Nazywano go "polskim Schwarzeneggerem". Choroba pokonała Mariana Glinkę w zastraszającym tempie
Marian Glinka to artysta wielu talentów: charakterystyczny aktor filmowy, serialowy i teatralny, ale też nagradzany medalami sportowiec i kulturysta. Historia życia „polskiego Schwarzeneggera” obrosła już legendą. Choć nie żyje od 15 lat, wciąż jest o nim głośno. Wszystko przez chorobę, która zabrała go z tego świata wkrótce po diagnozie.
Kim był Marian Glinka?
Glinka urodził się 1 lipca 1943 roku w Warszawie. Pierwsze lata jego życia przypadły więc na koszmar wojny. Kiedy miał 10 lat, rodzice – zawodowo związani z tańcem – zapisali go do szkoły baletowej. Odnosił w tej dziedzinie sukcesy, jednak szybko stwierdził, że woli sport.
Wszystko zaczęło się podobno od ulicznej bójki, podczas której wypatrzył go jeden z asystentów Feliksa Stamma. Marian zaczął dzięki niemu ćwiczyć boks, a później zapasy, dzięki którym zainteresował się kulturystyką. Przez wiele nie miał sobie równych w tej dziedzinie, przywoził też do domu kolejne medale. W 1963 roku porzucił jednak tę ścieżkę i rozpoczął studia aktorskie.
W 1968 roku został absolwentem PWST w Warszawie. Przez kolejne 30 lat występował na deskach wielu stołecznych (i nie tylko) teatrów. Nie unikał też kina i telewizji: szczególnie dobrze odnajdywał się w produkcjach komediowych. W późniejszych wywiadach wyznał jednak z wielką goryczą, co sądzi o rozwoju kariery aktorskiej. Jak brzmiały jego słowa?
Trener Polaków rozpłakał się po finale. Tego dnia przeżywał osobisty dramatMarian Glinka: niedoceniony "polski Schwarzenegger"
Zazwyczaj grywał zapadające w pamięć, ale epizodyczne role. Tak jak w „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy. Widzowie mogą go pamiętać jako pielęgniarza Misiaka w „Daleko od noszy”, handlarza dewocjonaliami w „Ranczo” czy ojca Simony w „Lokatorach”. Główną rolę zagrał raz, w 1985 roku, w filmie „Tato, nie bój się dentysty”.
Nie trafiłem na swój czas. W latach 60. i później w polskim filmie była moda na garbatych, chudych, zakompleksionych i tym podobnych nieudaczników życiowych. Kiedyś, gdy na scenie królował wzór zakompleksionego suchotnika, koledzy podśmiewali się trochę, no bo do czego mógł nadawać się muskularny aktor? – wyznał po latach w wywiadzie dla "Magazynu KiF".
A jednak do końca życia był aktywny zawodowo. Życia, które skończyło się przedwcześnie i niespodziewanie 23 czerwca 2008 roku. Niedługo po miażdżącej diagnozie lekarzy, o czym poniżej.
Szokująca śmierć. Na co zmarł Marian Glinka?
Sportowiec całe życie dbał o zdrowie i unikał używek. Mimo to choroba zaatakowała zupełnie niespodziewanie. Lekarze zdiagnozowali u niego raka trzustki. Przeżył zaledwie parę miesięcy od otrzymania tej tragicznej informacji. Niestety, nowotwór był w tak zaawansowanym stadium, że nawet natychmiastowe wdrożenie chemioterapii zdało się na nic.
23 czerwca tego roku minęła 15 rocznica jego śmierci. Odszedł w wieku zaledwie 65 lat. Został pochowany na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie 1 lipca 2008 roku. Po śmierci został przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego wyróżniony odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Maniek był znakomitym kolegą. Prawym, szlachetnym, prostolinijnym i skromnym. Solidnym aktorem. (...) Dobrze zbudowany, wyglądał jak okaz zdrowia. Nigdy nie chorował. I oto nagle okazało się, że jest nieuleczalnie chory – mówił o nim Witold Sadowy w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.
Źródło: Gazeta Wyborcza