżu, niezbędne były specjalistyczne badania. Co dzieje się na trasie Rajdu Dakar?
Krzysztof Hołowczyc w Rajdzie Dakar 2024
Choć Krzysztof Hołowczyc ma już 61 lat, ani na chwilę nie zwalnia tempa. I to dosłownie. Trzykrotny rajdowy mistrz Polski, mistrz Europy i zwycięzca wielu innych zawodów ogłosił zakończenie kariery w 2015 roku, jednak wciąż możemy spotkać go rozpędzonego na trasie.
Obecnie rajdowiec bierze udział w Rajdzie Dakar 2024 . Hołowczyc dobrze wie, jak bardzo wymagająca i niebezpieczna jest to trasa, mierzył się z nią wiele razy. W 2012 roku wydał zresztą książkę „Piekło Dakaru”. 10 stycznia zakończył się szósty etap rywalizacji , znajdujący się na terenie Arabii Saudyjskiej. Podczas pokonywania 118 kilometrów przez pustynię doszło jednak do bardzo niebezpiecznej sytuacji, a polski zawodnik doznał poważnego urazu . Co się dzieje teraz?
Krzysztof Hołowczyc doznał urazu na trasie
Czy nad zdrowiem 61-letniego rajdowca zbierają się czarne chmury ? Choć szósty etap Rajdu Dakar był krótki, prowadził przez bardzo wysokie i przez to niebezpieczne wydmy. Zawodnicy nie mieli pojęcia, co się znajduje za wzniesieniem, które akurat pokonują. Słońce świeciło mocno, utrudniając widoczność kierowcom.
To właśnie wtedy Krzysztof zaczął doświadczać potwornego bólu. W końcu trafił do centrum medycznego, gdzie przeprowadzono szczegółową diagnostykę: rentgen i tomograf . Co było przyczyną bólu i paraliżu? Szczegóły i zdjęcia poniżej.
Co dzieje się z Krzysztofem Hołowczycem?
Hołowczyc opisał ostatnie wydarzenia w mediach społecznościowych. Wspomniał, że 500 kilometrów trasy dojazdowej samo w sobie miało wpływ, mimo to zawody zaczęli dynamicznie. Wtedy zaczęły się problemy z jego zdrowiem: silny paraliż prawej ręki.
Pierwsza wydma, druga, trzecia, potem bardzo silne uderzenie i nagle potężny paraliż prawej ręki. Nie byłem w stanie jechać – piekielnie mnie bolało. Myślałem już ze coś poważnego się stało, podjęliśmy decyzję, że już spokojnie jedziemy do mety. W strefie serwisowej trafiłem do centrum medycznego, gdzie lekarz zawodów przeprowadził diagnostykę – rentgen i tomograf – relacjonował rajdowiec.
Na szczęście badania nie wykazały pęknięcia ani złamania, problemem okazał się za to ucisk kręgów na nerw, powodujący potworny ból .
Cały czas jesteśmy pod opieką Marcina Woźniaka – fizjoterapeuty, który przywraca nas do sprawności. Dzisiaj noc spędzę w kołnierzu ortopedycznym, żeby mój kręgosłup miał chwilę na regenerację. Szczerze nie pamiętam tak trudnego Dakaru. Musimy jednak jechać pomimo bólu – będę walczył do mety! Przed nami jutro odcinek zwany maratonem – dwa dni bez serwisu, śpimy w namiotach. Jutro będzie lepiej – obiecywał Hołowczyc.
W czwartek odbył się kolejny dzień zmagań. Najtrudniejsza próba, czyli 48-godzinny odcinek o długości 572 kilometrów, też nie obył się bez wypadków : Krzysztof i jego towarzysz utknęli na pustyni. Na szczęście jednak tym razem zdrowie rajdowca nie zawiodło.