"Zrobił z nas bęcwałów". Smaszcz już nie ukrywa o Kurzajewskim. Twierdzi, że oszukał nie tylko ją

Paulina Smaszcz pojawiła się u Żurnalisty i zdradziła całą prawdę na temat tego, jak zakończył się jej związek z Maciejem Kurzajewskim. Nie ukrywa, że oszukał nie tylko ją.
Paulina Smaszcz u Żurnalisty
Paulina Smaszcz zdecydowała się na rozmowę z Żurnalistą. W wywiadzie ostatecznie rozlicza się z tym, co wydarzyło się w przeszłości, a co wiąże się z jej wieloletnim małżeństwem z Maciejem Kurzajewskim, które zakończyło się bardzo nieprzyjemnie.
Para deklarowała, że będą żyć w przyjaźni, ale się to nie udało. Od czasu do czasu w mediach pojawiają się wzajemne oskarżenia, a tym razem Paulina zdecydowała się na ostateczne wyjaśnienie, jak wszystko wyglądało z jej perspektywy.
Kaczorowska ledwo weszła do "Królowej Przetrwania" i już wywołała aferę. Zgrzyt pojawił się tuż po powitaniu Kasia Cichopek, jakiej nie znacie. Tak odpowiada na słowa Smaszcz?Może poniosę konsekwencje. Ja bym chciała nadal żyć tak, że patrzę na siebie w lustro i nie wymiotuję na siebie - stwierdziła.
O co Smaszcz walczy z Kurzajewskim w sądzie?
Pięć lat po rozstaniu nie zostały zakończone sprawy między byłym małżonkami. Obecnie jedyne co łączy Smaszcz z Kurzajewskim to, poza synami rzecz jasna, sprawy majątkowe w sądzie.
Wszystko załatwia pełnomocnik, bo my ze sobą nie rozmawiamy. Sprawy sądowe trwają pięć lat po rozwodzie, bo nie jesteśmy rozliczeni. Ja walczę o pieniądze z 23-letniego związku. Dom jest częścią majątku, ale ja wprowadziłam też dom na Mazurach, kilka hektarów ziemi, mieszkanie. Jest kilka rzeczy, ja dostałam tylko część majątku i walczę o resztę - mówiła Żurnaliście.
Zdradziła, że Kurzajewski miał podjąć pewne kroki, które utrudniły rozwiązanie spraw.
Pewne ruchy finansowe zostały wykonane, żeby się do czegoś przygotować. Umniejszał naszemu majątkowi, żeby było mniej do podziału. Wyprowadzał pieniądze, przelewając je na inne konta. O to się właśnie sądzimy.
Wyznała także, kogo poza nią oszukał Maciej.

Smaszcz o Kurzajewskim: "Zrobił z nas bęcwałów"
Smaszcz doskonale pamięta, jak przy okazji wyjazdu Kurzajewskiego i Cichopek do Izraela otworzyła puszkę Pandory, ujawniając, co wie na temat ich relacji. Wyznała też, że tuż przed romantyczną podróżą z okazji 40. urodzin Katarzyny, Maciej prosił ja o kolejną szansę. Chciał wrócić do byłej żony i deklarował, że przemyśli, co może zmienić na potrzeby ich relacji.
Nie zaufam już komuś, kto mnie zostawił tak w chorobie - stwierdziła krótko, po czym dodała - Mieliśmy wspólny wyjazd z naszym synem Julianem. Chcieliśmy wyjaśnić kilka spraw dotyczących tego, jak ma wyglądać kontakt z naszymi bliskimi. Niestety, jak to z Maćkiem bywa - żadna taka rozmowa się nie odbyła. Wtedy po raz pierwszy chciał do mnie wrócić. Drugi raz to było, kiedy siedzieliśmy z synami i naszą synową. On wtedy powiedział, że wie, że tu się pojawi wnuczka i będzie trudno żyć, a jednak jesteśmy rodziną, może bym sprzedała mieszkanie i byśmy kupili dom z dwoma wejściami na początek, żeby spróbować być rodziną i on wtedy chciał wrócić. Poprosiłam, żeby powiedział, co się zmieni, a po kilku dniach był z Cichopek w Izraelu.
Smaszcz dodała, że kilka dni później zadzwonił do niej syn.
"Mamo, czy ty wiesz, gdzie jest tata?". Ja mówię, skąd, przecież ja nie kontroluję jego kalendarza. Byłam jego managerem przez wiele lat, ale to nie był czas, że ja kontrolowałam jego kalendarz. Mówi: "Jest w Izraelu". A ja mówię: "W Izraelu?". A on mówi: "No tak. Z małą czarną i kręcone włosy. To chyba Kasia Cichopek, nie?". Ja mówię: Zadzwoń do ojca, zapytaj, czy jest z Kasią Cichopek. [...] Na następny dzień zobaczyliśmy zdjęcia Kasi leżącej w grobie Jezusa, która modli się o to, żeby być lepszą matką, żoną i kobietą. No i pojechał z nią - mówiła Smaszcz.
Żurnalista dopytał Paulinę o słynny komentarz, który ujawnił relację Cichopek-Kurzajewski i zaczął medialną burzę.
Nie tylko ja się wk....łam, ale również moi synowie, bo zostali okłamani. Julian wtedy był w Holandii, bo ja załatwiłam, że pojechał sobie na rok do Holandii, żeby nie być w tym bagienku i myślę, że dobrze zrobiłam. [...] Franek do mnie zadzwonił i powiedział: "Słuchaj, mamo, ale tata zrobił z nas bęcwałów. Tutaj chce do ciebie wracać, a tu...". Jeszcze się dowiedzieliśmy, że ona miała te 40. urodziny i jedzie z nią na urodziny. Wszyscy się wkurzyliśmy tak solidnie. Moi synowie oczywiście: "Mamo, zostaw to, przecież to jest wiadomo od dawna, że oni się spotykają". Mimo że oni kłamali, zaprzeczali, że się nie spotykają. Przecież to tak było, że publiczności też mówili, że nie, ale pan Marcin jednak dzięki podsłuchom się dowiedział. [...] Ja się wku...łam i napisałam. [...] Jeszcze brał w te same miejsca panią Kasię, a później to już było robione na złość, specjalnie, że zabierał ją we wszystkie miejsca, gdzie my jeździliśmy jako rodzina.
Ten wywiad raczej nie pomoże w złagodzeniu konfliktu…






































