Rekordzista "Jeden z dziesięciu" zaskoczył nawet sąsiadów. Nikt nie miał pojęcia, co planuje
O Arturze Baranowskim, rekordziście z “Jeden z dziesięciu” mówi cała Polska. Mężczyzna nie dał rywalom żadnych szans, odpowiadając na wszystkie finałowe pytania. Okazuje się, że nad wyraz zaskoczeni są również sąsiedzi uczestnika show. Znają go od dziecka i opowiedzieli, jaki był.
"Jeden z dziesięciu". Historyczny moment w programie
Gdy w “Jeden z dziesięciu” Tadeusz Sznuk przedstawiał widzom Artura Baranowskiego jako skromnego ekonomistę ze Śliwnik w województwie wielkopolskim, nikt nie mógł spodziewać się, że już wkrótce w programie dojdzie do historycznego momentu, o którym mówić będzie cała Polska.
Mężczyzna był nie do zatrzymania. Nie tracąc żadnej szansy, dostał się do finału, w którym odpowiedział poprawnie na wszystkie zadane przez prowadzącego pytania, biorąc “na siebie” jedno po drugim. Rywale mogli obejść się smakiem.
Uczestnik ujawnił, jak rekordzista "1 z 10" zachowywał się za kulisami. Przekazał też niepokojące wieści o Sznuku Pojechali do domu rekordzisty "1 z 10", ale odmówił wywiadu. Do akcji wkroczył ojciecSąsiedzi rekordzisty "Jeden z dziesięciu" zabierają głos
Media szybko zainteresowały się wyjątkowym ekonomistą, choć on sam zdaje się nie odwzajemniać ich entuzjazmu. Konsekwentnie unika udzielania wywiadów, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów ze Śliwnik, którzy ochotnie opowiadają o tym, że go znają. Trudno się dziwić.
Mimo wszystko, są bardzo zaskoczeni faktem, że Arturowi Baranowskiemu udało się zajść w programie tak wysoko. Głos zabrał nawet sołtys miejscowości, który nie krył podziwu dla swego sąsiada.
Zawsze był skromny. Człowiek się nie spodziewał, że tam się kryje taki umysł! Ja jestem stary społecznik, wiem, jak działa trema. A jego nic nie wzięło. I odpowiadał na tak trudne pytania, których przecież nie da się wyuczyć w szkole. Wiedział, że cykają samce świerszcza, a nie samice, bo to chłopak ze wsi. Ale skąd on pamiętał aktora Eugeniusza Bodo? Przecież to nie jest jego epoka! Na wszystko znał odpowiedź i bez zawahania się odpowiadał - tłumaczył Włodzimierz Pietruszewski w rozmowie z “Wyborczą”.
Jak rekordzistę "Jeden z dziesięciu" wspominają sąsiedzi?
Już jako dziecko sąsiedzi zauważyli, że to spokojny chłopak, które ciągnie raczej do książek i komputera, niż do biegania z okolicznymi chłopakami po boisku, czy do prac w polu. Na tym tle miał zawsze się wyróżniać.
Artur chodził do szkoły w Solcy Wielkiej. Znam go od dziecka. To nigdy nie był charakter zadymiarza, raczej spokojny chłopak, ciągnęło go do książek. Miałem wrażenie, że świat cyfrowy i komputery to właśnie jego pasja - opowiadał sołtys Śliwnik.
Sąsiedzi Artura Baranowskiego nie kryją zaskoczenia. Niektórzy z nich natknęli się na nagranie z jego udziałem w sieci, a wiedza mężczyzny zrobiła na nich ogromne wrażenie. Internauci żyją nadzieją, że wkrótce przyjdzie im podziwiać jego intelekt również w innych popularnych teleturniejach telewizyjnych.
Źródło: wyborcza.pl