Adrianna Biedrzyńska przed laty została porwana przez psychofana. Potem śledził jej córkę
Adrianna Biedrzyńska została przed laty porwana przez swojego psychofana i przetrzymywana przez kilka godzin w zamkniętym pomieszczeniu. Mężczyzna uniknął kary ze względu na swoją niepoczytalność. Po dekadzie udało mu się dotrzeć do córki aktorki…
Gwiazda przez lata drżała o życie swoje i córki. Skarżyła się na polskie prawo, którego przepisy zablokowały możliwość uwięzienia oprawcy. Zwłaszcza, że mężczyzna wykazywał się morderczymi skłonnościami.
Adrianna Biedrzyńska vs psychofan
Adrianna Biedrzyńska przeżyła w swoim życiu historię godną ekranizacji w postaci filmowego kryminału. W 2006 r. gwiazda została uprowadzona pod pretekstem otrzymania funkcji jurorki w konkursie recytatorskim.
Aktorce obiecano za wykonaną pracę wynagrodzenie i zaproszono do Złotego Potoku w województwie śląskim. Artystka znała miejscowość i hotel, w którym zarezerwowano jej pokój. Następnego dnia po zameldowaniu miała spotkać się z rzekomym organizatorem wydarzenia w jednym z domków letniskowych.
Gdy do niego dotarła, przywitał ją 50-letni Andrzej G. Mężczyzna wyjął klamki z drzwi, uniemożliwiając jej wyjście. Oznajmił Adriannie Biedrzyńskiej, że obchodzi właśnie okrągłe urodziny i z tej okazji postanowił sprawić sobie prezent w postaci spotkania z idolką.
Ewa Minge uderza w Królikowskiego i broni Opozdy. "Sprawa dla prokuratury, zwyczajne znęcanie"Adrianna Biedrzyńska zgłasza sprawę na policję
Po siedmiu godzinach wysłuchiwania paranoicznych wywodów na temat tego, że mężczyzna chce spłodzić z aktorką Chrystusa, gwieździe udało się wybłagać go, by ją wypuścił. Niezwłocznie zawiadomiła o sprawie policję.
Służby ujęły mężczyznę, który nie stawiał oporu. Tłumaczył natomiast, że dobrze zna Adriannę Biedrzyńską i to ona właśnie zaprosiła go na to spotkanie. Andrzej G. otrzymał sądowy zakaz zbliżania się do gwiazdy, ale nie został skazany na ograniczenie wolności ze względu na stwierdzoną niepoczytalność.
Przez wiele lat aktorka żyła w obawie przed tym, że mężczyzna zechce ponownie spotkać się z nią lub kimkolwiek z jej rodziny. Niestety, jej strach był uzasadniony. Dziesięć lat po incydencie w Złotym Potoku, Andrzej G. zaczął śledzić jej córkę.
Adrianna Biedrzyńska pomstuje na prawo
W 2016 r. Adrianna Biedrzyńska opublikowała na Facebooku post, w którym podzieliła się informacją o ponownym pojawieniu się Andrzeja G. w jej życiu. Relacja aktorki jeży włos na głowie.
– […] był cały czas na wolności, takie mamy prawo! Tym razem “namierzał się” na moją córkę Michalinę. Krążył po naszej dzielnicy w Warszawie, pod naszym domem, wyposażony w gaz paraliżujący i jakieś niebezpieczne narzędzia. To było w dniu urodzin Michaliny, czyli cztery miesiące temu. [Andrzej G. - przyp. red.] usiłował do niej dotrzeć. Domyślam się, jakie miał zamiary... A co, gdyby dotarł do niej i chciał spłodzić Chrystusa? – irytowała się aktorka.
Na koniec zwróciła uwagę, że tego rodzaju historia mogłaby się przydarzyć każdemu z nas. Podkreśliła, że nikomu nie życzy jednak tak traumatycznych przeżyć, z jakimi musiała się mierzyć na przestrzeni dziesięciu lat.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: plejada.pl