23 lata czekała, żeby to z siebie wyrzucić. Ostatnie słowa Ciechowskiego brzmiały jak przepowiednia
Instagram, KAPiF
Gdyby żył, obchodziłby dziś 67. urodziny. Grzegorz Ciechowski, lider zespołu Republika, Obywatel G.C. i autor tekstów oddających ducha Polaków był skomplikowanym artystą. Jego żona opowiedziała jak wyglądały ostatnie dni muzyka i zdradziła o co poprosił przed śmiercią.
Idole młodego pokolenia
W latach 80. XX wieku toruński zespół rockowy Republika była jednym z najbardziej rozpoznawalnych zespołów muzycznych w Polsce - z wyraźnym wpływem na postawę i nastroje młodych ludzi. Ciechowski był frontmanem, polskim “Mickiem Jaggerem” który porywał tłumy.
Trzeba jednak podkreślić, że lata 80. to czas, który przypadł na system komunistyczny w Polsce, a więc i czas wolno rozgrywających się reform polityczno-ustrojowych oraz obowiązkowej służby wojskowej, której za wszelką cenę muzyk chciał uniknąć, a co się mu nie udało.
Osobowość, jaką obdarzony był Ciechowski oraz muzyka jaką tworzył była jak wybudzenie z letargu dla ówczesnych Polaków:
Wszystko, co robił Grzegorz Ciechowski, było intelektualne. Łączył trzy rzeczy: literaturę, muzykę oraz intelekt. To zjawisko, które w Polsce już się nigdy nie powtórzyło - mówił swego czasu dla “Onetu” Mariusz Szczygieł
Poślubił nianię swoich dzieci
Teraz więcej o życiu legendarnego artysty opowiedziała jego żona Anna Skrobiszewska. Ciechowski poznał się z nią na koncercie, gdy ta była jeszcze jego 15-letnią fanką, a potem nianią jego najstarszej córki Weroniki (ur. 1987). Ówcześnie żonaty z Małgorzatą Potocką nawiązał romans z Skrobiszewską (wówczas noszącą nazwisko Wędrowska), która została potem jego żoną.
Kobieta urodziła mu trójkę dzieci - Helenę (ur. 1995), Brunona (ur. 1996) oraz Józefinę (ur. 2002). Narodziny ostatniej miały miejsce już po nieoczekiwanej śmierci ojca, który chorował na tętniaka.
O tym jak poznała się z gwiazdą Republiki opowiedziała dla “Faktu”:
To pierwsze spotkanie było spotkaniem fanki z idolem. To było w 1984 r. Poprzedziły je wielkie przygotowania: szycie strojów czarno-białych, farbowanie ubrań, żeby wyróżnić się w tłumie. Nastawiałam się na inteligentną rozmowę, bo wszystkie wywiady z Grzegorzem takie mądre, głębokie, intelektualne. Niestety miałam wtedy 15 lat i kiedy zobaczyłam swojego idola po koncercie, nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa, tylko siedziałam i patrzyłam na Grzegorza.
Ostatnie słowa. Przeczuwał swoją śmierć?
Jak podaje była żona Ciechowskiego, w ostatnich latach życia ten zaczął dbać o swoje zdrowie jak nigdy wcześniej. Rzucił nawet palenie, starał się zdrowo odżywiać, do czego namawiał nawet chłopaków z zespołu:
Grzegorz dbał o zdrowie i nie było żadnych sygnałów. Parę lat wcześniej rzucił palenie. Starał się zdrowo odżywiać, przed każdą trasą stosował różne diety. Mobilizował też chłopaków z zespołu, żeby wyglądali dobrze na scenie, kazał im się odchudzać.
Jak wyznaje kobieta, zdarzały się sytuację, które z dzisiejszego punktu widzenia nabierały innego znaczenia; jakby muzyk przeczuwał swoją niespodziewaną przecież śmierć. Kobieta wspomina sytuację, która miała miejsce zimą 2001 roku, a które okazały się jednymi z ostatnich słów muzyka:
Grzegorz z dzieciakami ulepił bałwana. Wziął ulubiony szaliczek i założył ten szalik bałwanowi. Potem usiadł sobie na tarasie i powiedział: "Tu jest moje miejsce na ziemi". Nie jestem pewna, czy nie powiedział wtedy, że to jego ostatnie miejsce na ziemi, co byłoby jeszcze bardziej wstrząsające. (…) Dzień później trafił do szpitala, z którego już nie wyszedł.
Jego słowa okazały się być samospełniającą się przepowiednią, bo dom okazał się rzeczywiście być jego ostatnim miejscem na ziemi. Grzegorz zmarł w szpitalu 22 grudnia 2001 po przeprowadzonej w trybie nagłym operacji tętniaka serca.