Tak tabloid nazwał Lunę. Kojarzy im się tylko z jednym
Po ogłoszeniu wyników polskich preselekcji do Eurowizji 2024 Luna znalazła się na ustach wszystkich. Wschodzącą gwiazdą estrady zainteresowali się nie tylko fani konkursu i dziennikarze muzyczni z całego świata, lecz także twórcy prasy bulwarowej. To aż przykre, jak nazwano ją w jednym z popularnych dzienników.
Luna jedzie na Eurowizję
Krajowe eliminacje do Eurowizji kolejny rok z rzędu zakończyły się sporą niespodzianką. Ku zaskoczeniu wielu osób, uznawana za faworytkę Justyna Steczkowska zakończyła rywalizację o bilet do szwedzkiego Malmo, gdzie w tym roku odbędzie się konkurs, na drugim miejscu. Wykonawczyni mrocznego utworu “WITCH-ER Tarohoro” musiała ustąpić miejsca swojej młodszej koleżance z branży, z którą jeszcze niedawno śpiewała w duecie.
Mowa oczywiście o Lunie. Jej anglojęzyczna kompozycja “The Tower” uplasowała się na samym szczycie rankingu, który powstał w oparciu o głosy przyznane przez pięcioro jurorów wytypowanych przez TVP.
Luna ofiarą hejtu
Jak można się było spodziewać, zwycięstwo Luny nie wszystkim przypadło do gustu. Komentarze wielu internautów niestety trudno byłoby uznać za kulturalne wyrażenie swojego rozczarowania z powodu porażki ulubionego artysty.
Pod adresem młodej piosenkarki posypały się tak okropne obelgi i inwektywy, że nawet nie wypada nam ich tutaj przytaczać. Tym samym powtarza się sytuacja z ubiegłego roku, gdy ofiarą zmasowanego hejtu padła reprezentująca Polskę w Liverpoolu Blanka.
O powstrzymanie się od wypisywania paskudnych komentarzy na temat Luny zaapelowała do swoich fanów nawet jej największa eliminacyjna rywalka, Justyna Steczkowska.
Nie hejtujcie Luny, proszę. Nie jest łatwo nieść na sobie taką odpowiedzialność, a jeżeli już dziś będziecie podcinać jej skrzydła, to trudno będzie się wznieść ponad tak ciężką energię i dać dobre eurowizyjne show. Trzymajcie za nią kciuki, tak jak i ja trzymam. Powodzenia dla całej ekipy - napisała wokalistka w pierwszym poście po ogłoszeniu wyników polskich preselekcji.
Smutne, jak tabloid nazwał Lunę
Luna zalicza się do grona artystów, którzy mocno strzegą swojej prywatności i zamiast afiszować się w przestrzeni publicznej swoimi sprawami rodzinnymi i miłosnymi, wolą, by przemawiała za nich przede wszystkim ich twórczość. Mimo to, internauci szybko dokopali się do interesujących faktów z życia młodej artystki.
W sieci pojawiło się sporo spekulacji na temat pochodzenia Luny. Okazało się bowiem, że Aleksandra Wielgomas, bo tak naprawdę nazywa się reprezentantka Polski na Eurowizji 2024, pochodzi z zamożnej rodziny, która stoi za znaną firmą Dawtona, czyli producentem popularnych produktów spożywczych z owoców i warzyw.
Sama Luna nie komentuje tych doniesień. W wywiadzie dla Świata Gwiazd wprost przyznała, że nie chce być z tym łączona.
Ja zgłosiłam swoją piosenkę na takich samych zasadach jak każdy, jak wszyscy. Jury, którego nie znałam, wybrało tę piosenkę. Jestem za to bardzo wdzięczna. Zawsze pojawiają się takie komentarze, że wytwórnia, że rodzina, że ktoś… Bardzo się cieszę, że ta piosenka się spodobała - powiedziała Luna w rozmowie z Moniką Maszkiewicz.
Nie wszyscy jednak szanują jej wolę. Jeden z czołowych tabloidów niedawno użył wobec Luny określenia „keczupowa księżniczka” - tak można było przeczytać na łamach “Faktu”.
Nie za mocno?