Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy O nas
Swiatgwiazd.pl > Newsy > Koszmar Adriana z "ŚOPW" trwa. Przeszedł kryzys. Jego słowa poruszają do głębi
Dorota Łukasik
Dorota Łukasik 15.11.2025 11:06

Koszmar Adriana z "ŚOPW" trwa. Przeszedł kryzys. Jego słowa poruszają do głębi

Koszmar Adriana z "ŚOPW" trwa. Przeszedł kryzys. Jego słowa poruszają do głębi
fot. "DDTVN"/Instagram

Adrian Szymaniak, uczestnik trzeciej edycji „Ślubu od pierwszego wejrzenia”, od lipca 2025 r. zmaga się z glejakiem. O przebiegu leczenia informuje na Instagramie. Ostatnio relacjonował nasilenie skutków ubocznych, które zmusiło go do interwencji medycznej.

Pogorszenie po leczeniu

W ostatnich dniach Adrian Szymaniak przekazał, że po kolejnej rundzie chemioterapii doszło u niego do wyraźnego pogorszenia stanu zdrowia. Dotychczasowe objawy, z którymi mierzył się od momentu diagnozy, ustępowały miejsca nowym, bardziej dokuczliwym. W relacji opisał, że pojawiły się ostre mdłości oraz wymioty, które w krótkim czasie utrudniły normalne funkcjonowanie. Wskazywał również na ogólne osłabienie i przedłużające się zmęczenie, które pojawiało się nawet przy niewielkim wysiłku. Sygnały te sprawiły, że konieczna stała się konsultacja medyczna oraz wdrożenie leczenia łagodzącego skutki uboczne terapii.

Doszły mdłości i wymioty. Nie wspominam dobrze drugiego tygodnia i jak najszybciej chce go wyrzucić z pamięci. Dopiero pod koniec tygodnia, udałem się do lekarza, gdy efekty uboczne zaczęły się nasilać. Dostałem kroplówkę z większą dawką leków przeciwwymiotnych oraz włączono małą dawkę sterydu. Po dwóch dniach zacząłem się czuć zdecydowanie lepiej. - wspominał w rozmowie z Faktem

Wprowadzone działania miały na celu przede wszystkim zahamowanie najtrudniejszych objawów. Adrian relacjonował, że po zastosowaniu zaleconych procedur zaczął stopniowo odczuwać poprawę, jednak minęły dwa dni, zanim mógł stwierdzić, że najostrzejsza faza kryzysu ustąpiła. Wyraźnie jednak wskazywał, że taki stan przypomniał mu, jak obciążająca potrafi być terapia i jak nagle organizm może odmówić współpracy.

Koszmar Adriana z "ŚOPW" trwa. Przeszedł kryzys. Jego słowa poruszają do głębi
Adrian Szymaniak, fot. Instagram

Codzienność Adriana Szymaniaka

W relacjach Adriana widać, że leczenie odbywa się równolegle z próbami utrzymania codziennego porządku i odpowiedzialności, które nie znikają mimo choroby. Wraz z żoną Anitą przeniósł część życia rodzinnego do Bydgoszczy, gdzie odbywa znaczną część terapii. To tam spędzają większość czasu, starając się łączyć kwestie organizacyjne, opiekę nad dziećmi i obowiązki domowe z harmonogramem leczenia. Adrian wielokrotnie podkreślał, że trudne dni terapii nie oznaczają zawieszenia wszystkich pozostałych sfer życia, a jedynie konieczność dopasowania się do nowego tempa narzuconego przez chorobę.

Opisywał, że zmiana miejsca zamieszkania w trakcie leczenia była podyktowana kwestiami logistycznymi — krótszym dojazdem do placówki oraz możliwością sprawniejszego organizowania codziennych zadań. Jednocześnie zaznaczał, że wiele obowiązków spadło na jego żonę, która przejęła dużą część spraw domowych w sytuacji, gdy jego siły były ograniczone. Wskazywał również, że możliwość choćby krótkiego wyjścia z domu, nawet jeśli jest to spacer czy krótki przejazd, staje się istotną częścią dnia, pozwalającą utrzymać element normalności.

Szymaniak między kolejnymi etapami leczenia

Choć Adrian informuje o najważniejszych etapach terapii, wiele z nich przedstawia w sposób zwięzły i ograniczony do faktów. Podkreśla, że między kolejnymi wizytami i dawkami leków najważniejsze jest stabilizowanie organizmu i reagowanie na zmiany samopoczucia. W ostatnich wpisach zwracał uwagę, że po chwilowym pogorszeniu stan powoli zaczął wracać do tego, co uznaje za dobrą formę w trakcie leczenia. Mowa tu o dniach, w których może zrealizować, choć część codziennych obowiązków lub po prostu wyjść z domu, żeby przewietrzyć głowę i poruszać się w umiarkowanym tempie.

W rozmowie z Faktem wyjawił:

Z każdym dniem moja forma jest lepsza, na, tyle że 11 listopada, gdy była całkiem niezła pogoda, udałem się na obchody Święta Niepodległości i pospacerowałem trochę po Bydgoszczy, udało mi się zrobić 10 km pieszo po starym mieście i okolicy.

Jednocześnie nie rozwijał szerzej wątku prognoz czy długoterminowych planów, koncentrując się głównie na tym, co przynosi najbliższy dzień lub tydzień. Choć terapia nadal trwa, sytuację określił jako stabilną, a bieżące funkcjonowanie — jako możliwe do utrzymania mimo konieczności dalszego leczenia.

Naświetlenia mam codziennie od poniedziałku do piątku, natomiast chemię zażywam w tabletkach samodzielnie siedem dni w tygodniu. Pierwsze dni nie były najgorsze, choć reakcja organizmu powodowała, że popołudniami czułem się zmęczony, i wskazane były drzemki, aby wytrwać do końca dnia w popołudniowych zabawach czy grach z dziećmi. Chociaż w tych naprawdę trudnych dniach Anita po przedszkolu zabierała dzieci na spacery, czy inne atrakcje, abym miał jak najwięcej ciszy i spokoju. Natomiast szóstego dnia przyszedł lekki kryzys, a dokładnie 1 listopada przespałem praktycznie cały dzień - dodał. 

Koszmar Adriana z "ŚOPW" trwa. Przeszedł kryzys. Jego słowa poruszają do głębi
Adrian Szymaniak, fot. Instagram
Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News