Cierpkie słowa Agnieszki Fitkau-Perepeczko o zmarłym Witoldzie Pyrkoszu. Dopiero po jego śmierci ujawniła, co jej zgotował
Agnieszka Fitkau-Perepeczko po latach ujawniła kulisy współpracy z Witoldem Pyrkoszem. Okazuje się, że nie było kolorowo. Co aktorka ujawniła po śmierci kolegi z planu?
Agnieszka Fitkau- Perepeczko: kariera
Agnieszka Fitkau-Perepeczko w świadomości wielu Polaków zapisała się przede wszystkim jako żona Marka Perepeczki, czyli legendarnego Janosika, oraz Simona z "M jak miłość". Jednak to nie wszystko, jeśli chodzi o jej karierę.
W 1981 r. wyjechała do Australii, gdzie uczyła się języka angielskiego na Uniwersytecie w Melbourne. Kontynuowała również karierę aktorską, grając m.in. Hannę Geldschmidt w serialu “Więźniarki”. Pracowała także jako fotograf ślubów i założyła własną agencję fotograficzną.
Została redaktorką naczelną miesięcznika „Magiczna Quchnia”, w którym publikowała swoje felietony. Ma na swoim koncie tez kilka książek, między innymi tę o kulisach “M jak miłość”.
Marek Perepeczko zdawał sobie sprawę z przykrej rzeczywistości. Poruszające słowa przed śmiercią Agnieszka Fitkau i Marek Perepeczko byli dla siebie stworzeni. "Miłość od pierwszego wejrzenia"Agnieszka Fitkau-Perepeczko w "M jak miłość"
Agnieszka Fitkau-Perepeczko w “M jak miłość” występowała w latach 2003-2007. W produkcji o rodzinie Mostowiaków wcielała się w postać ekscentrycznej i pełnej energii i fantazji Simony, sąsiadki Barbary (Teresa Lipowska) i Lucjana (Witold Pyrkosz), czyli nestorów rodu.
Na fali popularności serialu żona marka Perepeczki napisała nawet książkę, w której ujawniła kulisy produkcji. Nie brakowało w niej smaczków z planu.
Jednak nie każdy aktor chciał z nią porozmawiać na temat pracy w “M jak miłość”. Okazuje się, że jedyną osobą, która odmówiła jej rozmowy, był Witold Pyrkosz…
Jak Witold Pyrkosz potraktował Agnieszkę Fitkau-Perepeczko?
Witold Pyrkosz, według relacji Agnieszki, miał nie szczędzić jej mocnych, o czym napisała na Facebooku:
Któregoś dnia wspólnej pracy na planie poprosiłam Witolda Pyrkosza o maleńki wywiad na temat jego pracy, kariery tłumacząc mu, że piszę taką książkę i sama grając małą rólkę, ośmielam się poprosić o te kilka chwil uwagi - wspominała.
I dodała:
Popatrzył na mnie, jakbym była śliską jaszczurką obdartą ze skóry i rzekł: "na mojej d***e nie będziesz zarabiać pieniędzy...". I dodał: "nigdy!".
Nie spodziewała się takiej reakcji i o pomoc zwróciła się do męża, Marka Perepeczki, który dobrze znał się z Pyrkoszem.
Tego wieczoru z płaczem zadzwoniłam do Marka do Częstochowy, gdzie był dyrektorem teatru. Przecież to był jego starszy kolega z "Janosika". Może coś zaradzi. "Kiciu nie przejmuj się!", wołał Marek do słuchawki. No i Kiciuś z miejsca przestał się przejmować... Ale nasza wzajemna niechęć przetrwała forever... A mogło być tak przyjemnie...
Później okazało się, że konflikt się nie skończył. Tłumaczyła w komentarzach na Facebooku:
Rzadko się zdarza, żeby starszy kolega nienawidził młodszej koleżanki, że jest żoną jego kolegi, który nie lubił nocnych hulanek, był piękny jak marzenie. A on jakby mniej piękny. No to po pierwsze... Po drugie babsko (ja) przyjechało z Australii i dostało rolę… Rola zaczęła się rozrastać, dziennikarze się interesowali, etc. To było za dużo jak na wytrzymałość starszego kolegi i dawał popalić... Gnębił mnie strasznie... - wyznała.
Fitkau-Perepeczko miała wielki szacunek dla warsztatu aktorskiego Pyrkosza, ale nie omieszkała zdradzić, że wiele wycierpiała przez starszego kolegę:
Myślę, że był świetnym drugoplanowym, charakterystycznym aktorem. Miał trudny charakter i dużo zazdrości. Ja w serialu znalazłam się niespodziewanie i odniosłam nawet mały sukces, który w jego głowie się nie mieścił. Poniżał mnie i ośmieszał przed całą ekipą i cała ekipa to widziała. Mówił o mnie bzdury, kłamstwa w wywiadach w telewizji i na spotkaniach. Ludzie byli skonsternowani, nie wiedzieli, co myśleć. To było słabe, nie miałam szans na obronę. Często o tym myślę. Sprawił mi wiele przykrości i spowodował dużo łez...
Zapewne mało kto się spodziewał, że serialowy Lucjan tak mógł traktować koleżankę z planu…