"Ciężkie" życie żony polskiego miliardera. Mówi o nich cały świat, a ona się wyżaliła

Paweł Marchewka to jeden z najbogatszych Polaków, a jego firma Techland zdobyła międzynarodową sławę dzięki hitowym grom komputerowym. Choć miliarder rzadko udziela się publicznie, media bacznie przyglądają się jego życiu, zwłaszcza po hucznej imprezie urodzinowej na Lazurowym Wybrzeżu. Jednak tym razem to jego żona Aleksandra skupiła na sobie uwagę.
Paweł Marchewka - twórca imperium gier
Paweł Marchewka to założyciel i właściciel Techlandu, polskiego studia odpowiedzialnego za światowe hity, takie jak "Dead Island", "Dying Light" czy "Call of Juarez". Firma powstała w 1991 roku, początkowo zajmując się lokalizacją gier komputerowych na język polski.
Dzięki sukcesom swoich produkcji, Marchewka trafił na listę najbogatszych Polaków. W 2022 roku znalazł się na 9. miejscu rankingu Forbesa, a rok później awansował na 5. lokatę według tygodnika "Wprost", z majątkiem szacowanym na 8,6 miliarda złotych. Choć miliarder unika rozgłosu, zainteresowanie jego osobą stale rośnie, a tym razem na pierwszym planie znalazła się jego żona - Aleksandra Marchewka.

Luksusowe urodziny polskiego miliardera
O Pawle Marchewce zrobiło się głośno za sprawą jego 51. urodzin, które świętował na Lazurowym Wybrzeżu w towarzystwie śmietanki towarzyskiej. Na imprezie pełnej przepychu i luksusu pojawiły się znane osobistości, w tym Małgorzata Rozenek z rodziną, Agnieszka Woźniak-Starak, Magdalena Pieczonka, a także Anna i Robert Lewandowscy.
Choć Marchewka nieczęsto pokazuje się publicznie, jakiś czas temu postanowił zrobić wyjątek - pojawił się wraz z żoną Aleksandrą na okładce magazynu "Forbes". Ich wspólne zdjęcie wywołało duże poruszenie, a w udzielonym wtedy wywiadzie żona miliardera postanowiła otwarcie opowiedzieć o swoim życiu - przyznaje, że jest bardzo zapracowana.
Żona polskiego miliardera o pracy i macierzyństwie
Paweł Marchewka w rozmowie dla "Forbesa" skupił się przede wszystkim na Techlandzie - jego rozwoju i przyszłości firmy. Jednak dużą uwagę przyciągnęły również słowa Aleksandry Marchewki, która szczerze podzieliła się swoimi doświadczeniami.
Z młodszym synem na macierzyńskim nie byłam wcale. Kiedy byłam w ciąży, to akurat kończyliśmy budowę nowej siedziby firmy, a ja za ten projekt odpowiadałam - przyznała.
Mimo ciąży i porodu, nie zwolniła tempa i intensywnie pracowała. Jej podejście do obowiązków wzbudziło wiele emocji - część osób podziwia jej determinację, inni zastanawiają się, czy życie u boku miliardera rzeczywiście jest tak wymagające.
Dzień przed porodem jeszcze biegałam po budowie. W piątek urodziłam, a po paru dniach już byłam z powrotem na placu budowy i w firmie
Jej wypowiedź pokazuje, że luksus i sukces to nie tylko przywileje, ale także wyzwania, o których niewiele się mówi.
Kiedyś jak widziałam, jak Paweł pracuje, to było mi głupio nie pracować. Tak samo na wakacjach - też pracowałam, nawet kiedy leżałam na plaży. Teraz w tygodniu pracuję zazwyczaj cztery, sześć godzin dziennie. Mogę w końcu poświęcić czas dzieciom.
I co wy na to?







































