Wyszukaj w serwisie
newsy tylko u nas foto telewizja kobieta quizy
Swiatgwiazd.pl > Newsy > Dramtyczne kulisy porwania córki polskiego milionera
Kamila  Szamik
Kamila Szamik 15.08.2024 12:24

Dramtyczne kulisy porwania córki polskiego milionera

JBB Bałdyga
fot. EastNews/KAPiF

Kiedy porwano córkę polskiego miliardera, cała Polska zamarła. Józef Bałdyga zapłacił ogromną sumę okupu. Jak skończyła się ta sprawa?

Porwanie Eweliny Bałdygi

Ewelina Bałdyga to córka właściciela jednej z największych firm zajmujących się przetwórstwem mięsa w Polsce, czyli JBB, znajdującej się w Łysych w okolicach Ostrołęki. 

30 maja 2005 r. po zakończeniu zajęć na uczelni, kierowała się na parking "Zeptera" przy ul. Domaniewskiej, gdzie pozostawiła swój sportowy samochód BMW.  Nieświadoma zagrożenia minęła białego forda transita na rejestracji WGS, który zaparkował obok. W momencie, gdy zbliżyła się do drzwi od strony kierowcy, wysoki mężczyzna niespodziewanie pojawił się zza auta i złapał ją za szyję, wciągając ją do wnętrza furgonetki. Kierowca odjechał spokojnie, a za nim podążała inna osobówka, która prawdopodobnie eskortowała porywacza.

Kamera zainstalowana w pobliżu miejsca zdarzenia zarejestrowała całą sytuację. Ostatnie dostępne nagranie, na którym widać Ewelinę, ukazuje ją w chwili porwania. Pojazd użyty podczas przestępstwa został później odnaleziony spalony na ul. Stoczniowców w Warszawie, niedaleko Wału Miedzeszyńskiego. Całe wydarzenie, od momentu porwania aż do podpalenia samochodu, rozegrało się w ciągu zaledwie dwóch godzin.  31 maja 2005 roku rodzina zgłosiła zniknięcie córki.

Tak wygląda grób syna Holeckiej miesiąc po pogrzebie "Jak tak można". Lawina komentarzy po tym, co Baron zrobił z maleńkim synem

Józef Bałdyga zapłacił okup

Porywacze nawiązują kontakt z rodziną Bałdygów po raz pierwszy dopiero 5 czerwca 2005 r. Następnie utrzymywali z nimi stały kontakt i zażądali kwoty 500 tys. euro w zamian za uwolnienie kobiety.

Dziennikarz śledczy i autor książki "Urwane ślady", zaangażowany w sprawę, przekazał, że ojciec Eweliny Bałdygi, która została porwana, rozmawiał z jej porywaczem.

Józef, nie rozłączaj się. Zaraz coś ci powiem – usłyszał w słuchawce.

Następnie porywacze odtworzyli nagranie z głosem Eweliny:

Zróbcie wszystko, żeby mnie nie zabili!

Porywacze wielokrotnie próbowali skontaktować się z rodziną Eweliny Bałdygi, korzystając z rozmów telefonicznych oraz wiadomości SMS. W swoich komunikatach obiecywali, że po otrzymaniu okupu uwolnią dziewczynę i pozwolą jej wrócić do domu.

Nikt jej nie tknął palcem. Nie jesteśmy gwałcicielami — pisali.

10 czerwca 2005 roku ojciec i partner Eweliny próbowali dostarczyć okup, lecz ich wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. W odpowiedzi porywacze wysłali wiadomość tekstową, podnosząc kwotę okupu do miliona euro. Pięć dni po nieudanej próbie przekazania okupu porywacze ponownie skontaktowali się z rodziną, informując, że pozostawili przesyłkę pod tablicą z napisem „Wyszków”. 

W reklamówce znaleziono odcięte włosy Eweliny.  28 czerwca 2005 roku udało się przeprowadzić wymianę okupu. Partner Eweliny dostarczył torbę z kwotą 567 500 euro. Zatrzymał się w pobliżu mostu Grota Roweckiego i zgodnie z żądaniami porywaczy przekazał torbę przez ekran dźwiękochłonny. Zamaskowany mężczyzna, który czekał za ekranem, odebrał torbę, ale mimo to Ewelina nie została uwolniona. 

14 lipca 2005 roku porywacze ponownie zażądali pełnej kwoty okupu, wynoszącej 1 milion euro. Kontakt z rodziną został nawiązany na początku sierpnia, gdy przestępcy dostarczyli dowód życia Eweliny i ponownie żądali miliona euro. Jednak następnego dnia rodzina poinformowała, że nie jest w stanie zapłacić takiej sumy. Od tego momentu kontakt z porywaczami został całkowicie zerwany.

Zatrzymani w sprawie porwania Eweliny Bałdygi

W związku z porwaniem Eweliny Bałdygi przed sądem postawiono zarzuty dwóm mężczyznom: Grzegorzowi K., znanemu jako "Ojciec", oraz Tomaszowi R., znanemu jako "Pikus". To jedyni oskarżeni, którym udało się postawić zarzuty w tej sprawie. W toku postępowania pojawiło się także nazwisko Wojciecha S., znanego jako "Wojtas", ale odpowiadał on za inne przestępstwa i ostatecznie został skazany na dożywocie.  

Grzegorz K. i Tomasz R. zostali oskarżeni o współudział w uprowadzeniu i pozbawieniu wolności Eweliny Bałdygi, a także o jej przetrzymywanie jako zakładnika. Sąd stwierdził, że pozbawienie wolności Eweliny miało charakter długotrwały i wiązało się z wyjątkowym cierpieniem.  Świadkowie Janusz M. i Andrzej K. zeznali, że w 2004 roku obserwowali Ewelinę na zlecenie Wojciecha S., co sugerowało, że porwanie było starannie zaplanowane.  Po długim procesie, który trwał od stycznia 2017 roku do września 2022 roku, 

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Grzegorza K. i Tomasza R. za członków zorganizowanej grupy przestępczej odpowiedzialnej za porwanie, przetrzymywanie Eweliny oraz zmuszenie rodziców dziewczyny do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości 567,5 tys. euro. Grzegorz K. został skazany na 15 lat więzienia oraz grzywnę w wysokości 21 600 zł, natomiast Tomasz R. otrzymał karę 15 lat więzienia i grzywnę w wysokości 14 400 zł. Wyrok, który zapadł 22 września 2022 roku, jest nieprawomocny i składane są do niego apelacje. 

Józef Bałdyga zapłacił okup w wysokości 567 500 euro w nadziei na odzyskanie córki, jednak mimo upływu ponad 18 lat od tych tragicznych wydarzeń, Ewelina nigdy nie została odnaleziona. Rodzina wciąż ma nadzieję, że zaginiona żyje, mimo że formalnie nie uznano jej za zmarłą. Jej dane pozostają w Krajowym Rejestrze Sądowym, co sugeruje, że wciąż jest formalnie związana z rodzinnym przedsiębiorstwem. W 2024 roku skończyłaby 40 lat.

Sklep JBB Bałdyga, fot. EastNews
Sklep JBB Bałdyga, fot. EastNews