Tak Karolak zareagował na swoje odpadnięcie. Ludzie aż uszy zasłaniają, oczy zamykają!
Wieczór, który miał zakończyć się spokojnym uściskiem dłoni, zamienił się w małą eksplozję emocji. Aktor, którego znają miliony, zaskoczył wszystkich – łącznie z samym sobą. Krótko po wszystkim zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Powiemy tylko jedno: poniosło go.
Tomasz Karolak – jeden z ulubionych aktorów Polaków
Tomasz Karolak to jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów polskiej sceny i ekranu – od lat obecny w teatrze, filmie i telewizji. Popularność przyniosły mu liczne role komediowe i obyczajowe, ale równie dobrze odnajduje się w projektach wymagających dramatycznej precyzji. Poza graniem jest także inicjatorem przedsięwzięć artystycznych: założył prywatny Teatr IMKA w Warszawie, który działa od 2010 roku i stał się miejscem wielu odważnych premier i projektów repertuarowych.
Wizerunkowo Karolak uchodzi za „charyzmatycznego everymana” – wysokiego, o silnej posturze, z uśmiechem i specyficznym luzem, który zjednuje mu widzów. Jego poczucie humoru i autoironia przez lata budowały sympatię publiczności, co widać choćby w odzewie pod projektami telewizyjnymi i scenicznymi. W sprawach finansowych aktor nie eksponuje szczegółów – w mediach od czasu do czasu pojawiają się spekulacje o zarobkach czy majątku, ale to tematy drugorzędne wobec jego aktywności artystycznej i przedsiębiorczości (własny teatr, udział w koncertach i przedsięwzięciach muzycznych). Najlepiej rozpoznawalny pozostaje jako artysta pracujący „na żywo” i w serialach, a w ostatnich miesiącach – jako uczestnik „Tańca z gwiazdami”.

Jak Tomasz Karolak radził sobie w "TzG"?
Start Karolaka w jubileuszowej edycji „Tańca z gwiazdami” nie czynił go jednym z papierowych faworytów – od początku ton komentarzy wskazywał raczej na „sympatyczny progres” niż na spektakularne przewagi techniczne. Z biegiem tygodni okazało się jednak, że jego konsekwencja, dystans do siebie i energia w parze z Izabelą Skierską wystarczą, by dojść naprawdę daleko. Ostatecznie para dotarła aż do półfinału, co w tak obsadzonej edycji było wynikiem ponad oczekiwania.
Kontekst półfinału dodaje tej drodze smaku: wcześniej widzowie zaskoczyli eliminacją innych uczestników, a w decydującym momencie to już nie głosy publiczności, lecz wyłącznie jurorzy rozstrzygali, kto pozostanie w grze o Kryształową Kulę. Sędziowie wskazali Wiktorię Gorodecką i Kamila Kuroczkę, co automatycznie oznaczało, że Katarzyna Zillmann oraz duet Tomasz Karolak–Izabela Skierska opuszczają program. Do finału – już bez dogrywki – awansowali Mikołaj „Bagi” Bagiński z Magdą Tarnowską oraz Maurycy Popiel z Sarą Janicką. Ten układ zdarzeń dobrze obrazuje, że na ostatniej prostej o wszystkim decydowały niuanse i jurorska ocena chwili.
Jak Karol zareagował na odpadnięcie z "TzG"?
Półfinał – „finałowy” dla Karolaka – miał intensywny rytm: po dwóch etapach rywalizacji i po dogrywce, w której liczyły się już wyłącznie głosy ekspertów, aktor i jego partnerka pożegnali się z show. Co ważne, ich droga nie zakończyła się nerwowym rozczarowaniem. Karolak jeszcze w trakcie programu podkreślał, że sam jest zdziwiony, jak daleko zaszedł, i że spodziewał się pożegnania znacznie wcześniej.
Co działo się chwilę później? Zamiast zamykać się w garderobie z goryczą, aktor… świętował. Według relacji cytowanych przez Pomponik, po programie ruszył do warszawskiej restauracji w towarzystwie córki Leny, partnerki tanecznej Izy Skierskiej, Alberta Kosińskiego oraz współpracowników z planu. To nie była „cicha kolacja” – ekipa bawiła się w sali VIP, a sam Karolak miał opuścić lokal dopiero około drugiej w nocy. Ten obraz – bukiety, uśmiechy, rozmowy, wspólne zdjęcia – lepiej niż jakiekolwiek oświadczenie pokazuje, jaką narrację przyjął po odpadnięciu: wdzięczność i celebrację przeżytej przygody.
Warto odnotować, że półfinałowa noc była również momentem ostatecznego domknięcia pewnego rozdziału: Karolak dowiódł, że program taneczny może być dla aktora nie tylko sprawdzianem techniki, lecz także testem charakteru przed widownią „na żywo”. Widzowie doceniali jego autoironię, a jurorzy – choć w finale postawili na inne pary – wielokrotnie podkreślali progres i serce do tańca. Decyzja sędziów w dogrywce nie tyle „odebrała” mu miejsce w finale, co po prostu zamknęła sportową rywalizację, pozostawiając miłe wspomnienia i poczucie dobrze wykonanej pracy. Tę atmosferę widać w relacjach z wieczoru oraz w samym tonie wypowiedzi aktora, który bez narzekania uznał wynik i poszedł… zatańczyć swój nieformalny „after”.
