Wściekły Rogacewicz uderza w uczestników "TzG". Rozpętał piekło dwa dni przed finałem
Kiedy wydawało się, że emocje po odejściu Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza z „Tańca z Gwiazdami” powoli opadają, jeden enigmatyczny wpis wystarczył, by ponownie rozgrzać dyskusję. Niewypowiedziane wprost zarzuty, sugestie nieprzyjemnej atmosfery za kulisami i aluzje do hejtu „z imienia i nazwiska” sprawiły, że cała historia zyskała drugie życie
Kaczorowska i Rogacewicz w "Tańcu z Gwiazdami"
Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz to para, która w „Tańcu z Gwiazdami” wzbudziła zainteresowanie nie tylko układami choreograficznymi, ale też faktem, że tańczą razem jako duet prywatny i zawodowy jednocześnie. W świecie telewizji, gdzie wszystko potrafi być wyreżyserowane, ich obecność działała jak naturalny magnes – ludzie chcieli zobaczyć, jak związek znosi presję programu, rywalizacji i cotygodniowych ocen.
Kaczorowska do formatu wróciła po przerwie, tym razem w podwójnej roli: profesjonalistki i partnerki życiowej uczestnika. Rogacewicz, choć w branży od lat, na tanecznym parkiecie był świeżakiem, co dawało mu sporą przestrzeń na poprawę, ale też wystawiało na szybkie osądy widzów.
Nie da się ukryć, że wzajemne relacje były dodatkowym „niewidzialnym zawodnikiem” w ich występach. Czasem pomagało to budować narrację, bo łatwiej było uwierzyć w emocje tańca, kiedy partnerzy faktycznie są blisko. Z drugiej strony, każde potknięcie wyglądało poważniej, bo natychmiast budziło pytania: czy chodzi o technikę, czy już o prywatne napięcia? Tancerka i aktor musieli więc balansować między tym, co służy programowi, a tym, co służy ich własnej relacji.
Sama rywalizacja przebiegała dla nich bez sensacji – poprawiali się, zbierali komentarze od jurorów, czasem pochwały, czasem konstruktywną krytykę. Ostatecznie odpadli wcześniej, niż wielu przypuszczało, co zresztą wywołało trochę internetowych dyskusji.

Emocjonalne pożegnanie Kaczorowskiej z programem
Eliminacja Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza z „Tańca z Gwiazdami” była jednym z tych momentów programu, które wywołują więcej rozmów niż same tańce. Para odpadła w siódmym odcinku, mimo że ich występ zebrał dobre oceny jury. Technicznie wypadli solidnie, a ich taniec współczesny oceniono wysoko. Ostatecznie jednak o wszystkim zadecydowali widzowie, a ich głosy okazały się dla tej pary mniej łaskawe.
Część widzów miała poczucie, że nie była to eliminacja wynikająca z umiejętności, lecz raczej z układu popularności wśród publiczności. Można było zauważyć sporą różnicę między tym, jak oceniali ich jurorzy, a tym, jak oceniła ich widownia.
Dodatkowym punktem zapalnym stała się reakcja pary na werdykt. Kaczorowska, poruszona wiadomością o odpadnięciu, wygłosiła emocjonalną przemowę, podkreślając postęp Rogacewicza. Para opuściła scenę dość szybko, bez dłuższych pożegnań.
Co naprawdę napisał Rogacewicz
Po ich eliminacji z „Tańca z Gwiazdami” zrobiło się głośno nie tylko o wynikach głosowania, lecz także o atmosferze panującej za kulisami. Finałowym akcentem całej sytuacji okazał się wpis Marcina Rogacewicza na Instagramie. Aktor, dotąd raczej powściągliwy w komentarzach, zdecydował się po raz pierwszy szerzej odnieść do swojego doświadczenia w programie — i zrobił to w sposób zaskakująco emocjonalny, choć nadal ostrożny w szczegółach.
Bardzo długo milczałem patrząc na to wszystko co się dzieje „od środka”. Obserwując i doświadczając ogromnego hejtu milczałem dalej i robiłem swoje, jak to ja. Jestem twardy. Ponieważ wiem, że prawda zawsze się obroni sama i prędzej czy później wyjdzie na jaw. Tak się właśnie stało. Jesteście świadkami nieprawdopodobnego - jawnego już hejtu z imienia i nazwiska przeciwko nam, hejtu wśród uczestników i tancerzy tej „wyjątkowej, jubileuszowej” edycji. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć co zobaczyłem i usłyszałem! Poza tym co zostało wypowiedziane, mowa ciała mówi już wszystko.
Brakuje mi słów by opisać uczucie, którego doświadczyłem widząc co robią „koleżanki i koledzy”.Nie umiem i nigdy nie umiałem o nikim myśleć źle. I wszystkim ( przede wszystkim Wam ) życzę wszystkiego dobrego z całego serca. Bądźcie dla siebie dobrzy - szczególnie w tych trudnych czasach!
Komentarze pojawiły się błyskawicznie. Wśród nich dominowały dwie grupy.
Pierwsza domagała się konkretów. Widzowie, przyzwyczajeni do świata, w którym nawet drobne konflikty natychmiast stają się publiczne, chcieli wiedzieć, co właściwie wydarzyło się za kulisami. Kto hejtował? W jaki sposób? Skąd ten rozdźwięk między tym, co widoczne na ekranie, a tym, o czym aktor napisał w tak emocjonalny sposób? Jego ogólnikowy ton potraktowano jako zaproszenie do drążenia tematu.
•P. Marcinie a konkretne przypadki tego hejtu wśród uczestników? Jeśli tak jest to dobrze ich wymienić z imienia i nazwiska byśmy wiedzieli, kto się do tego przyczynił.
•Ale o co wam chodzi jakby można było jaśniej ?
Druga grupa apelowała o coś przeciwnego — o zachowanie takich spraw z dala od mediów społecznościowych. W komentarzach pojawiały się głosy, że konflikty, zwłaszcza te między uczestnikami jednego programu, powinny być rozwiązywane w cztery oczy, a nie w publicznych oświadczeniach. Niektórzy sugerowali wręcz, że podobne wpisy, choć pisane z potrzeby serca, mogą niepotrzebnie podsycać atmosferę i napędzać kolejne spekulacje.
•A czy wszystko musi się dziać na łamach internetu i sociali? Nie można porozmawiać w cztery oczy i sobie wyjaśnić pewne sprawy? Trzeba wszystko wszystkim ogłaszać akonto kliknięć?! Really..
•Po co takie posty? Pojęcia nie mam o co chodzi, i pewnie większość scrolujacych sobie instagram też nie wie, i nie chcemy wiedzieć, bo to nie nasze życie. Co za dużo…
W efekcie wpis, który miał najwyraźniej domknąć temat, stał się kolejną częścią historii. I podobnie jak ich eliminacja z programu — więcej powiedział o wrażliwości i napięciach, jakie towarzyszą show, niż o samej tanecznej rywalizacji.
