Zwycięzca "Baru" zajmował się Madonną po imprezie. Ujawnił kompromitujący gwiazdę fakt
Wpadki zdarzają się najlepszym - nawet tym z pierwszych stron gazet. W rozmowie ze Światem Gwiazd Adrian Urban z “Baru” opowiedział sytuację, której główną bohaterką była… Madonna. Raczej nie chciałaby, żeby ujrzała światło dzienne.
Adrian Urban o wpadce Madonny
Ach, gwiazdy. Świecą jasno na czerwonym dywanie, ale czasem potykają się o własny blask. A to ktoś pomyli nazwę filmu, w którym grał (tak, to się zdarza), a to suknia pęknie w strategicznym miejscu podczas gali, jakby chciała wyjść z imprezy szybciej niż właścicielka. Najlepsze są jednak te wpadki, które pokazują, że pod drogimi kosmetykami i toną blichtru kryje się… zwyczajny człowiek. Bo czyż nie wzrusza widok supermodelki walczącej z rogalem z serem w windzie, uchwyconej przez paparazzi?
Wpadki to przypomnienie, że sława nie daje supermocy – co najwyżej super presję. I chociaż gwiazdy próbują je tuszować, Internet ma pamięć słonia. Ale hej – może właśnie za te drobne, spektakularne potknięcia kochamy je jeszcze bardziej? Bo jak to mówią – nie myli się tylko ten, kto nie wchodzi na scenę w za ciasnych szpilkach.
O zabawnej sytuacji z udziałem Madonny opowiedział w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem gość Świata Gwiazd, Adrian Urban, który niegdyś wygrał “Bar”. Jak wyjawił, do wszystkiego doszło, gdy pracował w Londynie:
Muszę ci powiedzieć historię z Madonną, bo to było grube. Madonnę zabrałem pod jednym z klubów w Mayfair (luksusowa dzielnica w Londynie - przyp. red.) Moja riksza (która prowadził - przyp. red), miała harmonijkowy daszek i mogłeś się zasłonić. Jak kończyły się imprezy koło godziny 3:00 to wiadomo, gdzie podjechać, gdzie będą ludzie. […] Siedzę, czekam na klientów i nagle podchodzi koleś i mi ładuje kogoś szybko. Podaje adres, gdzie mam jechać. Dobra, jadę, nie pytam. Hajs dostaję z góry i jadę. W pewnym momencie to się podnosi, ja odwracam głowę, patrzę. Madonna. A jeszcze mój angielski wtedy naprawdę był słaby. Była porobiona, była dobrze zrobiona. Ona już jechała do domu, to był koniec wieczoru.
Zdarza się najlepszym, prawda? ;)
