"Kuchenne rewolucje". Zrobili z pora kukłę Magdy Gessler. Gwiazda zareagowała
Magda Gessler w najnowszym odcinku „Kuchennych rewolucji” zawitała do Witnicy. Tam czekała na nią nie tylko sterylna jak prosektorium restauracja, ale i bardzo nietypowa podobizna jej samej. Kukiełka wystylizowana na prowadzącą wykonana była z pora.
Witnica to malownicza miejscowość w województwie lubuskim, położona pośrodku rozległych lasów między Kostrzynem nad Odrą a Gorzowem Wielkopolskim. To właśnie tam Magda stoczyła niejedną potyczkę słowną z właścicielami. A jak zareagowała na swoją podobiznę?
„Kuchenne rewolucje”: Magda Gessler w Witnicy
Bohaterami odcinka byli Kamila i jej mąż. Kobieta, wcześniej prowadząca biuro rachunkowe, przejęła hotel i restaurację po mężczyźnie, u którego wcześniej pracowała jako księgowa. Było to spełnienie jej marzenia, niestety biznes nie kręcił się tak, jak na to liczyła. Trudności sprawiły, że kilka miesięcy przed programem przeszła zawał serca.
Gessler już na samym początku była bardzo niezadowolona z tego, co zobaczyła . „Nawet gdybym była bardzo głodna, to nie chciałabym tu jeść. To miejsce niczym nie zaprasza. Jezu, jak tu biało, jak na weselu. Co u was tak biało? Okropne te krzesła, jak w jakimś prosektorium ” wyznała, czym bardzo zdenerwowała Kamilę.
Kukiełka Magdy Gessler w „Kuchennych rewolucjach”
Kiedy Magda Gessler zawitała do kuchni, by poznać pracujące tam osoby , czekała na nią spora niespodzianka. Sama przestrzeń była bardzo czysta i zrobiła na restauratorce całkiem dobre wrażenie, jednak to, co zobaczyła na jednej z półek, bardzo ją zdziwiło.
Stała tam kukiełka wykonana z pora . Miała sukienkę z papieru, oczka z ziela angielskiego oraz bardzo bujną fryzurę, stworzoną z korzeniastej końcówki warzywa. „To jestem ja?” zapytała, a kucharki nie mogły powstrzymać śmiechu. „Ładniejsza jestem” dodała Magda ze stoickim spokojem.
Magda Gessler wprowadziła rewolucje w Witnicy
– Na pewno ma ładniejsze włosy. Te już trochę się wysuszyły. Ta Magda już z nami tydzień jest, to nie dziwne, że trochę się wysłużyła i wyschła – komentowały rozbawione pracownice restauracji .
Gessler nie była zła: wręcz przeciwnie, kucharki przyznały, że spotkanie przebiegło bardzo miło . Także późniejsze zmiany, jakie wprowadziła restauratorka , przyniosły pozytywny efekt. Białe „prosektoryjne” barwy przeszły w ciemniejsze odcienie, a całe wnętrze zrobiło się bardziej przytulne. Nowa nazwa „Je… je… jeleń” sugerowała serwowane teraz potrawy z dziczyzny. Przybyło też nowych klientów.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: „Kuchenne rewolucje”, TVN (2023)