Marcin Prokop o kryminalnym incydencie z przeszłości. Policja miała na niego miażdżące dowody
Marcin Prokop przez większość znany jest jako jeden z bardziej charyzmatycznych prezenterów porannego programu "Dzień Dobry TVN". Niewiele osób jednak wie, że gwiazdor ma za sobą także ciemny czas związany z kryminalnym incydentem. O wszystkim opowiedział internautom.
Marcin Prokop: kariera
Początkowo wraz z Dorotą Wellman występował w śniadaniówce TVP, jednak w 2007 roku duet znalazł swoje miejsce w konkurencyjnej stacji telewizyjnej. Oprócz występów w "Dzień Dobry TVN" Marcin Prokop niedługo wcieli się w zupełnie nową rolę w programie "Mam Talent".
Do tej pory mogliśmy oglądać go jako prowadzącego talent show, jednak wraz z nowym rokiem zostanie jednym z nowych jurorów. Istnieje duża szansa, że na jego miejscu zobaczymy innego gwiazdora TVN.
Dodatkowo Marcin Prokop regularnie prowadzi media społecznościowe, gdzie zdradza internautom ciekawostki z życia prywatnego. Niedawno opowiedział im nawet o zatargu z polskim prawem.
To on zastąpi Prokopa w "Mam Talent"? Widzowie doskonale go znają! Ale zaskoczenieMarcin Prokop otrzymał nagły telefon o kryminalnym incydencie
Jednym z najnowszych postów prezentera było jego zdjęcie we wzorzystej marynarce z założonymi rękami. Córka Marcina Prokopa przyrównała go nawet do "meksykańskiego handlarza narkotyków" co przywołało mu do pamięci pewną historię sprzed dekady.
Wtedy to prowadząc samochód, otrzymał telefon, jak się później okazało z komisariatu. Krótką rozmowę przeprowadził jego brat.
Dzwoni mój telefon. prowadzę, nie mam głośnomówiącego, więc przekazuję mu komórkę. Przez chwilę słucha, potakuje, po czym mówi: "nie, to pomyłka". pytam, kto dzwonił? "jakiś śmieszek z radia, podawał się za dzielnicowego i mówił, że twoim autem dokonano napadu na stację benzynową, czy coś tam, więc się rozłączyłem". "Zabawne" - myślę sobie, ale sprawa nie daje mi spokoju.
Przeczucie gwiazdora nie było przypadkowe. Po oddzwonieniu okazało się, że Policja ma wystarczająco dowodów, by obciążyć prezentera całym zajściem. Z niedowierzaniem Marcin Prokop udał się na komisariat. Na miejscu doznał prawdziwego szoku.
Marcin Prokop o konflikcie z prawem
Po stawieniu się na komendzie prezenter musiał zmierzyć się z nagraniem z monitoringu, które bez wątpienia przedstawiało jego osobę. Co gorsza, sam "sprawca" nie pamiętał całego zdarzenia.
Jadę więc na wskazaną komendę. Niestety, dowody okazują się miażdżące. Dwumetrowy złodziej etyliny, zaskakująco podobny do mnie, nalewa pod korek i odjeżdża. Najbardziej przerażające jest jednak to, że ta sytuacja zupełnie nie zarejestrowała się w mojej pamięci. Zmęczenie, przepracowanie, roztargnienie, późna godzina, tysiąc innych powodów.
Marcin Prokop zaczął kajać się przed policjantami, zapewniając, że podobna sytuacja nie będzie miała miejsca w przyszłości. Na szczęście gwiazdor TVN trafił na polubownych funkcjonariuszy.
Kajam się, obiecuję natychmiast powetować straty, kupić kierownikowi stacji kwiaty, czekoladki i rajstopy. Oficer kiwa głową, po czym daje mi do podpisu papier, zakończony słowami: "ja, niżej podpisany, oświadczam, że czynu zabronionego dokonałem w stanie nieświadomości i nie jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej".
Ostatecznie prezenter opuścił komisariat, zastanawiając się jedynie nad prawidłową ścieżką kariery.