Policja podważa zeznania córki Hackmana. Pojawiły się nowe informacje ws. śmierci aktora i jego żony
Cały świat z zapartym tchem i wyraźnym zaniepokojeniem śledzi sprawę śmierci Gene'a Hackmana. Aktor wraz z żoną zostali znalezieni martwi w swojej willi. Straż pożarna zabrała, jednocześnie odrzucając jedną z teorii.
Gene Hackman nie żyje
Gene Hackman był aktorem, który imponował swoim talentem, zawziętością i poświęceniem. Nie bał się trudnych ról i uwielbiał wyzwania. Świat kina był nieodłączną częścią jego życia, a niebywały kunszt aktorski wielokrotnie doceniono, chociażby dwukrotnie wręczając mu Oscara.
26 lutego ciało Gene'a Heckmana znaleziono w jej willi. Oprócz niego śmierć poniosła także jego żona i ich pupil. Z kolei dwa pozostałe psy są zdrowie i mają się dobrze. Kobietę odnaleziono martwą w innym pomieszczeniu - w łazience. Obok niej zauważono również fiolki z lekami na receptę. Ciała odkryto już w częściowym stanie rozkładu, co sugeruje, że do śmierci doszło znacznie wcześniej.
Kto odnalazł ciała gwiazdorskiej pary?
Z najnowszych informacji wynika, że ciała Gene'a i jego żony znalazł ich pracownik. To on zadzwonił na 911, prosząc o natychmiastowe wysłanie karetki na miejsce zdarzenia. Z informacji przekazanych przez TMZ wynika, że mężczyzna w trakcie wezwania był w szoku i z trudem przekazywał dyspozytorowi szczegółowe informacje.
Mężczyzna nie był w stanie określić wieku oraz płci zmarłych osób. Nie wiedział też, ile ciał znajduje się w posiadłości. Przekazał jednak, że w domu nie natknął się na żadne osoby trzecie.
Niedaleko Hackmana znaleziono również jego okulary przeciwsłoneczne, co może sugerować, że się przewrócił. Z kolei w przypadku jego żony, Betsy Arakawy, jej dłonie i stopy były zmumifikowane.
Policja zabrała głos ws. śmierci Hackmana i jego żony
Początkowo jednym ze scenariuszy, który pojawiał się w kwestii śmierci gwiazdorskiej pary, było zatrucie tlenkiem węgla. Takie podejrzenia miała córka aktora. Eksperci wykonali w tym kierunku szczegółowe badania i doszli do konkretnych wniosków.
Straż pożarna Santa Fe City Fire Department odpowiedziała na wezwanie i przeprowadziła testy w celu ustalenia, czy występują oznaki możliwego wycieku tlenku węgla lub zatrucia. [Rzecznik] poinformował, że straż pożarna nie znalazła oznak wycieku tlenku węgla ani zatrucia — przekazano w oświadczeniu magazynowi People.
Na miejscu znalazła się również firma gazownicza, która przeprowadziła badania na miejscu zdarzenia.
New Mexico Gas Company odpowiedziała na wezwanie i przeprowadziła aktywne testy linii gazowej w domu i wokół niego. Jak dotąd nie ma żadnych oznak ani dowodów wskazujących na jakiekolwiek problemy związane z rurami w domu i wokół niego — czytamy w oświadczeniu cytowanym przez People.
Tym samym jedna z teorii została wykluczona. Śledztwo w sprawie wciąż trwa.
