Swiatgwiazd.pl Tylko u nas Rozmawialiśmy z nauczycielką, przy której Dariusz Gnatowski stawiał pierwsze aktorskie kroki. Unikatowy wywiad
fot. Archiwum prywatne

Rozmawialiśmy z nauczycielką, przy której Dariusz Gnatowski stawiał pierwsze aktorskie kroki. Unikatowy wywiad

2 kwietnia 2021
Autor tekstu: Kamila Krótka

Kim dla Pani był Dariusz Gnatowski?

Dariusz Gnatowski był członkiem kabaretu „Kabaret I, czyli ciąg dalszy nastąpi”, który prowadziłam. Gdy był w pierwszej klasie III Liceum Ogólnokształcącego w Zabrzu, starsi koledzy zaproponowali mu współpracę, która była strzałem w dziesiątkę. Wtedy byłam opiekunką tego kabaretu, dziś opiekuje się nim moja córka, też nauczycielka języka polskiego.

Był jednak nie tylko członkiem tego kabaretu, ale przede wszystkim moim sąsiadem – mieszkaliśmy na jednym osiedlu. To właśnie dlatego zawsze wiedziałam, co obecnie dzieje się w jego życiu. Wspominam go naprawdę dobrze. Dariusz przez całe życie był bardzo sympatycznym i dobrym człowiekiem.

Już w szkole wiedział, że chce występować na scenie?

Był wyjątkowo otwarty jak na nowicjusza. Nie minęło dużo czasu, kiedy zapytał, czy jestem w stanie przyjąć go do kabaretu. Ja upomniałam go wtedy, że musi „przejść przez sito”, tzn. wyróżnić się, być wyjątkowym. On na to, że tego „sita” się nie boi i spytał kiedy może się go spodziewać.

Dariusz od razu wiedział, że kiedyś chce pracować na scenie. Upominałam, że aby być na scenie, trzeba – tak jak w konkursach recytatorskich – dać coś od siebie. On miał o tych konkursach jedno zdanie. Uważał, że wygrywają je tylko piękni, sympatyczni i błękitnoocy blondyni…

I podobno w szkole tych konkursów nie wygrywał. Nie od razu odkryto jego talent?

Nigdy tych konkursów nie wygrywał, zawsze jednak pojawiał się w czołówce. Mówiąc o tych sympatycznych blondynach, miał z resztą sporo racji. Potem jednak dojrzał i przestał obawiać się tego typu konkurencji. Podczas zdawania na studia pracował z instruktorem, który z pewnością bardzo mu pomógł.

Gdy zapytałam potem, czy nie boi się tych pięknych blondynów, odpowiedział, że tych blondynów na ulicy jest pełno. Jednak tak wyjątkowego i charakterystycznego aktora jak on znaleźć jest bardzo trudno.

To do pani przyjechał, gdy dostał się na studia w Krakowie. Jak to było uczucie?

Byłam pierwszą osobą, do której przyjechał po to, aby powiedzieć, że dostał się na studia. Było to w pewien sposób naturalne, bo zawsze wiedziałam, co dzieje się w jego życiu. Czułam niesamowitą dumę. Od czasu tych studiów ze sceną Dariusz zżył się tak, że nie wyobrażał sobie innego zawodu niż aktorstwo.

A tak poza aktorstwem, Dariusz Gnatowski był dobrym uczniem?

Dariusz nie należał do tzw. orłów, których wysyłaliśmy na olimpiady, ale w nauce kłopotów nie miał. Uczyłam go polskiego, a z tego przedmiotu był znakomity. Jednak jego charakter sprawiał, że często musiałam odbierać mu głos, bo próbował podważać moje zdanie. Czy natomiast nie o to chodzi w tym przedmiocie, właśnie, żeby dyskutować?

I po tym, jak skończył szkołę, dalej się spotykaliście? Jak to wyglądało?

Od czasu jak zaczął grać w „Świecie według Kiepskich”. Nasze spotkania stały się nieco problematyczne. Na jednym ze zjazdów spotkaliśmy się w przeszklonej sali w szkole. Po jakimś czasie przed budynkiem zaczął ustawiać się spory tłum, a ludzie chcieli, żeby dał im autograf. Potem musieliśmy przenieść się w bardziej prywatne miejsce, bo rozmowa w takich warunkach była niemożliwa.

**

Jak radził sobie z rolą Boczka, z którą głównie był kojarzony?

Dariusz miał co do roli Boczka mieszane uczucia. Z jednej strony był to tzw. „stały kawałek chleba”, co oznacza ciągłą i stałą pracę. Z czasem powodowało to pewien dyskomfort. Przestał być Gnatowskim, a stał się Boczkiem. To tak jakby zatracił swoją osobowość, a stał się serialowym bohaterem. A wiadomo, że Boczek był postacią sympatyczną, ale nie był to charakter wyjątkowy. I właśnie dlatego ta sytuacja powodowała u Dariusza strach.**

I chyba nie tylko to, był ciężko chory, co na pewno wzbudzało w nim lęk…

Dopóki nie musiał zmagać się z chorobą, nie mógł narzekać na życie prywatne. Dopiero potem musiał walczyć z cukrzycą, która stała się jego utrapieniem. Co jednak doskonale o nim świadczy, do końca pomagał wszystkim chorym na tę samą chorobę ludziom. Spotykał się też z młodzieżą, uświadamiając o chorobach, które „niszczą” człowieka od środka . Z pewnością robiłby to dalej, przed jego odejściem planowaliśmy z resztą kolejny zjazd absolwentów. Z jego śmiercią długo nie mogłam się pogodzić, ale jedno jest pewne – zapamiętałam go jako wspaniałego człowieka o silnym charakterze.

Artykuły polecane przez redakcję ŚwiatGwiazd.pl:

Źródło: Świat Gwiazd

Obserwuj nas w
autor
Kamila Krótka

Redaktor portalu swiatgwiazd.pl. Wcześniej związana z radiem i marketingiem. Prywatnie zafascynowana reportażem, szczególnie podróżniczym. W wolnych chwilach lubi odwiedzać ściany wspinaczkowe i galerie sztuki.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatgwiazd.pl
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy