Tomasz Lis doświadczył kolejnego udaru. Lekarze walczyli ponad trzy godziny
Tomasz Lis jeszcze niedawno informował o udziale w maratonie – zdecydował się zaś na to mimo ostrzeżeń lekarzy. Stan zdrowia dziennikarza szybko się pogorszył, w mediach społecznościowych pojawiła się zaś wiadomość o pobycie w szpitalu oraz przejściu kolejnego udaru. Lekarze godzinami walczyli o jego życie.
Przez ostatnie lata zdrowie Tomasza Lisa było wielokrotnie wystawiane na próbę. Po trzech udarach miał pożegnać tryb życia w ciągłym biegu. Niedawno udało mu się spełnić kolejne marzenie, jednak silnie odczuł konsekwencje decyzji. Lekarze jednego z warszawskich szpitali długo walczyli o jego życie.
Tomasz Lis trafił do szpitala
Były redaktor naczelny "Newsweeka" niedawno pochwalił się w mediach społecznościowych ukończeniem maratonu w Chicago, do którego przygotowywał się od jakiegoś czasu. Choć lekarze odradzali mu wysiłek, zdecydował się on wylecieć do Stanów Zjednoczonych.
– O medalu za ukończenie 6 maratonów świata marzyłem co najmniej od dekady. [...] Wrócić postanowiłem rok temu, bo jednym udarze nie można biec maratonu, ale dlaczego nie spróbować po 3? No i spróbowałem. Rok temu pobiegłem Londyn, dziś z siedmioletnim poślizgiem Chicago... – napisał.
Do Polski wrócił co prawda z medalem, jednak okazało się to początkiem kłopotów. Stan zdrowia Tomasza Lisa gwałtownie się pogarszał do tego stopnia, że dziennikarz trafił do jednego z warszawskich szpitali.
Po długiej walce o zdrowie mężczyzny okazało się, że przeszedł on czwarty udar. O nocy pełnej emocji napisał w social mediach.
— Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takie pewne. Co dalej, zdecydują lekarze. Wszystkich pozdrawiam — poinformował, publikując zdjęcie ze szpitalnego łóżka.
Trzygodzinna walka o życie Tomasza Lisa
"Fakt" poinformował, że, wbrew pozorom, stan zdrowia dziennikarza był niezwykle poważny, medycy walczyli zaś o jego życie aż trzy godziny. Jak się okazuje, Lis wciąż nie usłyszał ostatecznej diagnozy, co przyznał w rozmowie z tabloidem.
– Badania trwają. Nie chcę stawiać diagnozy i wchodzić w ich kompetencje – przyznał.
Jak dodał, mimo wszystko nie żałuje udziału w amerykańskim maratonie, choć – jak przyznał szczerze – "było potwornie ciężko".
– Bywa – skwitował.
Przypomnijmy, że 56-letni dziś Tomasz Lis pierwszy udar mózgu przeszedł w 2017 roku. Kolejne miały zaś miejsce w odstępach dwóch lat – w 2017 i 2019 roku, kiedy to trafił na oddział intensywnej terapii jednego z olsztyńskich szpitali. Artykuły polecane przez redakcję Świata Gwiazd:
Zapraszamy na naszego Instagrama