Głos żony Marka Frąckowiaka zna cała Polska. Była przy nim w ostatnich dniach życia. Nigdy się nie pożegnali...
“Plebania”, “Czas honoru”, “Dom”, “Żegnaj, Rockefeller”, “Psy” i wiele, wiele innych – Marek Frąckowiak pojawiał się na małym i wielkim ekranie (a także na deskach teatralnych) przez ponad 40 lat. Jego karierę przerwała jednak choroba, przez cztery lata zmagał się z nowotworem, z którym przegrał w 2017 roku. Prawie do samego końca była przy nim ukochana żona – aktorka, której głos zna każdy Polak.
Życie i kariera Marka Frąckowiaka
Marek Frąckowiak debiutował jeszcze w 1971 roku, rolą w filmie Jerzego Passendorfera, na deskach teatralnych po raz pierwszy wystąpił zaś kilka lat później. Dlaczego został aktorem? Jak sam wspominał w jednym z wywiadów, u progu dorosłości miał zaś przed sobą dość specyficzny wybór.
Po maturze miałem do wyboru trzy drogi. Wszystkie związane z publicznymi występami: księdza, adwokata i artysty – mówił.
Szczęśliwie zdecydował się na ostatnie. Przez lata bawił i wzruszał, pojawiając się w rozmaitych produkcjach, a także święcąc sukcesy w teatrze, zarówno jako aktor, jak i reżyser. Teatr kochał zaś z wzajemnością, a grał właściwie do końca – w ostatnim spektaklu wystąpił bowiem 3 listopada 2017 roku.
Zaledwie trzy dni później, 6 dnia listopada, przegrał długą i nierówną walkę z nowotworem kręgosłupa, z którym zmagał się od 2013 roku. W międzyczasie Frąckowiak toczył też boje z innym demonem, a mianowicie z alkoholizmem, do czego przyznawał się publicznie. Jego żona stwierdziła zaś już po śmierci aktora, że gdyby nie to, jego życie potrwałoby dłużej.
Pogrzeb Cezarego Olszewskiego. Trudno uwierzyć w słowa, które powiedział o nim ksiądz Nie żyje kolejna polska aktorka, Hanna Zientara miała 64 lata. "Do ostatnich chwil grała z nami"Miał nowotwór, nie chciał się leczyć. Od czasu do czasu “leczył się” procentami. Myślę, że mógłby jeszcze pożyć, gdyby nie pił – wyznała.
Żona Marka Frąckowiaka to znana aktorka. Jej głos zna każdy Polak
To właśnie druga żona była z Markiem Frąckowiakiem w ostatnich dniach jego życia. Razem spędzili 25 lat, choć nie było to pierwsze małżeństwo artysty. Wcześniej związany był z kobietą, o której wiadomo niewiele.
Pierwsze małżeństwo... Choć nie wiem, czy to ja popsułem? Alkohol w pewnym momencie życia stał się dominujący, co mi nie pomogło. Ale powtarzam, nie narzekam, taką drogę miałem przejść, żeby wyciągnąć wnioski – mówił w rozmowie z "Dobrym tygodniem"".
Sam przyznawał również, że drugą żonę spotkał we "właściwym momencie". Szybko stwierdził też, że to właśnie z nią chce ułożyć sobie życie. Ziściło się to w 1992 roku, przez kolejne 25 lat tworzyli zgrany duet, choć ich wspólna droga nie była usłana różami. Alkoholizm Frąckowiaka, wypadek samochodowy jego żony, a w końcu ciężka choroba aktora… To nie przeszkodziło jednak Ewie Złotowskiej (również znanej aktorce, Polkom i Polakom znana między innymi z dubbingowania Pszczółki Mai) trwać przy mężu do końca. Parze nigdy nie dane było jednak powiedzieć sobie ostatniego “do zobaczenia”.
Ukochana żona była przy Frąckowiaku w ostatnich dniach. Nie zdążyli się pożegnać...
Choroba Marka Frąckowiaka trwała przez ponad cztery lata – pierwszą diagnozę usłyszał w kwietniu 2013 roku. Mimo że leczenie trwało nieustannie, aktor poddawany był między innymi chemioterapii, nowotwór kręgosłupa postępował.
W maju 2017 roku Ewa Złotowska przekazała, że jej mąż znalazł się w szpitalu, ponieważ potrzebował transfuzji krwi. Aktorka uspokajała jednak media.
W dobrej formie nie jest, ale poczuł się lepiej – mówiła.
Niestety, śmierć przyszła zaledwie pół roku później. Żona Frąckowiaka trwała przy nim nieustannie, mimo to jednak nie zdążyła pożegnać się z ukochanym.
Około północy powiedziałam do Marka, że wracam do domu i że przyjdę wcześnie następnego dnia. Powiedział: “Dobrze” – relacjonowała w “Dobrym tygodniu”.
Po kilku godzinach odebrała telefon. Tragiczne okazały się nie tylko wieści, które usłyszała, ale i sposób, w jaki je przekazano.
O godzinie ósmej rano dostałam telefon: […] "Pan Frąckowiak umarł" – powiedział pan drewnianym głosem, a ja wykrzyczałam: “Co?!”. Usłyszałam: "Niech się pani skupi! Nie zrozumiała pani? Umarł o 6:20 rano". Zero empatii. Straszne! Jak zapowiedź, że pociąg odjeżdża. Nawet nie zdążyłam się z Markiem pożegnać – wspominała.
Marek Frąckowiak spoczął na cmentarzu w Podkowie Leśnej pod Warszawą. Ewa Złotowska ma dziś 78 lat.