Tylko u nas. Uczestnik "Rolnik szuka żony" zdradza, jaka za kulisami jest Marta Manowska
„Rolnik szuka żony" na stałe zagościł w ramówce TVP, a uczestnicy programu cieszą się ogromną popularnością. Jednym z ulubieńców widzów był uczestnik pierwszej edycji show, Adam Kraśko. 7 lat po swoim udziałe w programie opowiedział Światowi Gwiazd o tym, jak występ w telewizji zmienił jego życie, czy udało mu się znaleźć miłość oraz jaka za kulisami jest Marta Manowska.
Jak Pan wspomina udział w programie „Rolnik szuka żony"?
- Swój udział wspominam bardzo dobrze, jest to naprawdę fajna przygoda, poznałem wielu fajnych ludzi, poznałem Martę Manowską, uczestników, poznałem fajne osoby z telewizji. Ogólnie polecam każdemu ten program, kto szuka nie tylko miłości, ale też naprawdę fajnych wrażeń.
Czy utrzymuje Pan kontakt z innymi uczestnikami?
- Tak, jak najbardziej. I to nie tylko z naszej pierwszej edycji, ale i z 2., 3., 4...
Jaka jest Marta Manowska za kulisami?
- Marta? Marta jest bardzo fajna, bardzo sympatyczna. Łatwo nawiązuje kontakt z uczestnikami programu. Jest super kobietą.
Czy udało się Panu znaleźć miłość?
- Nie, wciąż szukam.
Mogłoby się wydawać, że po udziale w programie posypią się oferty...
- Tak było, nie powiem, że nie. No, ale tak jak w życiu, nie zawsze wychodzi.
Jakiej kobiety Pan szuka, mając już za sobą spory bagaż doświadczeń?
- Zwykłej, fajnej dziewczyny.
A jeśli chodzi o urodę?
- Słowiańska, jak najbardziej.
Jakby Pan opisał swój ideał kobiety?
- Średniego wzrostu, nie za chuda, z odrobiną ciałka. Taka normalna, swojska kobietka. Jeśli chodzi o charakter trudno powiedzieć. Chciałoby się powiedzieć, żeby to była osoba odrobinę szalona, żeby miała w sobie nutkę tajemniczości, tak zwaną ikrę. No i żeby nie bała się mieszkać na wsi.
Co poza nowym znajomościami dał Panu udział w „Rolniku"?
- Zwiedziłem kawał Polski. Kraj zwiedziłem wzdłuż i wszerz, od gór do morza, ze wschodu na zachód. Dzięki tym wyjazdom poznałem fajnych ludzi, fajne tereny w Polsce, zwiedziłem kilka ciekawych miejsc. To jest coś, co zostanie ze mną do końca moich dni.
Które miejsca najbardziej zapadły Panu w pamięć?
- Myślę, że starówka w Lublinie, starówka w Warszawie, dworzec we Wrocławiu, bo jest piękny, termy w Poznaniu, bo też miałem okazję tam być w związku z drugim programem, ale to też dzięki "Rolnikowi". No i nasze polskie morze.
Jakie zagraniczne podróże chciałby Pan odbyć?
- Takich miejsc jest bardzo dużo. Miałem okazję spędzić weekend w cudownym ośrodku na Słowacji. Na pewno chciałbym zobaczyć Nowy Jork. Chciałbym tez pozwiedzać Europę Zachodnią, bo nie miałem okazji jeszcze tam być. Jeśli chodzi o 3 najważniejsze miejsca, to Nowy Jork, Moskwa i przejechać się koleją transsyberyjską.
Jak rozwija się Pana kariera disco polowa?
- Czy ja wiem czy można to nazwać karierą? Ja się po prostu bawię piosenkami, kilka piosenek już powstało, w tym nasz największy przebój "Oj Aniu, Aniu". W tej chwili przez pandemię koronawirusa wszystkie koncerty, wszystkie imprezy plenerowe w ubiegłym roku, i w tym chyba nie będzie lepiej, były odwołane. Coś tam się dzieje, planuję nakręcenie klipu na wiosnę. Działamy.
Kim jest tytułowa Ania, kto był inspiracją?
- Wielu ludzi myśli, że moją inspiracją była wybranka z programu, która miała na imię Ania. Nie, nie, ona nie była w żaden sposób moją inspiracją. Piosenka powstała z potrzeby serca. Chcieliśmy coś nagrać z kolegą z zespołu XForce z Bielska Podlaskiego, nagrać wspólny duet, chcieliśmy zrobić coś wesołego, śmiesznego i tak to wyszło.