Wojciech Bojanowski odwiedził grób starszego syna. "Janek był na grobie brata"
Wojciech Bojanowski dał się poznać widzom TVN jako odważny dziennikarz, który dla rzetelności informacji nie boi się wkroczyć nawet na teren wojny. Choć widział na własne oczy wiele ludzkich tragedii, sam przeżył jedną z największych. W dniu Wszystkich Świętych odwiedził grób swojego dziecka.
Wojciech Bojanowski o smierci syna
Dziennikarz z sukcesem rozwijał karierę, a także życie prywatne. Występował na antenie TVN i TVN24 jako jeden z wysłanników. Prywatnie przeżywał jednak ogromną tragedię. W 2020 roku po raz pierwszy otworzył się na temat zmarłego syna.
Wojciech Bojanowski wraz z partnerką dowiedział się o kłopotach jeszcze przed narodzeniem chłopca. Okazało się, że cierpi na zespół Edwardsa, co wiążę się z małymi szansami na przeżycie. Mimo to przyszli rodzice podjęli decyzję o walce.
Nowy nagrobek syna Sylwii Peretti. Rzeźba na płycie wstrząsa do głębi! Grób Krzysztofa Krawczyka nie tonie w kwiatach i zniczach. Andrzej Kosmala pokazał zdjęciaWojciech Bojanowski walczył o syna
Walka o zdrowie dziecka nie była łatwa. Dziennikarz zapowiadał, że jest w stanie stworzyć odpowiednie warunki we własnym domu, byleby jego syn mógł przyjść na świat. Niestety tragiczne wieści przyszły nieco później.
Po kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić.
Dla pary był to ogromny cios. Wojciech Bojanowski podkreślał ważność decyzyjności rodziców w tak trudnych momentach. Duet jednak nie zamknął się na powiększenie rodziny. Po kilku latach doczekali się kolejnego dziecka. Dziennikarz pielęgnuje pamięć o starszym bracie u młodszego syna.
Wojciech Bojanowski odwiedził grób dziecka
W dniu Wszystkich Świętych dziennikarz wybrał się wraz z synem na cmentarz, by w zadumie wspomnieć bliskich, których nie ma już przy nas. Wśród odwiedzonych grobów znalazło się miejsce pochówku dzieci utraconych.
Janek był na grobie swojego brata, który nie miał okazji, żeby się urodzić żywy. I porozkładał z pięć zniczy po sąsiednich grobach, bo „tamte miały mało”, a ten „dzieci nienarodzonych” miał akurat baaardzo dużo. I zacząłem sobie myśleć o wszystkich "dawczyniach i dawcach" tych zniczy, co oni wszyscy przeżyli, co rozegrało się w ich głowach i generalnie o wszystkich rodzicach, którym przyszło się z tym kiedykolwiek mierzyć...
Następnie Wojciech Bojanowski podzielił się przemyśleniami na temat podejścia dziecka do smutnego święta. Z każdym dniem uczy go czegoś nowego.
Na koniec Jachu bawił się żarówką, co spowodowało u mnie zaawansowane rozkminy o światle i mroku i życiu i śmierci… Trzymcie się wszyscy.