Mocny finał programu Dody. Wpadła w szał. Padły gorzkie słowa pod adresem współpracownika
Program Dody “Dream Show” dobiegł końca. Finałowy odcinek obfitował w masę emocji – nie tylko tych pozytywnych, ale czemu się dziwić, skoro na chwilę przed wejściem na scenę doszło do sytuacji, która nie miała prawa się wydarzyć. Doda dała ostro popalić menadżerowi koncertowemu, Rafałowi Bogaczowi. Oj, to go może zaboleć.
O czym był program Dody "Dream Show"?
Za nami ostatni odcinek programu Dody “Dream Show". Dla fanów cały program był prawdziwą gratką, bo mogli pierwszy raz w historii zobaczyć, jak wyglądają przygotowania ich idolki do wielkiego scenicznego widowiska.
Doda zaprosiła kamery Polsatu do studia tanecznego, na plan sesji zdjęciowej i do biura, w którym trwały rozmowy dotyczące strony biznesowej przedsięwzięcia. Ta część obfitowała w największe emocje. Kłócono się o wizualizacje, ceny biletów i zdjęcia promocyjne.
W programie nie brakowało też rozmów na prywatne tematy. Doda nawiązywała do związków, a niektóre z opowieści media i fani uznawali za historie z czasów, gdy była partnerką Dariusza Pachuta. Para miała rozstać się w lipcu.
Odważna metamorfoza Dariusza Pachuta! Doda oszaleje, jak go zobaczy. Teraz to dopiero ciacho Problemy podczas koncertu Dody "Aquaria Tour". Grupa osób poszkodowanaDoda ścięła się z menadżerem w ostatnim odcinku "Dream Show"
Ostatni odcinek “Dream Show” oscylował wokół ostatniego tygodnia przygotowań do koncertu. Widzowie zobaczyli, jak powstawała scena oraz jak dogrywano kwestie techniczne.
Przed wielkim dniem nie obyło się bez nerwowych sytuacji. Doda nauczona wpadkami z poprzednich tras chciała, by tym razem tego typu historie się nie powtórzyły. W tym celu osobiście sprawdzała każdy najdrobniejszy detal – np. jak długo jeżdżą ukryte pod sceną windy:
I bardzo dobrze, że jak zwykle dopięłam swego. Bo się okazało, że windy jadą wolno, czyli 30 sekund. Dobrze, że dopięłam swego, bo dostarczono mi windy, które jadą dwa razy dłużej od wolnych. Czyli w ch*j długo – przyznała z nieskrywaną satysfakcją.
W trakcie prób doszło do ostrej wymiany słów pomiędzy Dodą a jej menadżerem koncertowym Rafałem Bogaczem:
Zadaję ci pytanie: jaka jest piosenka przed “Tylko ty i ja”? To skąd będziesz wiedział, ile będę biegła? Gdzie masz setlistę? No pokaż wszystkim – zapytała poirytowana Doda.
W odpowiedzi usłyszała:
Mam w samochodzie.
Taka informacja doprowadziła Dodę do szału:
Masz w samochodzie setlistę do koncertu?! Ty nie masz przy sobie setlisty do koncertu? Masz w samochodzie?! W telefonie k**wa masz to mieć.
Potem dodała:
Nikt nie ma setlisty w tej ekipie. Jakiś koszmar. Dzień przed koncertem nie jesteśmy w stanie wypróbować żadnych wind, żadnych zapadni, przeliczyć czasu na przebranie… Masakra.
Doda gorzko podsumowała menadżera koncertowego
Gdy minęło trochę czasu Doda wyżaliła się swojemu przyjacielowi i styliście fryzur, Damianowi Kobie:
Ja mam pomysł. Ja wiem, jak ja to rozwiążę, tylko badam ich IQ. Bo wiesz jakie jest rozwiązanie jedyne, które w ciągu sekundy, by wszystko rozwiązało? Powinni mnie od razu pociągnąć do góry i później pociągnąć tam, bo i tak, i tak jestem podpięta – powiedziała.
Damian zapytał wyraźnie zaskoczony:
Ale Rafi na to nie wpadnie?
Wtedy Doda zrównała Rafała Bogacza z ziemią. Podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z wieczoru poprzedzającego pierwszy koncert z serii “Aquaria Tour”:
Widzisz, że już się starzeje. Że już go to przerasta, nie? Widzę, że on nie może psychicznie wytrzymać, jak on czegoś tam nie zrobi. Nie wiem, nie potrzyma mikrofonu, nie wciśnie jakiegoś guzika, nie podepnie linki alpinistycznej. Koleś do niego mówi: “Ale spoko, ja to podepnę”, a on: "Nie, ja też chcę. Pff…
Chociaż reality-show Dody dobiegło końca, to po jego zakończeniu piosenkarka przekazała dwie dobre informacje. 3 listopada Polsat wyemituje koncert z udziałem gości specjalnych (Smolasty i Lanberry), a 20 stycznia 2024 roku gwiazda ze swoim show uda się do Łodzi – sprzedaż biletów właśnie ruszyła.