Jakubiak w „MasterChefie”. Ludzie zdębieli. Zaroiło się od komentarzy
Uwielbiany przez widzów Tomasz Jakubiak zmarł w kwietniu br. po długiej i wyniszczającej walce z chorobą. Wielkie emocje zapanowały wśród tych, którzy zobaczyli nowy odcinek „MasterChefa”. Łzy same cisną się do oczu.
Fenomen Tomasza Jakubiaka
Tomasz Jakubiak był jednym z tych ludzi, którzy potrafili sprawić, że gotowanie przestawało być tylko podążaniem za kolejnymi krokami w przepisie, a stawało się pełne emocji. Widzowie poznali go przede wszystkim dzięki programowi „MasterChef”, gdzie szybko zyskał sympatię publiczności za sprawą swojej autentyczności, poczucia humoru i szczerości, która w telewizji wcale nie jest regułą. Nie grał żadnej roli – był sobą, i właśnie to widzowie najbardziej w nim cenili.
Jakubiak był kucharzem z pasją, ale też człowiekiem, który nie traktował gastronomii jak wyścigu. W jego podejściu do jedzenia było coś bardzo ludzkiego – ciepło, prostota, ale i szacunek do smaku. Zamiast wielkich słów wybierał prosty przekaz: że dobre jedzenie zaczyna się od serca, nie od drogiego sprzętu. Dzięki temu jego programy i występy telewizyjne przyciągały nie tylko fanów kuchni, ale i tych, którzy po prostu lubili go słuchać.
Widzowie pokochali go za naturalność. W świecie telewizji, w którym często rządzi kreacja, Jakubiak pozostawał sobą. Nie silił się na kontrowersje ani na bycie perfekcjonistą. Potrafił żartować z własnych pomyłek, a jego uśmiech i spokój działały zaraźliwie.
Choć odszedł zbyt wcześnie, zostawił po sobie coś więcej niż przepisy – zostawił styl życia. Taki, w którym gotowanie to nie obowiązek, lecz sposób na bycie blisko innych. Tomasz Jakubiak przypominał, że kuchnia to miejsce spotkań, rozmów i emocji. I może właśnie dlatego tak wielu ludzi tęskni za lubianym kucharzem i mówi o nim z ciepłem, jakby stracili kogoś bliskiego.

Choroba Tomasza Jakubiaka
Widzowie znali Tomasza Jakubiaka przede wszystkim jako uśmiechniętego kucharza-jurora w programie „MasterChef”. Mężczyzna nie bał się być sobą i zaznaczać swej indywidualności. Jego śmierć – 30 kwietnia 2025 roku – po ciężkiej walce z rzadkim nowotworem, zaskoczyła i przejęła opinię publiczną.
Tomasz Jakubiak przez ostatnie miesiące życia ukazywał swoją chorobę niemal w świetle kamer i internetu: z dużą otwartością dzielił się trudnym doświadczeniem, prowokował do refleksji o tym, że nawet osoby „ze świecznika” mogą znaleźć się w trudnych życiowych momentach i mierzyć z chorobami. W rozmowie z TVN wyznał, że zmaga się z nowotworem jelita cienkiego i dwunastnicy — niezwykle rzadką chorobą.
Wyglądam tak, ponieważ zdiagnozowano u mnie bardzo rzadki i bardzo ciężki do wyleczenia nowotwór. Coś, co w ogóle praktycznie nie występuje albo występuje u niecałego procenta ludzi na świecie — mówił Dorocie Wellmann.
Jakubiak mówił, że objawy zaczęły się banalnie – bóle pleców, mniej siły. Później przyszła diagnoza. W momencie rozpoznania choroba była już zaawansowana – przerzuty do kości, zaatakowana miednica, kręgosłup. Walka była intensywna: leczenie w Izraelu i w Atenach, terapia chemiczna, dieta pozajelitowa. Mimo wysiłków, 30 kwietnia br. Tomasz Jakubiak odszedł w wieku 41 lat.
Jego odejście pozostawiło w show-biznesie i wśród widzów wyrwę, którą trudno będzie zapomnieć. Pożegnania gwiazd i fanów były pełne żalu.
Będzie nam ciebie brakowało – pisali znajomi kucharza.
Widzowie czują smutek nie tylko po utracie telewizyjnej postaci, ale odejściu kogoś, kogo lubili za autentyczność i zwyczajność.
Dziś, gdy spojrzymy na jego zdjęcia z planu, na pogodę ducha i zaangażowanie, łatwo poczuć, że w jego publicznej działalności nie chodziło tylko o gotowanie – w tym wszystkim Jakubiak pokazywał, jak naprawdę wyglądało życie z chorobą. Widzowie tęsknią za jego głosem i obecnością w mediach.
Tomasz Jakubiak zostawił po sobie nie tylko dorobek medialny, ale i świadomość, że kucharz-gwiazdor może być dla fanów kimś więcej niż tylko osobą z ekranu. Tym bardziej poruszające było to, co wydarzyło się w „MasterChefie”.
Tak oddano hołd Tomaszowi Jakubiakowi w „MasterChefie”
W najnowszym odcinku programu „MasterChef” widzowie zobaczyli wyjątkowy moment – twórcy show postanowili uhonorować Tomasza Jakubiaka, wieloletniego jurora i kucharza, który zmarł w kwietniu 2025 roku. W studiu pojawiła się jego żona, Anastazja, która wspomniała męża w prostych, ale poruszających słowach.
Powiedzieć, że Tomek kochał jedzenie, to tak jak nic nie powiedzieć. Dobra kiełbaska podsmażona z cebulką, ale królem kuchni był kotlet mielony. Mógł go jeść codziennie – powiedziała.
Właśnie wokół tego dania zbudowano cały odcinek. Uczestnicy przygotowali swoje wersje ulubionego posiłku Tomasza Jakubiaka, a atmosfera w programie była wyraźnie inna niż zwykle – spokojniejsza, pełna wspomnień.
W mediach społecznościowych szybko pojawiły się emocjonalne reakcje fanów.
Beczałam jak dziecko,
Ja również oglądam i ryczę 😢❤️ Anastazja ściskam Was z Tomusiem bardzo, bardzo mocno
To był piękny gest,
MasterChef to Tomek Jakubiak – pisali widzowie.
Wielu podkreślało, że obecność Anastazji Jakubiak na planie była jednym z najbardziej autentycznych momentów w historii programu.
Odcinek stał się przypomnieniem, że „MasterChef” to nie tylko rywalizacja, lecz także ludzie, którzy tworzą atmosferę programu. Tomasz Jakubiak był jednym z nich – i choć nie stoi już przy kuchennym blacie, jego duch wciąż jest obecny w kulinarnym show. Widzowie zgodnie przyznają: w każdym odcinku odczuwają jego brak.
