Leon Niemczyk pracował do końca: "Chciał umrzeć na planie "Rancza"". Potem były problemy z pogrzebem legendy. Dlaczego?

Leon Niemczyk jako Jan Japycz

Niemczyk to jeden z największych filarów polskiego kina. W ciągu trwającej pół wieku kariery zagrał w 400 filmach polskich i niemal 150 zagranicznych. Wszyscy pamiętają jego kreacje w produkcjach „Krzyżacy”, „Nóż w wodzie”, „Rękopis znaleziony w Saragossie” czy „Wielki Szu”. Równie uwielbiany był w serialach, jak „Złotopolscy”, „Klan”, „Na dobre i na złe” i „Ranczo”.

Seriale i filmy to moje drugie życie! Spędziłem przed kamerą ponad 50 lat i wciąż marzę o kolejnych rolach. Nie jestem już młody, ale mam nadzieję, że los będzie dla mnie łaskawy i pozwoli mi nadal cieszyć się życiem i pracą – mówił 1 lipca 2006 roku, odbierając nagrodę na Festiwalu Dobrego Humoru.

Niestety, już kilka miesięcy później nie żył. Co było przyczyną jego śmierci? Teraz na jaw wychodzą nowe fakty.

Leon Niemczyk chciał umrzeć na planie

Niemczyk był jednym z tych aktorów, którzy przychodzili na plan nawet wtedy, kiedy choroba niemal całkowicie wyniszczyła ich organizm. Reżyser serialu „Ranczo”, Wojciech Adamczyk, udzielił niedawno wywiadu portalowi Plejada. Ujawnił w nim zupełnie nieznane fakty na temat Leona. Chwalił jego profesjonalne podejście do pracy, ale też wyznał, jak choroba gwiazdora wpłynęła na pracę nad serialem.

Pamiętam moment, kiedy Leon Niemczyk przyszedł na próby, które mieliśmy przed drugim sezonem "Rancza". Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że ma coś w rodzaju "martwego oka". Miał tylko źrenicę, nie miał tęczówki. Nie wiedziałem, co się stało, bo generalnie był dość żwawy. Później dowiedziałem się, że choruje, ale nie miałem pojęcia, że jego stan jest tak poważny. Okazało się jednak, że nie jest dobrze. Sytuacja zmusiła nas do tego, żeby wymyślić jakieś rozwiązanie. I wtedy wpadliśmy na pomysł obsadzenia Franciszka Pieczki w roli brata Japycza. Pierwotnie tej postaci miało nie być w drugim sezonie – wyznał Adamczyk.

Ekipa miała też przygotowane dwie wersje scenariusza, które nagrywano w zależności od tego, jak czuł się Niemczyk . Na planie zatrudniono też pielęgniarkę, która pomagała mu na co dzień. Niestety w pewnym momencie nawet jej wsparcie okazało się niewystarczające.

On w jednym z wywiadów powiedział, że chciałby umrzeć na planie "Rancza". Co byłoby swoją drogą dla nas straszne. Ale wszyscy widzieliśmy, że z dnia na dzień jest z nim gorzej i gorzej. Zatrudniliśmy pielęgniarkę, która zajmowała się nim na planie. Miał coraz większe problemy z pamięcią. Na początku starał się z tym walczyć, ale od pewnego momentu nie dawał już rady. Jego profesjonalizm został pokonany przez chorobę – wspominał reżyser.

Niemczyk został pochowany w Łodzi. Mało kto wie jednak, że ksiądz odmówił pogrzebania go na cmentarzu . Jaka była tego przyczyna?

Ksiądz nie chciał pochować Leona Niemczyka

Niemczyk zmarł w swoim mieszkaniu w Łodzi, tuż przed 83. urodzinami, 26 listopada 2006 roku . Przyczyną był nowotwór. Wtedy jednak okazało się, że z pochówkiem mogą być poważne problemy. Leon przez całe życie miał opinię kobieciarza i niepoprawnego amanta. To właśnie plotki o rozwiązłym życiu skomplikowały sprawy pogrzebu.

Ksiądz z parafii, do której należał gwiazdor, uparcie odmawiał pochowania Niemczyka na poświęconej ziemi . Zmienił zdanie dopiero po tym, jak zainterweniowali wysoko postawieni przyjaciele Leona. Urna z jego prochami znajduje się w grobie na Starym Cmentarzu w Łodzi.

Źródło: Plejada