Egzaminowała Lewego, wyjawiła jak skończył studia: "Piszę to z całą odpowiedzialnością". Reaguje prawnik piłkarza
Robert Lewandowski może mieć poważne kłopoty. Na nowo odżyła potężna afera dyplomowa sprzed trzech lat. W sprawie aresztowano kluczowe osoby, a prokuratura prowadzi śledztwo. Jedna z przesłuchiwanych osób uderza w polskiego piłkarza.
Robert Lewandowski: wykształcenie, dyplomy
Robert Lewandowski wychowywał się w Lesznie, gdzie chodził do podstawówki i gimnazjum w Zespole Szkół Publicznych im. Stefana Batorego. Ze względu na karierę sportową zmieniał liceum, ale maturę obronił finalnie w LXII LO Mistrzostwa Sportowego im. Generała Broni Władysława Andersa w Warszawie.
Studia u sportowca takiej klasy zawsze są problematyczne i zajmują dużo czasu przez natłok obowiązków. Kapitan polskiej kadry uzyskał jednak w 2017 dyplom licencjata na kierunku wychowanie fizyczne o specjalizacji trenersko-menedżerskiej w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie (WSES). Później w tej samej szkole w 2020 obronił na piątkę magisterkę o analizie składu ciała i wydolności tlenowej studentów WSES.
Oba dyplomy, zdobyte na warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie, nie budzą żadnych wątpliwości. Zupełnie inaczej jest w przypadku dodatkowych tytułów, jakie podobno miał uzyskać na prywatnej łódzkiej uczelni. A w każdym razie tak twierdzi wspomniana uczelnia, bo prawnicy piłkarza nabierają wody w usta. Tymczasem prokuratura prowadzi nowe śledztwo, a głos zabierają nowi świadkowie. Ostatnie wydarzenia stawiają włosy na głowie.
Lewandowski zrobił taki numer własnej żonie. Wideo wywołało lawinę komentarzy Przykre, jak Niemcy potraktowali Roberta Lewandowskiego. Media piszą o "hańbie"Robert Lewandowski i "afera dyplomowa": nowe aresztowania i zeznania
Afera dyplomowa wybuchła w 2019 roku. Wówczas o sprawie napisał portal Onet. Policja złapała wtedy na gorącym uczynku Zbigniewa D., kanclerza Wyższej Szkoły Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych (WSEZiNS) w Łodzi. Mężczyzna chciał wówczas sprzedać dyplom pewnej kobiecie, która wydała go policji. Onet ogłosił wtedy, że u Zbigniewa D. znaleziono wiele szokujących dokumentów.
Znaleziono m.in. kopię dyplomu magisterskiego z pedagogiki wystawionego na Roberta Lewandowskiego z podpisem rektora łódzkiej uczelni – żony Zbigniewa D. – czytamy w Onecie.
W lutym 2024 Zbigniew D. został zatrzymany przez CBA, usłyszał zarzuty i trafił do aresztu. Jest oskarżony o "działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przyjmowanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami korzyści majątkowych w zamian za zachowania stanowiące naruszenie przepisów prawa". W areszcie znajduje się też rektor uczelni Collegium Humanum Paweł Cz.
Funkcjonariusze odkryli w telefonie Zbigniewa D., że kilka lat temu prowadził ożywioną korespondencję z Anną Lewandowską oraz z innymi sportowcami i ich przedstawicielami – donosił Onet przed laty.
Lewandowski nigdy nie chwalił się żadnymi dyplomami z łódzkiej uczelni, która teraz (choć pod inną nazwą) twierdzi, że Robert uzyskał u nich dyplom licencjata i magistra.
Uczelnia powiązana z naukowcem podejrzanym o handel dyplomami przekonuje, że "Lewy" najpierw zrobił w Łodzi licencjat na uczelni WSEZiNS, na której Zbigniew D. był kanclerzem. Potem, 24 marca 2018 r. obronił pracę magisterską na Uczelni Nauk Społecznych, której rektorem była żona naukowca – piszą dziennikarze Onetu.
Afera jednak się rozkręca. W sprawie wypowiedziała się była wykładowczyni placówki, a jej oświadczenie wywołuje całkowite zdumienie.
Robert Lewandowski oskarżony przez byłą wykładowczynię
Po aresztowaniu Zbigniewa D. sprawa na chwilę ucichła, ale przed kilkoma dniami zawrzała na nowo z mocą wulkanu. Wszystko za sprawą dr Barbary Mrozińskiej, łódzkiej socjolożki, która ostatnio była przesłuchiwana przez gdańską prokuraturę w sprawie afery z 2021 roku.
Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo "zdał" u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie – napisała w serwisie X dr Barbara Mrozińska.
Mrozińska na (nieistniejącej już) WSEZiNS wykładała metodologię badań społecznych. Portal Onet skontaktował się z naukowczynią.
Barbara Mrozińska powiedziała nam, że Lewandowskiego nigdy nie widziała ani na zajęciach, ani na egzaminach. A musiałaby widzieć, gdyby faktycznie był jej studentem. Tymczasem na niedawnym przesłuchaniu, które odbyło się w zeszłym miesiącu, dowiedziała się, że miała egzaminować słynnego piłkarza. I to dwukrotnie: podczas studiów licencjackich oraz magisterskich – czytamy na portalu.
Badaczka twierdzi, że dowiedziała się, że stawiała Robertowi trójki. W internetowej dokumentacji, przy ocenach, nie było jej podpisu. Mrozińska nie wie, kto wpisał je do systemu bez jej wiedzy. Na papierowych listach obecności, jakie posiada, nie pojawiało się nazwisko Lewandowskiego.
Gdyby zdawał u mnie egzamin, musiałby do mnie przyjechać. Tymczasem z karty jego ocen wynikało, że zaliczył u mnie dwa przedmioty, a takiej sytuacji na pewno nie było, zapamiętałabym tak znanego studenta – mówi dalej Mrozińska.
W przeszłości piłkarz nie przyznawał się do znajomości z kimkolwiek z łódzkiej uczelni. Teraz Mrozińska podkreśla, że bierze pod uwagę, iż “lewe” dyplomy ktoś Lewandowskiemu załatwił bez jego wiedzy. Onetowi udało się zdobyć oświadczenie prawnika piłkarza. Jak dotąd jest to jedyny komentarze ze strony sportowca:
W odpowiedzi na zadane pytania informuję, że w sprawie dotyczącej Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi Robert Lewandowski ma status świadka i w uzgodnionym terminie odpowie na wszystkie pytania stosownych organów. Robert Lewandowski nie ma w tej sprawie nic do ukrycia i zależy mu na jej pełnym wyjaśnieniu w ramach toczącego się postępowania – oświadcza przedstawiciel Roberta.
Sprawa jest skomplikowana i zagmatwana, ale być może śledztwo prokuratury rzuci wreszcie na nią nieco światła. Na wyjaśnienia przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać.
Źródło: Onet, Dziennik.pl