Eurowizja. Zabronili latania nad sceną, a teraz to. Steczkowska rozkłada ręce

Justyna Steczkowska ma kolejny powód do zmartwienia związany z udziałem w Eurowizji. Producenci najpierw zabronili jej latania nad sceną, a teraz jeszcze to… O wszystkim powiedziała w rozmowie ze “Światem Gwiazd”.
Justyna Steczkowska nie będzie latać na linach
Choć Justyna Steczkowska przygotowywała się do tego momentu z ogromnym zaangażowaniem i determinacją, jej spektakularny pomysł na występ podczas Eurowizji w Bazylei nie zostanie zrealizowany w takiej formie, o jakiej marzyła.
Piosenkarka planowała widowiskowy element — unoszenie się nad sceną na linach, bez dodatkowych zabezpieczeń. Przez wiele miesięcy intensywnie trenowała ten niełatwy manewr, dbając o każdy szczegół. Zainwestowała także w odpowiednie przeszkolenie i uzyskała oficjalny certyfikat, potwierdzający jej umiejętności w zakresie akrobacji powietrznych.
Niestety, mimo jej starań, organizatorzy konkursu Eurowizji pozostali nieugięci. Ich decyzja była jednoznaczna: ze względów bezpieczeństwa artystka nie może unosić się nad sceną przy pomocy lin. W zamian zaproponowano alternatywne rozwiązanie – specjalna maszyna, która w kluczowym momencie wjedzie na scenę i uniesie artystkę w powietrze. Choć efekt końcowy może być równie imponujący wizualnie, nie da się ukryć, że to nie to samo, co śmiałe, niemal cyrkowe uniesienie się nad publicznością.
Nie po to ćwiczyłam tyle miesięcy, żeby trzymać się na własnych mięśniach, zrobiłam certyfikat, żeby móc wisieć na górze i śpiewać w trzeciej oktawie, żeby teraz jechać na maszynie, jakbym nie była na tyle sprawna, żeby samemu się tam utrzymać. No szkoda, ale takie są przepisy BHP. Nie przeskoczymy tego – wyznała nam artystka.



Justyna Steczkowska o drugiej pozycji startowej w półfinale
Jak się okazuje, latanie to nie jedyny powód, dla którego Justyna nie jest w pełni usatysfakcjonowana swoim występem na tegorocznej Eurowizji. W rozmowie ze „Światem Gwiazd” gwiazda otwarcie przyznała, że nie jest zadowolona z przydzielonej jej drugiej pozycji startowej podczas półfinału. „Wolałabym pojawić się na scenie nieco później” — wyznała szczerze.
No cóż, po prostu taka jest przypisana. Trzeba się cieszyć z tego, że nie pierwsza – wyznała nam, rozkładając ręce.
Justyna Steczkowska cieszy się, że historia nie zatoczy koła
Z drugiej strony, piosenkarka podkreśla, że ma świadomość, iż historia nie zatoczy koła — nie będzie musiała otwierać konkursu, jak to miało miejsce 13 maja 1995 roku, kiedy po raz pierwszy reprezentowała Polskę na Eurowizji z utworem „Sama”. Wówczas występowała jako pierwsza, co dla wielu artystów jest trudnym zadaniem, a mimo to udało jej się osiągnąć znakomity wynik.
Nie lubię występować pierwsza. No nie lubię. Ale cóż. Tak wyszło – ucięła temat gwiazda.

Druga pozycja startowa nie ma dobrej opinii
Warto jednak wspomnieć, że statystyki nie są łaskawe dla artystów występujących jako drudzy – dotychczas żaden z nich nie sięgnął po zwycięstwo w historii Eurowizji, a sama pozycja startowa często uznawana jest za najmniej korzystną. Uczestnicy rozpoczynający show rzadziej również awansują do finałów.
Czy Justynie uda się przełamać tę niekorzystną passę? Jej doświadczenie, silna osobowość sceniczna i wyjątkowy głos to z pewnością atuty, które mogą zadziałać na jej korzyść. Mimo przeszkód technicznych i dalekiej od wymarzonej kolejności występu, artystka wciąż ma szansę oczarować publiczność w całej Europie i udowodnić, że determinacja i talent mogą pokonać nawet najbardziej niekorzystne statystyki.
Cały wywiad z Justyną Steczkowską:






































