Cierpiący El Gendy prosił lekarkę o pomoc. Potraktowała go w skandaliczny sposób
Skandaliczna sytuacja z Robertem El Gendy. Dziennikarz opowiedział co przytrafiło mu się, gdy poszedł po pomoc do publicznej przychodni zdrowia. Zachowanie lekarza oburzyło go do granic możliwości.
Robert El Gendy ma problemy ze zdrowiem
Robert El Gendy nie ma ostatnio łatwego życia. Dziennikarz TVP zmaga się z problemami zdrowotnymi, które podstępnie zaczęły się do niego podkradać niemal w jednym czasie. Kilka tygodni temu informował swoich fanów, że przede wszystkim zmaga się z zakaźną chorobą układu oddechowego, bardzo poważną i ciężką do wyleczenia przypadłością.
Na szczęście jego stan zdaje się poprawiać, bo ostatnio wrócił nawet do prowadzenia "Pytania na Śniadanie", ku uciesze swoich fanów. Niestety, nie był to koniec jego przygody ze służbą zdrowia. Najnowszą z detalami opowiedział fanom na Facebooku.
Nie była przyjemna.
Robert El Gendy rozstał się z matką swoich synów. Życie nowego prowadzącego "PnŚ" wywróciło się do góry nogami Robert El Gendy przekazał wieści o chorobieRobert El Gendy narzeka na służbę zdrowia
El Gendy wymagał nagłej pomocy lekarskiej - sytuacja nie była jednak na tyle poważna, by udać się na ostry dyżur. Dziennikarz nie mógł również spotkać się z własnym lekarzem, więc postanowił zrobić to, co robi większość z nas: udał się do publicznej przychodni zdrowia. Niestety, nie spotkał się tam z opieką, której oczekiwał.
Zachowanie, którego był świadkiem w przychodni sprawiło, że rozemocjonowany Robert opublikował na swoim Facebooku mocny wpis. Nie zamierzał ukrywać, że jest zirytowany zajściem:
Kilka razy odpuściłem ale dziś nie będę już milczał. Poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu, z „mojej” przychodni na Saskiej. Pomyślałem, że będzie szybciej poza tym płacę składki i dlaczego mam znowu kasę wydawać prywatnie.
Okazało się jednak, że nie można sobie ot tak zachorować i pójść do lekarza. Wizytę trzeba umówić z wyprzedzeniem, a jak się zachoruje nagle jak w moim przypadku to w przypływie dobrej woli albo nawet łaski, Pani doktor może dopisze do listy.
To, zdaje się, nie powinno nikogo dziwić. Niestety, dalej było tylko gorzej.
Robert El Gendy wytyka zachowanie lekarza w przychodni
W dalszej części wpisu Robert wywołał do tablicy lekarza pełniącego dyżur w przychodni w dniu, w którym się do niej wybrał. Zachowanie “pani doktor” wyraźnie wzburzyło dziennikarza, również dlatego, że nie tylko on padł ofiarą “Pani Natalii”, jak później odniósł się do lekarki:
Przede mną stał starszy Pan w kolejce, w wieku około 65 lat i czekał na wezwanie z gabinetu. Grzecznie czekał, bo 20 minut wcześniej Pani doktor, która na oko śmiało mogłaby być jego wnuczką zapewniła, że zostanie wezwany. W tym czasie zajęła się „obrabianiem” recept.
Przed gabinetem, poza nami była jeszcze jedna staruszka, która jednak poddała się. Powiedziała, że nie chce przeszkadzać tej Pani doktor. Ja poczekałem cierpliwie aby dowiedzieć się, że dzisiaj to nie ma szans jednak. Chciałem jedynie wystawić język i powiedzieć głośno Aaaaa. Aaale NIE. Pani doktor zasugerowała, że jak mocno cierpię to mogę iść na ostry dyżur do szpitala, bo jest mocno zajęta. Poza pacjentami z listy ma stos recept. Zasugerowałem, że może je „obrobić” po dyżurze skoro są chorzy w potrzebie i wiem że to możliwe inni lekarze tak robią np mój kuzyn. Zezłościła się Pani Natalia i kazała mi do niego iść.
Na koniec swojego wpisu El Gendy gorzko zauważył, że kobieta przysięgała leczyć, nie szkodzić. Wyraził też nadzieję, że być może jej zachowanie było tylko “złym dniem”:
Przysięga Hipokratesa, czy przyrzeczenie lekarskie to jakaś fikcja. Współczuję serio młodej lekarce, że ma tyle pracy. Jednak ten zawód wymaga empatii, powołania a także szacunku a tego Pani Natalii brakuje. Chce wierzyć, że dziś może miała gorszy dzień po prostu. Przez przypadek miesiąc temu też go chyba miała. Strach chorować